Już od kilku lat przewaga sądowa frankowiczów nad bankami jest wręcz przytłaczająca. Nie oznacza to jednak, że banki w walce ze swoimi klientami nie mają już absolutnie żadnych argumentów. Przedstawiciele sektora bankowego, chcąc zasiać wątpliwość co do racji strony przeciwnej, podpierają się wyrokami Sądu Najwyższego, które – ich zdaniem – świadczą o możliwości utrzymania wadliwych umów kredytowych w mocy, chociażby poprzez eliminację części warunku umownego dotkniętej nieuczciwością. Strona konsumencka ma wyraźnie dość tego, że banki wybiórczo podchodzą do poglądu SN, ignorując np. to, co zostało ustalone przy pomocy uchwały frankowej. Dlatego jedno ze stowarzyszeń chce, aby Komisja Europejska wzięła pod lupę wyroki promowane przez sektor w przestrzeni publicznej. Składając skargę do KE, stowarzyszenie podniosło kwestię naruszenia praw konsumenta, jak również wskazało, że polski wymiar sprawiedliwości nie gwarantuje bezstronności i niezawisłości sądów w procesach frankowych. Czy interwencja Komisji Europejskiej wykluczy możliwość powoływania się krajowych sądów na wyroki Sądu Najwyższego sprzeczne z założeniami europejskiego prawa?
- Z dotychczasowego orzecznictwa TSUE jasno wynika, że abuzywna umowa kredytu frankowego nie może być zmieniana i utrzymywana w mocy wbrew woli konsumenta poprzez eliminowanie z niej tylko części warunku umownego
- Tymczasem Sąd Najwyższy wydał w 2022 roku dwa wyroki w sprawie banku BPH, dopuszczające możliwość utrzymania umowy w mocy, gdy sposób konstrukcji klauzuli przeliczeniowej pozwala na jej podzielenie na dwa niezależne elementy
- Po eliminacji nieuczciwej części warunku umownego, dotyczącej dodatkowej marży, umowa frankowa miałaby funkcjonować dalej, oparta już tylko o średni kurs NBP. Temu scenariuszowi sprzeciwia się strona konsumencka
- Niezgodne ze stanowiskiem TSUE wyroki Sądu Najwyższego powodują chaos informacyjny i jednocześnie stanowią wymówkę dla nielicznych sędziów negatywnie nastawionych do frankowiczów, pozwalającą na oddalanie ich roszczeń
- Stronie skarżącej te wyroki zależy na tym, by Komisja Europejska wpłynęła na rząd celem dostosowania polskiego systemu prawnego do unijnych standardów. Czy kredytobiorcy frankowi zaczną być po tej interwencji lepiej chronieni przez polskie prawo?
Banki, powołując się na pojedyncze wyroki Sądu Najwyższego, twierdzą, że umowy frankowe są ważne
Co dzieje się z zakwestionowaną przez konsumenta umową kredytu frankowego po przeanalizowaniu jej przez sąd? Obecnie w niemal 100 proc. przypadków taka umowa jest uznawana za niewiążącą – krótko mówiąc, sąd stwierdza jej nieważność i zwykle zasądza wzajemne rozliczenia. Ale wciąż zdarzają się przypadki oddalenia roszczeń konsumenta i utrzymania frankowej umowy w mocy.
W polskim wymiarze sprawiedliwości mamy przynajmniej kilku sędziów, którzy nie przyjmują do wiadomości ani wskazówek pochodzących z kilkunastu wyroków TSUE (odnoszących się do polskich spraw frankowych), ani stanowiska wyrażonego przez Sąd Najwyższy w zeszłorocznej uchwale frankowej.
Tacy sędziowie uprawiają orzeczniczą archeologię, to znaczy odkopują bardzo stare wyroki Trybunału, pochodzące jeszcze sprzed 2019 roku, i nierzadko niedotyczące w ogóle sytuacji polskich konsumentów. Podpierając się tymi orzeczeniami, uzasadniają utrzymanie frankowej umowy w mocy, często po drobnych modyfikacjach. Takich jak np. eliminacja części warunku umownego dotkniętej abuzywnością.
Orzecznicy o antykonsumenckim nastawieniu posiłkują się również pojedynczymi wyrokami Sądu Najwyższego, któremu zdarzało się wydawać decyzje sprzeczne z unijnym prawem. Dobrymi przykładami są tu pochodzące z 2022 roku orzeczenia II CSKP 364/22 i CSKP 1939/22, dotyczące umów banku BPH S.A.
Czy sąd krajowy może modyfikować abuzywną umowę kredytową wbrew woli konsumenta?
Sąd Najwyższy w tych dwóch przypadkach, wbrew ugruntowanemu orzecznictwu TSUE, uznał, że można ingerować w treść kwestionowanej przez kredytobiorcę umowy frankowej poprzez eliminację jedynie części warunku umownego dotkniętej abuzywnością. W przypadku umów BPH takie postępowanie ma być podyktowane ich specyficzną konstrukcją. Klauzule przeliczeniowe opierają się o średni kurs NBP i dodatkową marżę. Zdaniem Sądu Najwyższego można oddzielić te dwa elementy, które mogą funkcjonować niezależnie od siebie. Po usunięciu z umowy wzmianki o dodatkowej marży, umowa mogłaby zostać oparta po prostu o średni kurs NBP.
Takiej praktyce wyraźnie sprzeciwiają się wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Unijni sędziowie, interpretując sprawy polskie w świetle unijnej dyrektywy 93/13/EWG, wielokrotnie stwierdzili już, że sąd krajowy nie może zmieniać umowy kredytowej kwestionowanej przez konsumenta żądającego jej unieważnienia, na przykład poprzez dzielenie, usuwanie czy dodawanie warunków, dążąc w ten sposób do utrzymania tejże umowy w mocy.
Nie wszyscy polscy sędziowie sprzyjają stronie konsumenckiej. Sytuację wykorzystują banki
Dlaczego sędziowie Sądu Najwyższego zdecydowali się zawyrokować wbrew unijnemu stanowisku? Cóż, nie jest tajemnicą, że sędziowie nie są wolni od własnych sympatii i antypatii – mają swoje poglądy, które wpływają oczywiście na podejmowane przez nich decyzje. Dość powiedzieć, że po wydaniu w kwietniu 2024 roku uchwały frankowej kilku sędziów SN zdecydowało się na złożenie zdania odrębnego. Ci orzecznicy, niezrażeni zdaniem większości, nadal utrzymywali, że umowy frankowe da się pozostawić w obrocie prawnym po drobnych modyfikacjach.
Jak nietrudno się domyślić, takie opinie podparte autorytetem sędziów SN są chętnie wykorzystywane przez sektor bankowy do celów propagandowych. W swoich wystąpieniach medialnych bankowcy, powołując się na incydentalne wyroki SN zezwalające na modyfikowanie umowy kredytowej, dążą do przekonania opinii publicznej, że masowe unieważnianie frankowych kontraktów nie jest klientom dane na wieki. Wszak w każdej chwili sędziowie sądów powszechnych mogą uznać, że nie TSUE, a właśnie niepokorni orzecznicy Sądu Najwyższego mają rację co do tego, jak należy postępować z kwestionowanymi hipotekami.
To oczywiście scenariusz rodem z powieści fantasy, ale laik nie musi tego wiedzieć. I właśnie tę niewiedzę wykorzystują przedstawiciele sektora, zainteresowani wywołaniem wrażenia niepewności prawnej.
Stowarzyszenie konsumenckie Stop Bankowemu Bezprawiu stara się położyć kres opisywanej sytuacji.
Komisja Europejska nakaże weryfikację antykonsumenckich wyroków Sądu Najwyższego?
SBB zdecydowało się złożyć skargę do Komisji Europejskiej na wyroki Sądu Najwyższego II CSKP 364/22 i CSKP 1939/22. W skardze podniesiono takie kwestie, jak:
- naruszenie praw konsumenta
- brak zagwarantowania przez Polskę niezawisłości i niezależności sądów w procesach o kredyty w CHF
- brak mechanizmów pozwalających konsumentom na skuteczne egzekwowanie prawa UE.
Skarżący zauważają problem istniejący po stronie konsumenckiej, a polegający na braku możliwości skutecznego kwestionowania orzeczeń SN sprzecznych z poglądem wyrażonym w dotychczasowych wyrokach TSUE. A przecież nie powinno tak być – wszak polskie sądy mają obowiązek stosowania się do unijnych wyroków.
Nie wiadomo jeszcze, jaka będzie odpowiedź Komisji Europejskiej na skargę stowarzyszenia. Konsumenci liczą oczywiście na to, że KE zainteresuje się podniesionymi w skardze argumentami i wzmocni pozycję kredytobiorców w sądach, chociażby przez zobligowanie rządu do ustandaryzowania systemu prawnego w Polsce, w taki sposób, by był on zgodny z unijnymi regulacjami. Niewykluczone, że pojawiłaby się konieczność poddania analizie tych decyzji Sądu Najwyższego, które budzą wątpliwości strony konsumenckiej co do ich zgodności z unijnym orzecznictwem.
Sąd Najwyższy ustali, czy umowa kredytowa jest umową wzajemną
Niedługo minie rok od podjęcia przez Izbę Cywilną Sądu Najwyższego dużej uchwały frankowej. Nie oznacza to, że w sprawach frankowiczów Sąd Najwyższy powiedział już ostatnie słowo. Do tego organu wciąż wpływają kolejne zapytania dotyczące różnych zagadnień wymagających doprecyzowania. Przykładowo jeszcze w 2022 roku Rzecznik Finansowy wysłał do Sądu Najwyższego zapytanie o to, czy umowa kredytu bankowego ma charakter umowy wzajemnej. Wcześniej o podobną kwestię zapytał sąd w Gdańsku.
Te dwie niezwykle podobne sprawy mają trafić na wokandę SN już niebawem. Początkowo uchwała w tej kwestii miała zostać podjęta 19 lutego 2025 roku, ale termin ostatecznie przesunięto na dzień 5 marca 2025 roku.
Dlaczego to, czy umowa kredytowa jest umową wzajemną, powinno w ogóle interesować sądy? Chodzi o tzw. zarzut zatrzymania, podnoszony przez bank celem korzystniejszego rozliczenia się z kredytobiorcą po uznaniu umowy za nieważną. Skutecznie podnosząc zarzut zatrzymania, bank uzależnia zwrot świadczenia nienależnego od zaoferowania mu przez kredytobiorcę zwrotu kwoty użyczonego kapitału. Dodatkową korzyścią po stronie banku jest w takim przypadku pozbawienie kredytobiorcy odsetek ustawowych za zwłokę, lub przynajmniej znacznej ich części.
Teoretycznie, jeżeli SN uzna umowę kredytową za umowę wzajemną, stronom może przysługiwać prawo zatrzymania w procesie o nieważność. W praktyce jednak Trybunał Sprawiedliwości UE rozprawił się z kwestią prawa zatrzymania jeszcze w grudniu 2023 roku, wyraźnie podkreślając, że bank nie może korzystać z tego narzędzia, jeżeli wywołałoby to negatywny skutek finansowy po stronie konsumenta. A odebranie konsumentowi prawa do korzyści na odsetkach ustawowych za opóźnienie bez wątpienia można uznać za właśnie taki negatywny skutek.
Czy więc Sąd Najwyższy istotnie ma tu coś do ustalania? W naszym przekonaniu – nie. Ewentualne wydanie uchwały niezgodnej z unijnym orzecznictwem może doprowadzić do złożenia kolejnej skargi do KE, celem objęcia konsumentów dodatkową ochroną.
Czy projekt ustawy frankowej jest zgodny z duchem orzeczeń TSUE?
Nie tylko wyroki Sądu Najwyższego bywają sprzeczne z unijnymi wytycznymi. Mijają się z nimi również niektóre pomysły Ministerstwa Sprawiedliwości, wyrażone w projekcie ustawy frankowej. Chodzi m.in. o plan łączenia postępowań, oczywiście na wniosek banku, zyskującego możliwość rozliczenia się z klientem w ramach tego samego procesu.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby takie wzajemne rozliczenie miało być oparte o zaaprobowaną przez TSUE i SN teorię dwóch kondykcji. Niestety, pomysł resortu zakłada zastosowanie teorii salda, pozbawiającej kredytobiorcę części korzyści odsetkowej niemniej skutecznie co prawo zatrzymania.
Powstaje pytanie, czy ewentualne wdrożenie tego pomysłu nie będzie naruszać praw konsumenta przyznanych mu wyrokami TSUE. Mamy nadzieję, że problem ten zostanie podniesiony w trakcie konsultacji społecznych, którym, jak chcemy wierzyć, resort podda swój kontrowersyjny projekt.
PODSUMOWANIE:
Członkostwo Polski w Unii Europejskiej powinno obligować krajowe sądy, w tym Sąd Najwyższy, do stosowania się do prawa wspólnotowego. Także w sprawach frankowych, w których kształt linii orzeczniczej zawdzięczamy w dużej mierze Trybunałowi Sprawiedliwości UE. Niestety, nieliczni sędziowie ignorują unijne orzecznictwo, narażając Skarb Państwa na potencjalne roszczenia odszkodowawcze, i pośrednio przykładając się do wzmacniania antykonsumenckiej narracji sektora bankowego.
Istnieje pilna potrzeba uregulowania tej kwestii, zwłaszcza że pogląd banków na spory frankowe zaczyna w niektórych obszarach udzielać się Ministerstwu Sprawiedliwości. Interwencja Komisji Europejskiej bez wątpienia mogłaby przypomnieć polskiemu rządowi, że konsumenci nie mogą być pozbawiani przysługujących im praw, tylko dlatego, że koszt uznania ich przywilejów w wysokim stopniu obciąży finanse sektora bankowego.