Co czeka portfele frankowiczów w 2023 roku? To w dużej mierze zależeć będzie od ceny helweckiej waluty, to ona ma bowiem wpływ na wysokość zobowiązań Polaków, którzy przed laty zdecydowali się na zaciągnięcie kredytu waloryzowanego kursem franka. Jak zmieniać się będzie kurs franka w 2023 roku? Czy należy się spodziewać, że ponownie przekroczy barierę 5 zł? I jakie decyzje może podjąć Szwajcarski Bank Narodowy, jeśli kraj w najbliższych miesiącach nie osiągnie swojego celu inflacyjnego?
- Frank szwajcarski znacząco umocnił swoją pozycję w 2022 roku i należy spodziewać się, że trend ten będzie aktualny także w następnych miesiącach
- Niepewność na światowych rynkach zniechęca inwestorów do ryzykownych ruchów – skłaniają się oni ku bezpiecznym kierunkom inwestowania, a frank jest jednym z nich
- Inflacja w Szwajcarii w dalszym ciągu wynosi ok. 3 proc. i jest powyżej oczekiwań SNB
- Bank Centralny Szwajcarii porzucił politykę usztywniania kursu franka, teraz priorytetem jest zatrzymanie rosnących cen dóbr konsumpcyjnych, nawet kosztem mocniejszej waluty
- Ta zmiana w sposobie działania SNB może mieć decydujący wpływ na kurs CHF i tym samym wysokość rat kapitałowo-odsetkowych płaconych przez frankowiczów.
Kurs franka szwajcarskiego 2023 a sprawa polska – czy CHF znów będzie kosztował 5 zł?
Z dzisiejszej perspektywy aż trudno uwierzyć, że były czasy, w których frank szwajcarski kosztował ok. 2 zł. To właśnie wówczas kilkaset tysięcy Polaków zaciągnęło kredyty waloryzowane kursem tej waluty.
Dziś, po kilkunastu latach regularnej spłaty, saldo zadłużenia u wielu z nich nadal jest wyższe niż kwota otrzymanego kapitału. Jest za to odpowiedzialny właśnie rosnący kurs franka. Helwecka waluta jest niezwykle wrażliwa na kryzysy gospodarcze oraz nieprzewidziane wydarzenia na świecie – takie jak np. wojna w Ukrainie, w efekcie której kurs franka „wystrzelił” w górę i osiągnął prawdziwe rekordy.
Miniony rok był pełen wyzwań dla naszej części Europy, związanych nie tylko z samą wojną, ale też konsekwencjami masowego dodruku pustego pieniądza w okresie epidemii oraz kryzysem na rynkach surowców energetycznych.
Efektem jest inflacja, która w strefie Euro wynosi ok. 10 proc., a w Polsce przekracza już 17 proc. i eksperci twierdzą zgodnie, że w najbliższych miesiącach może przebić granicę 20 proc.
I choć w Szwajcarii inflacja to „tylko” 3 proc., tamtejszy Bank Narodowy nie pozostaje obojętny na wzrost cen. Celem Banku Centralnego jest inflacja poniżej poziomu 2 proc. i do tego ta instytucja konsekwentnie dąży poprzez podnoszenie kosztu pieniądza.
W 2022 roku miały miejsce 3 podwyżki stóp procentowych, w wyniku których z rekordowo niskiego pułapu wynoszącego minus 0,75 proc. wzrosły one do poziomu 1 proc. Ostatnia podwyżka miała miejsce w grudniu i wiele wskazuje na to, że w I kwartale br. nastąpi kontynuacja cyklu.
SNB ma posiedzenia raz na kwartał, zatem decyzje o podwyżce kosztu pieniądza zapadają rzadziej niż w Polsce. Eksperci przewidują, że ewentualna marcowa podwyżka może wynieść 50 pb.
Na informację o podwyżce kosztu pieniądza niemal natychmiast reaguje rynek walut. Było to widoczne we wrześniu – wówczas jeszcze przed ogłoszeniem decyzji SNB frank szwajcarski przebił psychologiczną granicę 5 zł i po chwilowym spadku znów wzniósł się ponad rekordowy poziom, gdzie utrzymywał się przez wiele dni.
Obecnie frank kosztuje ok. 4,73 zł, a zatem do rekordowej ceny brakuje mu kilkadziesiąt groszy. Przesłanki świadczące o tym, że kurs helweckiej waluty mógłby spaść, właściwie nie występują. Tych, które przemawiają za kolejnymi wzrostami, jest właściwie aż nadto:
- przedłużający się konflikt w Ukrainie i możliwość jego eskalacji to potencjalny bodziec dla kolejnych wzrostów kursu franka
- problem inflacji w naszej części Europy nadal wpływa na decyzje banków centralnych i wymusza zacieśnianie polityki monetarnej
- niepewność na światowych rynkach powoduje, że inwestorzy szukają bezpiecznej przystani – historyczne dane pokazują, że frank w takich okolicznościach niemal zawsze okazuje się dobrym wyborem
- decyzje polskiego rządu w zakresie polityki fiskalnej i zagranicznej mają negatywny wpływ na kurs złotówki, co frankowicze zarabiający w PLN odczują oczywiście pod postacią wyższych rat kredytowych.
Obecnie można zaobserwować chwilowe umocnienie się złotego, które prawdopodobnie nie potrwa długo – zwłaszcza jeśli rządzący nie dogadają się z Unią w zakresie środków z KPO. Pewnym zagrożeniem są też następstwa rozpoczynającej się właśnie kampanii wyborczej – obóz rządzący, chcąc utrzymać władzę, z pewnością będzie intensyfikował politykę bezpośrednich transferów socjalnych do strategicznie istotnych grup elektoratu. To oczywiście zadziała proinflacyjnie i może osłabić zaufanie do krajowej waluty.
Co zrobić z kredytem frankowym w 2023 roku? Pozew czy ugoda?
Frankowiczów powinien niepokoić nie tylko wysoki kurs franka, ale również wyższe oprocentowanie, które przekłada się na wzrost kosztów obsługi kredytu. Banki próbują wykorzystać ten czas na nakłanianie zdesperowanych kredytobiorców do konwersji kredytu na złotówki.
Frankowiczom doradza się dużą ostrożność w relacji z kredytodawcą – oferty ugód, które wpływają do klientów posiadających czynne zobowiązanie waloryzowane kursem CHF, są w większości niekorzystne i stanowią prostą drogę do zamiany ryzyka walutowego na ryzyko wysokiego oprocentowania. Kredytobiorca, który podpisze z bankiem ugodę, utraci też możliwość pozwania banku i dążenia do unieważnienia pierwotnej umowy.
W sytuacji, gdy 98 proc. sporów o franki kończy się z korzyścią dla konsumenta, nie ma już sensu dogadywać się z bankiem. Z doświadczonym pełnomocnikiem prawnym u boku można unieważnić umowę nawet w kilkanaście miesięcy od złożenia pozwu. Co ważne, banki nie mają już możliwości odwoływać się od wyroków wydanych w II instancji do Sądu Najwyższego – ten bowiem odrzuca skargi kasacyjne kredytodawców na etapie przedsądu.
Dowodem na to, że postępowanie przeciwko dużemu i wpływowemu bankowi można wygrać szybko i naprawdę sprawnie, jest wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie VA Ca 8/22. Sprawa z powództwa kredytobiorców toczyła się przeciwko PKO BP, który jest następcą prawnym Nordea Banku.
To właśnie z Nordeą kredytobiorcy zawarli sporny kredyt, który po 18 miesiącach walki w sądzie został prawomocnie unieważniony. Decyzja Sądu Apelacyjnego zapadła 6 października 2022 roku. Efektem wyroku kredytobiorcy uzyskali łączną korzyść w wysokości ok. 217 tys. zł, a bank został obciążony kosztami postępowania sądowego. Pełnomocnikiem powodów w sprawie był adw. Paweł Borowski.