Czy proces sądowy o nieważność umowy frankowej i zapłatę, wytoczony mBankowi S.A., może zakończyć się prawomocnym wyrokiem w kilka miesięcy od złożenia pozwu? Zdecydowanie tak – i takie przypadki już mają miejsce. Ten podmiot jest w trakcie modyfikacji swojej strategii procesowej, a wdrażane zmiany służą zmniejszeniu kosztów przegrywanych postępowań sądowych. Nowy plan jest prosty: po przegraniu procesu mBank nie składa już apelacji, tylko albo akceptuje wyrok i proponuje porozumienie kompensacyjne, albo oferuje zawarcie ugody uwzględniającej postanowienia z orzeczenia sądu I instancji. Pozornie potulny mBank, godzący się z losem, to wciąż groźny przeciwnik, któremu frankowicze nie mogą ufać. W porozumieniach podsuwanych przez mBank czają się postanowienia, które mogą odebrać kredytobiorcom część zasądzonych korzyści. Sprawdź, jak się przed tym bronić.
- Jak wynika z aktualnych danych, mBank przegrywa prawomocnie już 98 proc. postępowań o kredyty indeksowane kursem CHF. Przegrane niosą za sobą gigantyczne koszty związane z opłatami sądowymi, opieką prawną i… odsetkami ustawowymi za zwłokę
- Optymalnym dla mBanku wyjściem jest zawieranie dobrowolnych ugód z klientami, ale wdrożony program nie robi furory wśród kredytobiorców, którzy coraz lepiej rozumieją, że jedyna droga do uczciwego rozliczenia z podmiotem wiedzie przez sąd
- Mimo znacznego obciążenia krajowych wydziałów cywilnych procesami frankowymi wciąż możliwe jest uzyskanie korzystnego orzeczenia w kilka miesięcy od złożenia pozwu. Aby mogło do tego dojść, muszą zostać spełnione pewne warunki, o których więcej w tekście.
W mBanku trwa wielka modyfikacja strategii procesowej – frankowicze będą mogli szybciej unieważnić swoje umowy?
Przez długie lata mBank uchodził za twardego przeciwnika w procesach o franki. Jego wieloletni prezes, Cezary Stypułkowski, nie chciał szczególnie ustępować frankowiczom, nawet gdy wiadomo już było, że zdaniem TSUE i sądów powszechnych to oni, a nie banki, mają rację w procesach o ustalenie i zapłatę. Opór władz mBanku widać było chociażby po powoli zachodzących zmianach programu ugodowego, który przed długi czas był mniej korzystny od tego, co rekomendował przedstawicielom sektora szef KNF.
Z czasem jednak mBank skapitulował i zdał sobie sprawę z tego, że ta metoda prowadzi donikąd, a jej koszty są zbyt wysokie. Prawie każda przegrana sprawa o kredyt we franku wiąże się dla banku z pokryciem opłat sądowych (koszty zastępstwa procesowego mogą wynieść nawet 18 900 zł za dwie instancje). Ponadto bank musi przecież opłacić swoich własnych prawników, którzy zdecydowanie nie należą do najtańszych.
Mniej więcej od końcówki zeszłego roku mBankowi i jego kolegom po fachu doszedł jeszcze jeden koszt: odsetki ustawowe za zwłokę, liczone już nie od momentu złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia o znajomości skutków nieważności kredytu, a od chwili złożenia pozwu. I to właśnie ten dodatkowy koszt, którego bankowcy się nie spodziewali (a który jest wynikiem grudniowych orzeczeń TSUE), sprawił najprawdopodobniej, że mBank postanowił zmienić taktykę i… zrezygnować z apelacji od niekorzystnych wyroków.
mBank nie apeluje w przegranych sprawach, bo boi się kosztów odsetkowych?
Na razie odstępowanie od zaskarżania orzeczeń sądu I instancji nie jest nową regułą, zdarza się jednak na tyle często, że otrzymujemy głosy od wielu doświadczonych prawników frankowych, którzy mówią wprost: apelacji mBanku jest w ostatnich miesiącach mniej.
Nowa strategia procesowa mBanku, na razie testowana na wybranych przypadkach w całym kraju, jak najbardziej ma sens. Podmiot ogranicza koszty związane z apelacją (za którą musiałby zapłacić 5 procent od wartości przedmiotu sporu) oraz te wynikające z odsetek ustawowych za zwłokę (wynoszących obecnie 11,25 procent w skali roku). A ponieważ podmiot nie podchodzi jednakowo do wszystkich przegrywanych procesów, to klient wciąż nie wie, co czeka go po wyroku I instancji.
Czy pełnomocnik mBanku wystąpi z wnioskiem o wydanie pisemnego uzasadnienia orzeczenia, czy może jego mocodawca zrezygnuje z tej formalności i zaakceptuje wyrok? Naszym zdaniem mBank liczy, że ta niepewność skłoni choć część klientów do niewikłania się w proces sądowy i podpisania dobrowolnej ugody, na przykład przed sądem polubownym przy UKNF. A jeszcze lepiej w placówce samego banku.
W mBanku nadal stawiają na ugody. Te jednak są oferowane tylko do aktywnych kredytów
Równolegle do wdrażania modyfikacji w strategii procesowej bank wciąż prężnie rozwija swój program pozasądowych ugód. Obecnie trwa wielka akcja ponawiania propozycji wobec tych kredytobiorców, którzy odmówili na poprzednie oferty.
Efekty starań mBanku nie są spektakularne: w II kwartale 2024 roku zawarł on 1 850 dobrowolnych ugód. Propozycje dogadania się są kierowane do posiadaczy aktywnych umów – mBank nie ma programu dedykowanego ex-frankowiczom, czyli osobom, które spłaciły swoje kredyty, a dziś mają takie same prawo do ich zakwestionowania, jak kredytobiorcy z aktywnego portfela.
Efekt jest łatwy do przewidzenia: frankowicze masowo pozywają mBank, a wśród zakwestionowanych kontraktów rośnie udział tych, które zostały już wykonane. Do końca I półrocza 2024 roku klienci mBanku zdążyli zakwestionować w sądach 21 621 kredytów we franku, z czego 4 283 umowy zostały spłacone przed złożeniem powództwa. Obecnie mBank przegrywa prawomocnie 98 proc. postępowań.
Choć ugody oferowane frankowiczom w 2024 roku są bez wątpienia lepsze niż te sprzed roku czy dwóch lat, należy uważać na pułapki, które się w nich czają. Są one szczególnie wyrafinowane w przypadku ugód zawieranych już po wyroku sądu I instancji. Bank bardzo często na drodze takiego porozumienia próbuje wywinąć się od zapłacenia odsetek ustawowych za opóźnienie czy od kosztów zastępstwa procesowego.
Dobry prawnik zwróci na to uwagę i porozumie się z bankiem co do zmiany tych postanowień na zabezpieczające interesy klienta. Dlatego tak ważne jest, aby po wyroku I instancji nie rezygnować z usług profesjonalnego pełnomocnika prawnego, nawet (a właściwie zwłaszcza) gdy bank na to nalega lub choćby to sugeruje.
Prawomocny wyrok unieważniający umowę frankową w mniej niż rok: kiedy można go uzyskać?
Co decyduje o tym, że mBank, słysząc negatywne dla siebie orzeczenie, postanawia zrezygnować z zaskarżania go? Nie ma oczywiście żadnego oficjalnego wyjaśnienia, które podmiot zamieściłby w związku ze zmianą strategii, dlatego jesteśmy zdani na spekulacje.
W naszej opinii mBank zwraca najprawdopodobniej uwagę na to, kto prowadzi dany proces – znana kancelaria, mająca blisko stuprocentową skuteczność i wieloletnie doświadczenie w takich postępowaniach, czy może przypadkowy, nieobeznany ze specyfiką takich postępowań prawnik, działający lokalnie w małym mieście. Nie da się bowiem ukryć, że w przypadku, gdy pełnomocnik frankowicza nie ma odpowiedniej renomy w środowisku, bank może wyjść z założenia, że warto zaryzykować. Może przeciwnik nie poradzi sobie z argumentacją prawniczej elity zastosowaną w apelacji i przegra sprawę w II instancji.
Czasem bankowi opłaca się to ryzyko, bo jeśli wygra prawomocnie sprawę przeciwko frankowiczowi, to wykorzysta ten epizod do celów propagandowych – dziwnym trafem w kilka dni później ów anonimowy wyrok cytować będą największe media w kraju.
Jeśli sprawę prowadzi ktoś, kto wygrał już 1 000 czy 2 000 podobnych spraw, także przeciwko wzorcowi danego banku (w tym przypadku chodzi głównie o wzorce umowne dotyczące kredytów mPlan i Multiplan, indeksowanych kursem CHF), uważamy, że są większe szanse, iż pozwany bank odpuści sobie apelację, bo ta byłaby jak wyrzucenie kilkudziesięciu tysięcy złotych w błoto.
mBank ma nowego prezesa. Będzie kontynuował to, co zaczął Stypułkowski?
Informacja o zmianie prezesa w mBanku jest hot newsem sprzed kilku tygodni. Dziennikarze długo spekulowali o planach przejścia Cezarego Stypułkowskiego, który kierował mBankiem przez 14 lat, do Banku Pekao. Stypułkowski złożył swoją rezygnację początkiem lipca, a na stanowisku zastąpił go Cezary Kocik, który wcześniej piastował stanowisko wiceprezesa ds. bankowości detalicznej.
Jaki kurs obierze Cezary Kocik w relacji z frankowiczami? Cezary Stypułkowski nie zaskarbił sobie raczej szczególnej sympatii kredytobiorców, a wręcz wsławił się wieloma wypowiedziami, których frankowicze prędko mu nie zapomną. Jeśli chodzi o konflikt frankowy, prezes Kocik zdecydowanie nie jest „człowiekiem z łapanki”, gdyż do tej pory w obszarze jego zawodowego zainteresowania był m.in. proces zawierania dobrowolnych ugód z klientami.
W rozmowach z mediami Cezary Kocik nie kryje, że jest optymistą, jeśli chodzi o perspektywy rysujące się przed mBankiem. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że franki są najbardziej destabilizującym czynnikiem dla kierowanej przez niego instytucji, wpływającym na ograniczenia w procesie planowania.
Następne kwartały pokażą, czy Cezary Kocik będzie skłonny do formułowania pod adresem frankowiczów podobnych złotych myśli, jak czynił to jego zasłużony poprzednik. Ciekawe może być również to, jak pod jego wodzą mBank będzie kierował swoim programem ugodowym. Zwłaszcza gdy zakończą się już spotkania grupy roboczej, pracującej w Ministerstwie Sprawiedliwości nad nowym wzorcem ugód, a wnioski z tych spotkań zostaną wraz z rekomendacjami przekazane do przedstawicieli sektora.
Czy mBank zaakceptuje to, co zaproponuje resort? A może znów będzie chciał podążyć własną drogą, tak jak wtedy, gdy swoje rekomendacje dotyczące ugód wydał szef Komisji Nadzoru Finansowego? Czas rozwieje te wątpliwości.
Nowe wyroki pokazują jeszcze większą dominację frankowiczów w sądach. Te zasądzają na ich rzecz pełne odsetki za opóźnienie
Dotychczasowe zwycięstwa frankowiczów w sądach, choć były zdecydowane, pozostawiały pewien niedosyt. Bankom często udawało się skutecznie podnieść zarzut zatrzymania, co pozbawiało powodów w takich sprawach dużej części należnej korzyści odsetkowej. Wyroki wydane w ostatnim czasie pokazują zmianę podejścia krajowych sędziów do kwestii odsetkowej i zarzutu zatrzymania. A mBank akceptuje ten stan rzeczy i składa broń. Dzięki temu frankowicze wygrywają szybciej, tak jak w przykładach niżej:
- I C 1614/22 – sprawa rozpatrzona przez Sąd Okręgowy w Radomiu dnia 2 października 2023 roku. Sprawa dotyczyła roszczeń kredytobiorców, którzy w 2007 roku podpisali z mBankiem umowę Multiplan. Klienci pozwali bank o ustalenie i zapłatę, a sąd przychylił się do ich roszczeń, uznając nieważność kredytu i zasądzając na ich rzecz kwoty 124 388,96 zł i 25 857,74 CHF wraz z odsetkami od 10 grudnia 2022 roku. Sprawę zakończono na posiedzeniu niejawnym, po 11 miesiącach od wniesienia pozwu. Pozwany mBank nie złożył wniosku o wydanie pisemnego uzasadnienia wyroku, czym zamknął sobie drogę do jego zaskarżenia. Tym samym wyrok jest prawomocny. Kredytobiorców reprezentowała kancelaria adwokata Pawła Borowskiego
- I C 3363/23 – tę sprawę rozpatrzył Sąd Okręgowy w Krakowie, który wyrok w niej wydał 24 kwietnia 2024 roku. Powodami byli klienci dawnego BRE Banku S.A., którzy w 2006 roku podpisali umowę kredytu mPlan. Pozwali mBank o ustalenie i zapłatę, jako że właśnie ten podmiot jest następcą prawnym banku udzielającego im finansowania. Sąd uznał, że umowa będąca przedmiotem sporu jest nieważna, nadto zalecił mBankowi zwrot na rzecz powodów kwoty 338 276,88 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od 19 sierpnia 2023 roku. Pozwany zaakceptował porażkę i zaproponował klientom rozliczenie przy pomocy porozumienia kompensacyjnego. Klienci wygrali prawomocnie w 9 miesięcy. Reprezentowała ich Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
PODSUMOWANIE:
Po latach uprawiania dość dziwnej polityki, będącej w poprzek w stosunku do otoczenia prawnego, mBank w końcu idzie po rozum do głowy i nie chce już przedłużać postępowań o kredyty we franku. Dla frankowiczów to znakomita wiadomość, która nie powinna jednak usypiać ich czujności.
Bank jest jak wilk w owczej skórze. Gdy wyciąga rękę na zgodę, zwykle ma w tym swój interes. Kredytobiorca w relacji z takim podmiotem jest bezbronny, bo bank jest reprezentowany przez najlepszych prawników, którzy wiedzą, jak napisać ugodę, by ich mocodawca jeszcze na tym zarobił.
Frankowicz nie ma więc innego wyjścia jak grać według reguł narzuconych przez bank: krótko mówiąc, negocjując porozumienie, w sądzie czy poza nim, powinien zawsze posiłkować się doświadczeniem renomowanego prawnika. To pozwoli mu na bezpieczne przejście przez rozliczenia z bankiem, niezależnie od tego, czy odbędą się one na drodze porozumienia kompensacyjnego czy tradycyjnej ugody.