Sympatyzujący z bankami eksperci biją na alarm: kwietniowa nowelizacja kpc, wprowadzająca wyłączną właściwość miejscową sądów dla spraw o franki może doprowadzić do nadmiernego obciążenia lokalnych sędziów. Jednocześnie straszą kredytobiorców, że teraz, gdy ten typ spraw będzie rozpatrywany przez sędziów „niewyspecjalizowanych” w sporach frankowych, może dojść do zmiany trendów orzeczniczych, a konkretnie odejścia od „automatyzmów” w unieważnianiu wadliwych umów. Czy frankowicz, który złożył pozew po nowelizacji kpc, rzeczywiście ma się czego bać? Zdaniem niezależnych ekspertów – absolutnie nie. Choć tego oczekują banki, testujące właśnie nową metodę na zniechęcanie kredytobiorców do sądzenia się.
- Naturalną konsekwencją zmiany właściwości miejscowej sądów, wprowadzonej kwietniową nowelizacją kpc, będzie odpływ spraw frankowych z warszawskiego XXVIII Wydziału Cywilnego do sądów w całej Polsce
- Najwięcej nowych spraw może wpłynąć do sądów w stolicach województw: SO w Gdańsku, Poznaniu, Krakowie i Wrocławiu, gdzie swoje miejsce zamieszkania mają tysiące frankowiczów
- Zdaniem ekspertów sądy powszechne są dobrze przygotowane do rozpatrywania tej kategorii spraw, a nowelizacja kpc, wbrew opiniom bankowców, jest korzystna dla konsumentów. Wielu z nich doczeka się szybszego prawomocnego wyroku w swojej sprawie
- Banki wciąż liczą na ustawowe rozwiązanie frankowego sporu, dlatego robią wszystko, by spowolnić trwające postępowania sądowe. Ich taktyka nie robi wrażenia na Ministerstwie Sprawiedliwości. Szef resortu wskazuje, czego potrzeba sądom do szybszego rozpatrywania sporów konsumentów z bankami.
Bankowcy próbują wmówić frankowiczom, że ostatnie nowelizacje kpc mogą utrudnić masowe unieważnianie umów. Czy im się to uda?
Odkąd TSUE wydał wyrok w sprawie C-520/21 (mówiąc bankom stanowcze NIE na ich roszczenia o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału), sektor dwoi się i troi, by opracować nową, w dodatku skuteczną taktykę zmierzającą do minimalizacji ryzyka finansowego związanego z wadliwymi kontraktami we franku.
Początkowo bankowcy stawiali na szeroko zakrojoną kampanię pod hasłem „Ugoda lepsza niż proces”, prowadzoną pod egidą Związku Banków Polskich. Kampania najwyraźniej nie przyniosła spektakularnych rezultatów, dlatego banki znów czują się zmuszone do testowania nowych metod. Doskonałą okazją są nowelizacje kpc, które wywołały sporo zamieszania wśród frankowiczów.
15 kwietnia 2023 roku wprowadzono wyłączną właściwość miejscową sądów dla spraw o kredyty waloryzowane kursem waluty obcej. Kredytobiorca, który chce złożyć pozew przeciwko bankowi, ale nie podlega pod warszawski Sąd Okręgowy, nie może już sądzić się w XXVIII Wydziale Cywilnym, powszechnie znanym jako „Frankowy”. Powinien złożyć swój pozew w sądzie właściwym dla swojego miejsca zamieszkania i wartości przedmiotu sporu. Tu istotna będzie kolejna nowelizacja, która weszła w życie 1 lipca br. Jeżeli frankowicz chce sądzić się z bankiem o kwotę do 100 tysięcy złotych, powinien skierować swoje kroki do lokalnego sądu rejonowego.
Gdy wartość przedmiotu sporu jest wyższa, wówczas właściwym do złożenia pozwu będzie sąd okręgowy. Przed zmianami w kpc wartością graniczną było tu 75 tys. zł. Rządzący wprowadzili nowelę, która ułatwi szybsze uzyskanie wyroku posiadaczom niedużych kredytów frankowych, również tych w całości spłaconych. Jest to oczywiście zmiana na korzyść kredytobiorcy i niepomyślna dla sektora bankowego, który jednak nie poddaje się i uparcie twierdzi (głównie za pośrednictwem sprzyjających mu ekspertów), że teraz frankowiczowi będzie trudniej unieważnić swój kredyt. O co chodzi?
Do tej pory niemal połowa wszystkich krajowych powództw o franki spływała do Warszawy, głównie do XXVIII Wydziału Cywilnego, w którym orzeka ok. 30 sędziów. Przeciętny sędzia tego wydziału ma w swoim referacie niemal 2000 spraw. To zbyt dużo, by powodowie w tych sprawach mogli liczyć na rozpatrzenie powództw w rozsądnym czasie.
Atutem wydziału jest jednak wąska specjalizacja i szybkie reakcje na nowe wyroki TSUE czy uchwały Sądu Najwyższego. Krótko mówiąc, warszawscy orzecznicy najszybciej dostosowują się do kolejnych prokonsumenckich decyzji płynących z Luksemburga, co bardzo odpowiada zwłaszcza tym frankowiczom, których sprawy nieco odbiegają od szablonu.
Warszawa to niejedyne miasto, do którego wpływają tysiące nowych powództw o franki. W czołówce są też takie miasta jak Wrocław, Poznań i Kraków. Drugim po stolicy najbardziej frankowym miastem jest bez wątpienia Gdańsk. Mówienie o sędziach orzekających w tamtejszych sądach, że nie wiedzą, jak masowo rozpatrywać sprawy o franki, byłoby co najmniej nieprawdą. Bankom to jednak nie przeszkadza.
Tysiące spraw o franki trafią do sędziów bez doświadczenia? To mit
Banki ostrzegają kredytobiorców, że po nowelizacji kpc sprawy frankowe będą rozsądzane przez orzeczników, którzy nie mają wielkiego doświadczenia w tej konkretnej kategorii sporów. Do wydawania orzeczeń będą więc podchodzić ostrożniej, dogłębnie analizując każdą umowę. I unikając „automatyzmów”, czyli masowego eliminowania abuzywnych kontraktów z obrotu prawnego.
Bankowcy sugerują w ten sposób między wierszami, że kredytobiorcy powinni przyzwyczaić się do myśli, iż z ich umowy mogą zostać usunięte jedynie klauzule abuzywne, natomiast cały kontrakt zostanie utrzymany w mocy. To oczywiście nieprawda.
Jak wskazuje Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w swoim wyroku w sprawie C-80/21, sąd krajowy nie może modyfikować umowy kredytowej zawierającej niedozwolone klauzule poprzez usunięcie abuzywnej części warunku umownego, czego celem miałoby być utrzymanie reszty umowy w mocy. Taka klauzula podlega całkowitej eliminacji z umowy. Problem w tym, że po usunięciu całej klauzuli przeliczeniowej, bo to ona jest uznawana za abuzywną, umowa nie może być dalej realizowana, gdyż zapisy niedozwolone dotyczą głównego świadczenia przewidzianego tą umową.
Nie ma więc znaczenia, czy sprawa frankowa będzie rozpatrywana przez sąd w Warszawie, Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu. Każdy orzecznik w Polsce, bazując na wyrokach TSUE, powinien wydać w takiej sprawie prokonsumencki wyrok. A jeśli tego nie zrobi, kredytobiorcy będzie przysługiwać apelacja. A jak wiadomo, w sądach apelacyjnych frankowicze mają ponad 99 proc. skuteczności. Teorie banków, jakoby nowelizacje kpc miały przynieść kredytobiorcom problemy, należy włożyć między bajki.
Skoro już banki wiedzą, że sądy w Polsce nie dają im żadnych szans w starciu z klientami, starają się chociaż maksymalnie opóźnić wydawanie prawomocnych wyroków. Robią to na wiele różnych sposobów, między innymi składając liczne skargi, zażalenia, przedkładając długie listy nic nie wnoszących do sprawy świadków, a także, co oczywiste, składając apelacje, które nie mają szans na pozytywne rozpatrzenie. Równolegle zakładają kredytobiorcom sprawy o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, co dodatkowo obciąża sądy kolejnymi obowiązkami. Bankowcy liczą, że w ten sposób wymuszą na rządzących powrót do koncepcji ustawowego rozwiązania kwestii franków. Np. poprzez zmuszenie frankowiczów do mediacji z bankiem lub wręcz obłożenie kredytobiorców stuprocentowym podatkiem od korzyści z unieważnienia umowy.
Rządzący nie są podatni na naciski sektora. Widać to doskonale po wypowiedziach płynących z Ministerstwa Sprawiedliwości. Pod koniec wakacji szef MS, Zbigniew Ziobro wystąpił w mediach i poruszył kwestię sporu banków z frankowiczami. Zwrócił uwagę, że tym, czego potrzebują obecnie sądy, by sprawniej rozpatrywać tę kategorię spraw, jest zwiększenie etatów, zarówno tych sędziowskich, jak i należących do asystentów sędziego. Czy ten komentarz jest pomyślny dla bankowców? Absolutnie nie.
Wskazuje wyraźnie kierunek, jakim podążać będzie resort w najbliższych miesiącach. Wygląda na to, że banki muszą pogodzić się z tym, że żadnej ustawy antyfrankowej po prostu nie będzie.
Sądy we Wrocławiu i Krakowie nie mają ŻADNYCH trudności w unieważnianiu umów frankowych – oto dowody
O tym, że linia orzecznicza w sprawach o franki jest jednolita w całym kraju, świadczą wyroki uzyskiwane przez doświadczone i wyspecjalizowane kancelarie prawne, reprezentujące kredytobiorców w całym kraju. Również w sądach we Wrocławiu i Krakowie. Poniżej przykłady orzeczeń wydanych niedawno we wspomnianych sądach.
Millennium Bank przegrywa we Wrocławiu w 24 miesiące
Około 2 lata trwał proces sądowy w sprawie I ACa 2405/22, założonej przez kredytobiorców Millennium Bankowi w związku z zawartą w 2006 roku umową kredytu hipotecznego waloryzowanego kursem franka. 14 października 2022 roku w sprawie wypowiedział się Sąd Okręgowy we Wrocławiu, uznając umowę za nieważną i zasądzając od banku na rzecz kredytobiorców 23.464,34 CHF oraz 83.417,62 zł wraz z odsetkami ustawowymi za zwłokę (sygnatura akt XII C 1059/21). Millennium Bank odwołał się od tego wyroku, jednak Sąd Apelacyjny w całości odrzucił pretensje pozwanego wyrokiem z dnia 24 kwietnia 2023 roku. Wyrok jest prawomocny.
Millennium Bank w umowie z klientami stosował własne tabele kursowe, po których przeliczał zobowiązanie. Nie sprecyzował jednak, w jaki sposób ustala kursy kupna i sprzedaży publikowane w tabeli kursowej, przez co warunki umowne były nieprzejrzyste. Całe postępowanie (I i II instancja) trwało łącznie 1 rok i 8 miesięcy. Korzyść kredytobiorców z unieważnienia tej umowy to ok. 234 tys. zł. Kredytobiorców reprezentował adw. Paweł Borowski.
Santander Bank przegrywa w Krakowie w 37 miesięcy
30 maja 2023 roku prawomocnym wyrokiem zakończyła się sprawa I ACa 1236/21, tocząca się przeciwko Santander Bankowi w związku z pozwem złożonym przez klientów Kredyt Banku, poprzednika prawnego pozwanego. Sporna umowa „Ekstralokum” zawarta została w 2008 roku, a kredytobiorcy potrzebowali 37 miesięcy, by wyeliminować ją z obrotu prawnego.
Wpierw, 17 sierpnia 2021 roku umowa została uznana za nieważną przez Sąd Okręgowy w Kielcach, jednak bank odwołał się od tego wyroku. Sąd Apelacyjny w Krakowie zapoznał się z apelacją i nieznacznie skorygował zaskarżony przez pozwanego wyrok, uznając, że bank ma oddać klientom kwotę ok. 180 tys. zł, przy jednoczesnym zaoferowaniu mu przez klientów kwoty wypłaconego kapitału, tj. 133 tys. zł. Od Santandera zasądzono również na rzecz klientów zwrot kosztów postępowania. Wyrok jest już prawomocny, a umowa zawarta przez klientów z Kredyt Bankiem jest nieważna. Zysk kredytobiorców z tego wyroku to ok. 423 tys. zł. Całe postępowanie trwało 3 lata i 1 miesiąc. Sprawę kredytobiorców prowadził adwokat Paweł Borowski.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!