PLN - Polski złoty
CHF
4,58
niedziela, 8 września, 2024

Nadal obawiasz się unieważnić kredyt we frankach? Te argumenty Cię przekonają!

Jesteś posiadaczem aktywnego kredytu frankowego i boisz się pozwać bank o ustalenie nieważności swojej umowy? A może zaliczasz się do grupy tych szczęśliwców, którzy całkowicie spłacili frankową hipotekę, a dziś z daleka obserwują, jak inni kredytobiorcy walczą w sądach z bankami? Szacuje się, że kredytobiorców, którzy nie pozwali jeszcze banku za kredyt frankowy, a mogliby to zrobić, może być w Polsce nawet pół miliona. Przedstawiciele sektora bardzo liczą, że te osoby nie złożą roszczeń i zaakceptują z pokorą warunki kredytu narzucone przez banki. I robią wszystko, by utwierdzić kredytobiorców frankowych w przekonaniu, że niekwestionowanie warunków abuzywnego kredytu to najbardziej dojrzała i honorowa decyzja z możliwych. My jesteśmy innego zdania i dlatego w tym artykule postaramy się przekonać Cię do złożenia powództwa przeciwko Twojemu kredytodawcy. Przeczytanie tego artykułu zajmie Ci mniej niż kwadrans, a może sprawić, że podejmiesz wreszcie decyzję, która pozytywnie wpłynie na życie Twoje i Twojej rodziny.

W tym artykule:

  • wymieniamy najpopularniejsze powody, dla których ok. pół miliona kredytobiorców frankowych wciąż nie sformułowało swoich roszczeń przeciwko bankom
  • wyjaśniamy, dlaczego ryzyka związane ze złożeniem przez konsumenta powództwa o ustalenie i/lub zapłatę są iluzoryczne
  • tłumaczymy, jak istotną rolę odgrywa czas w sprawach o kredyty frankowe – w tym próbujemy odpowiedzieć na pytanie, czy roszczenia konsumentów dot. tych kredytów rzeczywiście są nieprzedawnialne
  • podejmujemy temat stresu związanego z pozwaniem banku i tego, jak wyglądają obecnie postępowania sądowe o franki
  • wskazujemy te grupy kredytobiorców, które nie powinny dłużej zwlekać z powództwem wobec banku (i wyjaśniamy, dlaczego).

Nadal zwlekasz z pozwem za kredyt frankowy? Najprawdopodobniej powstrzymuje Cię przed tym jeden (lub więcej) z tych powodów

99 na 100 – obecnie tyle postępowań sądowych wygrywają prawomocnie konsumenci przeciwko bankom, pozywanym za abuzywne klauzule w umowach kredytów frankowych. Korzyści z unieważnienia umowy (a tu trzeba nadmienić, że decyzje unieważniające abuzywne kredyty stanowią już ponad 90 proc. wszystkich wyroków wydawanych w tego typu sprawach) są bardzo duże i zaliczyć do nich trzeba nie tylko zwrot nadpłaty kapitału, ale również odsetki ustawowe za zwłokę oraz dodatkowy zarobek na różnicach kursowych. Bank bowiem musi zwrócić świadczenie nienależne w tej samej walucie, w której otrzymał je od klienta. A mówimy w tej chwili tylko o korzyściach finansowych.

Niesłusznie pomijanym aspektem jest ten związany z korzyściami emocjonalnymi. Kredytobiorca, oszukany przez instytucję finansową w procederze frankowym, pozywając bank, odzyskuje moc sprawczą i wiarę w siebie. Przestaje stresować się czynnikami, na które nie ma wpływu, takimi jak skok kursu franka czy pozycja złotówki na światowych rynkach. Znów staje się wolnym człowiekiem. Powstaje jednak pytanie: skoro uwolnienie się od zobowiązania frankowego to takie wspaniałe uczucie, to dlaczego tak wielu Polaków uprawnionych do pozwu nie sformułowało swoich roszczeń przeciwko bankom?

Najpopularniejsze powody to:

  • strach przed przegraną – ten lęk mógł być w pełni uzasadniony przed 2020 rokiem, gdy orzecznictwo krajowych sądów w obszarze franków rzeczywiście było nieprzewidywalne. Dziś jest irracjonalny i niczym nieuzasadniony, o czym świadczą statystyki pochodzące z sądów – kredytobiorcy idą jak taran, a banki są absolutnie bezbronne wobec ich roszczeń
  • strach przed długoletnim procesem – nie da się ukryć, że braki kadrowe w wydziałach cywilnych powodują, że na wyrok w sprawie o franki trzeba czekać stosunkowo długo, nierzadko 4 czy 5 lat. Jeszcze w zeszłym roku mógł to być dla kredytobiorcy spory problem. Obecnie, po wyrokach TSUE z grudnia ubiegłego roku oraz po podjęciu przez SN dużej uchwały frankowej, pozew czekający kilka lat na rozpatrzenie jest dla konsumenta jak najlepsza lokata na rynku. Należą mu się bowiem ustawowe odsetki za zwłokę za każdy dzień czekania na wyrok sądu. Odsetki, które zgodnie z aktualnymi danymi, wynoszą 11,25 proc. w skali roku. Kredytobiorca więc nie tylko nie traci na przewlekłości postępowania, ale wręcz na niej zarabia. Dodatkowo, jeśli nie spłacił jeszcze swojego kredytu, może wraz z pozwem złożyć do sądu wniosek o zabezpieczenie roszczeń, którego pozytywne rozpatrzenie sprawi, że nie będzie musiał płacić kolejnych rat kredytu przez cały okres objęty postępowaniem. Bank zaś nie będzie mógł wymówić mu w związku z tym umowy ani zgłosić go do BIK
  • strach przed ostracyzmem społecznym – część kredytobiorców jest bardzo podatna na bankową propagandę, wg której ktoś, kto domaga się unieważnienia podpisanej umowy, jest cwaniakiem i chce dorobić się kosztem innych uczestników rynku. To oczywiście sprytna manipulacja banksterów, którzy chcą zaszczepić poczucie wstydu u swoich własnych ofiar. Kredytobiorca, który ulega tym podszeptom, staje się ofiarą drugi raz – za pierwszym razem dał się oszukać, podpisując abuzywną umowę, za drugim z kolei pozwolił wmówić sobie, że to nie bank, a on sam sprowadził na siebie i swoją rodzinę finansową katastrofę
  • lęk przed konfrontacją z bankiem w sądzie – kredytobiorcy często wyobrażają sobie, że ich proces będzie wyglądał tak jak na amerykańskich filmach, gdzie pełnomocnik strony przeciwnej bierze świadka w krzyżowy ogień pytań. W rzeczywistości jednak stres związany z procesem jest zbyteczny, bowiem sąd z całą pewnością nie pozwoli prawnikowi banku gnębić kredytobiorcy. Mało tego, istnieje bardzo duża szansa, że kredytobiorca w ogóle nie będzie musiał stawiać się w sądzie – w wielu przypadkach sądy, na wniosek strony powodowej, decydują o przeprowadzeniu rozprawy zdalnie, czyli w pełni online. Kredytobiorca może wówczas zeznawać, siedząc w domu czy w siedzibie kancelarii. Może się zdarzyć też w ten sposób, że zeznania zostaną odebrane od niego na piśmie, co minimalizuje stres niemal do zera
  • nieświadomość swoich praw – wielu kredytobiorców jest przekonanych, że z różnych powodów nie mogą pozwać swojego banku. Np. wmawiają sobie, że pozew nie ma szans powodzenia, bo nieruchomość objęta hipoteką była przez jakiś czas wynajmowana lub podano ją w CEIDG jako adres rejestracji działalności gospodarczej. Niektórzy też błędnie liczą terminy przedawnienia roszczeń i wierzą, że ich przypadek już dawno się przedawnił. Niemal na pewno są w błędzie, o czym więcej w dalszej części artykułu.

„Przypadek mojego kredytu jest szczególnie trudny…” – czy aby na pewno?

Niektórzy frankowicze, ci z aktywnymi i ci ze spłaconymi umowami, wierzą, że ich przypadek jest inny niż reszta i z pewnych względów lepiej zrezygnować z pozwu, bo ten z dużym prawdopodobieństwem zakończy się fiaskiem.

Takie przekonanie żywią przede wszystkim:

  • frankowicze posiadający umowę z bankiem, który w latach ubiegłych uchodził za trudnego przeciwnika procesowego – chodzi zwłaszcza o umowy podpisane niegdyś z dawnym Fortis Bankiem, z BGŻ, Deutsche Bankiem czy Raiffeisenem. Kiedyś, przed wyrokami TSUE, kwestionowanie tych wzorców rzeczywiście wiązało się z podwyższonym ryzykiem. Dziś jest tak samo bezpieczne jak podważanie umów frankowych z portfela mBanku czy Millennium, na co wskazują prawomocne wyroki uzyskiwane przez dobre kancelarie – a jeśli nie wierzysz, sam sprawdź, jak kończą się w 2024 roku sprawy przeciwko Twojemu kredytodawcy. Dobre kancelarie adwokackie udostępniają skany aktualnych wyroków na swoich stronach internetowych
  • kredytobiorcy, którzy niesłusznie uważają, że nie przysługuje im status konsumenta – przez wiele lat utwierdzano frankowiczów w przekonaniu, że na unieważnienie kredytu frankowego może liczyć wyłącznie osoba, która kupiła kredytowaną nieruchomość na cel ściśle prywatny, nigdy jej nie wynajmowała ani nie rejestrowała w niej działalności gospodarczej. Czasem kredytobiorcy nadinterpretują prawo do tego stopnia, że zaczynają wierzyć, iż już samo prowadzenie firmy w momencie zaciągania kredytu dyskwalifikuje ich roszczenie unieważnienia umowy. To oczywiście bzdura.

Wbrew temu, co próbuje Ci wmówić bank, jesteś w relacji z nim chroniony jako konsument

Status konsumenta w relacji z bankiem, który umieścił w Twojej umowie klauzule abuzywne, należy Ci się nawet wtedy gdy:

  • po pewnym czasie od zakupu kredytowanej nieruchomości podjąłeś decyzję o wynajęciu jej komuś – dla sądu taka decyzja nie będzie miała znaczenia, liczą się bowiem Twoje zamiary w momencie zawierania kontraktu. To oczywiste, że w trakcie wykonywania długoterminowej umowy Twoja sytuacja finansowa, zawodowa i osobista mogły ulec zmianie, co z kolei mogło skłonić Cię do wyprowadzki z mieszkania/domu i podnajęcia go komuś
  • zarejestrowałeś w kredytowanej nieruchomości działalność gospodarczą – w Polsce funkcjonują tysiące przedsiębiorstw jednoosobowych działających zdalnie lub z dojazdem do klienta. Jeśli i Ty prowadzisz taką firmę i nie wynajmujesz biura, tylko jako adres korespondencyjny w CEIDG wskazałeś miejsce zamieszkania, nie masz się czym martwić – sąd niemal na 100 procent potraktuje Cię jak konsumenta, bo przecież swoją nieruchomość wykorzystujesz w przeważającym stopniu do celów prywatnych
  • nieprzeważającą część środków z kredytu przeznaczyłeś na cele powiązane z działalnością zarobkową – załóżmy, że wziąłeś kredyt frankowy na kwotę 400 tys. zł, z czego 350 tys. zł przeznaczyłeś na zakup mieszkania pod własne potrzeby, a 50 tys. zł na zakup używanego auta dostawczego, które służyło w Twojej firmie. Oczywiście bank będzie Cię straszył, że wystąpienie z pozwem zakończy się w Twoim przypadku porażką, ale nie słuchaj tych bzdur. Zgodnie z zeszłorocznym wyrokiem TSUE w sprawie C-570/21, status konsumenta jest kredytobiorcy należny nawet jeśli część ze środków kredytowych przeznaczył na cele powiązane z firmą – ważne jest jednak, aby cel firmowy nie był tym przeważającym
  • masz wykształcenie prawne, ekonomiczne lub doświadczenie w pracy w banku – boisz się, że możesz przegrać swój proces sądowy, bo posiadane przez Ciebie wykształcenie i/lub kariera zawodowa, którą sobie wybrałeś, świadczą o ponadprzeciętnej wiedzy z zakresu działania produktów bankowych? Niepotrzebnie. Tu również w sukurs przychodzą Ci wyroki TSUE, m.in. w sprawie C-139/22. Jak się okazuje, nie ma znaczenia wykształcenie czy doświadczenie zawodowe konsumenta w momencie zawierania umowy – bank powinien był go tak samo zaznajomić z ryzykami produktu pseudowalutowego jak klienta, który nie zna się ani na prawie, ani na ekonomii.

„No tak, ale… moje roszczenie jest już chyba przedawnione.” – nie bądź tego taki pewien

Część kredytobiorców uważa, że przespała już najlepszy czy w ogóle dobry moment na złożenie pozwu. Klienci banków wychodzą z takiego założenia zwykle wtedy, gdy samodzielnie, bez konsultacji z dobrym prawnikiem, próbowali zinterpretować przepisy dotyczące przedawnienia roszczeń. Po zmianach w kodeksie cywilnym, które miały miejsce w 2018 roku, okres przedawnienia został skrócony z 10 do 6 lat. Niektórzy konsumenci wyobrażają więc sobie, że ich roszczenia dotyczące rat spłaconych ponad 6 lat temu są w całości przedawnione. A skoro tak, to po co pozywać bank, skoro znaczna część możliwych do ugrania korzyści bezpowrotnie przepadła.

To jeden z największych mitów, które narosły wokół tego typu spraw. I nie bez przyczyny. Przez wiele lat największe autorytety prawne zastanawiały się, jak liczyć bieg terminu przedawnienia w sprawach frankowych. Jednoznaczną odpowiedź przyniosły dopiero grudniowe wyroki TSUE i tegoroczna duża uchwała frankowa. Wnioski z nich są zaskakujące.

Jak się okazuje, moment, od którego rozpoczyna się bieg terminu przedawnienia roszczeń dotyczących umowy kredytowej jest ten sam dla konsumenta, który tę umowę kwestionuje, jak i dla banku, który domaga się zwrotu kapitału. W praktyce początek biegu terminu przedawnienia liczyć należy od momentu, w którym konsument dostarczył bankowi informację o swoich roszczeniach. Zwykle ma to miejsce wtedy gdy bank otrzymuje reklamację klienta wraz z przedsądowym wezwaniem do zapłaty.

Dopiero od tego zdarzenia należy liczyć 6-letni termin przedawnienia roszczeń konsumenta.

Czy roszczenia frankowiczów rzeczywiście są nieprzedawnialne?

Czy to, co napisaliśmy w poprzednich akapitach, oznacza, że roszczenie konsumenta nie może ulec przedawnieniu tak długo, jak nie zgłosił on w banku swoich żądań? Ta kwestia jest akurat dyskusyjna. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że sprawy frankowe są bardzo głośne i tak naprawdę mało który kredytobiorca nie słyszał jeszcze o tym, że abuzywną umowę pseudowalutową można zakwestionować w sądzie. Z upływem czasu sądy mogą zacząć sceptycznie podchodzić do twierdzeń konsumentów, przekonujących, że nie wiedzieli o przysługujących im roszczeniach.

Ale uwaga, to jeszcze nie jest ten moment. Kredytobiorca, niezależnie od etapu spłaty frankowego zobowiązania, wciąż może pozwać bank i żądać dla siebie w pełni darmowego kredytu, wraz z „bonusami”, o których pisaliśmy na początku artykułu.

Inaczej sprawa wygląda w przypadku banku. Jego roszczenia przedawniają się po zaledwie 3 latach. Jeśli nie dopilnuje terminów i zbyt późno upomni się o zwrot kapitału, może narazić się na scenariusz, w którym nie tylko nic nie zarobi na kredycie, ale wręcz „zasponsoruje” kredytobiorcy nieruchomość, którą ten kupił za użyczony mu kapitał.

Frankowiczu, masz powody, by śpieszyć się ze swoim pozwem. Wyjaśniamy, dlaczego

Choć zdecydowana większość frankowiczów ma jeszcze sporo czasu na sformułowanie roszczeń przeciwko bankowi, to nie wszyscy kredytobiorcy są w takiej luksusowej sytuacji. Co więcej, niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że już wprawili machinę w ruch i zainicjowali bieg terminu przedawnienia swoich roszczeń. Tak stało się w przypadku tych frankowiczów, którzy złożyli w banku reklamację dotyczącą klauzul umownych i nie zdecydowali się do tej pory na pozew, np. czekając na to, aż bank zaproponuje im lepszą propozycję ugodową.

W takim przypadku nie warto zwlekać – lepiej złożyć pozew, przerywając w ten sposób bieg przedawnienia i motywując bank do opracowania atrakcyjniejszych warunków ugody.

Kredytobiorcy, którzy nie składali jeszcze w banku reklamacji, również mają powody, by przyśpieszyć podjęcie decyzji o pozwie. Pośpiech jest wskazany z uwagi na… stawkę odsetek ustawowych za opóźnienie. Te obecnie są wciąż bardzo wysokie, jednak nie będą takie zawsze.

Jeśli więc nie tylko chcesz odzyskać od banku świadczenie nienależne, ale zależy Ci na tym, by ten dodatkowo zapłacił Ci dziesiątki tysięcy złotych tytułem odsetek, to nie czekaj z pozwem. Sformułuj go w dobie wysokiego kosztu pieniądza i zmaksymalizuj swój zysk. Dla siebie, dla swoich bliskich, a także po to, by bank odczuł, że postąpił źle, oferując Ci abuzywny i nieprzewidywalny kredyt. I nauczył się, że kredytobiorca jest pełnoprawnym partnerem w biznesie, a nie owcą do strzyżenia.

PODSUMOWANIE:

  • W 2024 roku frankowicz nie ma już powodów, by obawiać się pozwania banku, jak również samego wyroku w swojej sprawie. Sądy mają prokonsumenckie nastawienie, znają i aprobują wyroki TSUE, banki zaś straciły wszelkie argumenty w walce z konsumentami
  • Nie ma w Polsce banku, o którym można by powiedzieć, że stworzył wzorzec umowy frankowej, którego nie da się podważyć w sądzie. Dobre kancelarie wygrywają w sądach ze wszystkimi bankami, które oferowały w przeszłości klientom kredyty we franku
  • Nie będzie już lepszego momentu na pozwanie banku: TSUE i Sąd Najwyższy zlikwidowały wszystkie przeszkody, które stały frankowiczom na drodze do unieważnienia abuzywnego zobowiązania. Kto zrezygnuje z pozwu na rzecz ugody lub spłaty kredytu bez zastrzeżeń, najprawdopodobniej będzie tej decyzji kiedyś żałował.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze