Wielkimi krokami zbliża się data posiedzenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, wyznaczona na najbliższy czwartek 25 kwietnia br. Izba Cywilna zbierze się w celu wznowienia prac nad tzw. dużą uchwałą frankową. Nieprzypadkowo – jak przed każdym ważnym orzeczeniem TSUE czy SN – w mediach uaktywnili się pro bankowi eksperci, którzy próbują wywrzeć presję na sędziów SN lub przynajmniej dotrzeć do nich z własną wizją sporu frankowego. Jednym z tych ekspertów jest dr hab. Krzysztof Kalicki, który przez wiele lat (2003-2019) pełnił funkcję prezesa Deutsche Bank Polska (kierował tym bankiem także w okresie sprzedaży kredytów pseudowalutowych), a obecnie zasiada w radzie nadzorczej tegoż banku. W artykule, który niedawno ukazał się na łamach jednego z czołowych dzienników, były prezes DBP – kreując się na niezależnego eksperta – próbuje scedować odpowiedzialność za skutki procederu frankowego banków na posiadaczy kredytów w CHF, którzy walczą o sprawiedliwość w sądach, a także antagonizuje kredytobiorców złotowych i frankowych.
- Eksperci pro bankowi uaktywnili się w mediach, bo zbliża się termin posiedzenia Izby Cywilnej SN, która ma po raz kolejny przymierzyć się do podjęcia tzw. dużej uchwały frankowej. Pojawiają się jednak sygnały, że wewnętrzny konflikt pomiędzy „starymi” a „nowymi” sędziami może znowu sparaliżować te wysiłki.
- Stawka, o którą toczy się gra, jest dla banków wysoka. Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia początkowej daty biegu przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału kredytu. Od stanowiska SN może zależeć, czy straty banków w wyniku procederu frankowego wyniosą 100 mld zł, czy 200 mld zł.
- Wobec powyższego nie dziwi fakt, że sektor uruchomił w mediach „niezależnych” pro bankowych ekspertów. Jednym z nich jest były długoletni prezes Deutsche Banku, który w artykule na łamach dziennika „RP” stara się wskazać winnych strat banków oraz nastawia społeczeństwo i kredytobiorców złotowych przeciwko Frankowiczom. Według K. Kalickiego, całe społeczeństwo zapłaci za kredyty frankowe.
- Ekspert bankowy uderza też w polskich sędziów, których obwinia za to, że nie potrafią interpretować przepisów i prawidłowo odczytać unijną Dyrektywę 93/13. Sędziowie obwiniani są też o automatyzm w wydawaniu wyroków unieważniających umowy frankowe. Tradycyjnie – wszyscy są winni lecz nie banki, które skonstruowały i wprowadziły do obrotu wadliwe oraz nieuczciwe umowy.
Zbliża się termin posiedzenia SN w sprawie dużej uchwały frankowej
Na 25 kwietnia br. zaplanowane jest posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, która po ponad 2,5 roku przerwy zamierza wznowić prace nad przyjęciem kompleksowej uchwały rozwiązującej wątpliwości dotyczące orzekania w sprawach kredytów frankowych. Prace nad uchwałą zostały zawieszone we wrześniu 2021 roku na skutek konfliktu pomiędzy sędziami SN ze starego nadania a tzw. neo-sędziami powołanymi przez nową KRS. Zamiast zająć się merytoryczną stroną problemu, „starzy” sędziowie SN skierowali wówczas do TSUE pytania prejudycjalne dotyczące prawidłowości wyboru i statusu neo-sędziów.
W styczniu 2024 roku TSUE w postanowieniu do sprawy C-658/22 uznał te pytania za niedopuszczalne. Wkrótce po tym prezes Izby Cywilnej SN prof. Joanna Konecka-Misztal wyznaczyła nowy termin posiedzenia izby, która ma ponownie pochylić się nad zagadnieniami prawnymi sformułowanymi przed ponad trzema laty przez pierwszą prezes SN Małgorzatę Manowską.
Na początku kwietnia br. media donosiły, że istnieje duża szansa na przyjęcie uchwały w pełnym składzie Izby Cywilnej SN, bo „starzy” sędziowie utracili większość w izbie. Niedawno napłynęły jednak sygnały na temat trwającego nadal w łonie SN sporu i możliwego problemu z uzyskaniem kworum przy podejmowaniu uchwały.
Niewkluczone, że po raz kolejny prace nad uchwałą frankową zostaną sparaliżowane na skutek wewnętrznego konfliktu w Izbie Cywilnej SN. Jednak pro bankowi eksperci trzymają rękę na pulsie i – podobnie jak miało to miejsce wcześniej przed ważnymi orzeczeniami TSUE i SN – zamieszczają w mediach autorskie opinie, próbując wywrzeć presję na sędziach i pouczać ich, jak powinni interpretować przepisy.
Pro bankowi eksperci znowu atakują w mediach Frankowiczów
Do niedawna największą aktywnością w mediach wykazywali się prezesi takich banków frankowych, jak mBank (Cezary Stypułkowski) oraz BNP Paribas (Przemysław Gdański), którzy próbowali dotrzeć z pro bankową propagandą do polityków i rządzących, a także do sędziów orzekających w polskich sądach oraz w TSUE. W ostatnich dniach dołączył do nich były wieloletni prezes Deutsche Bank Polska – dr hab. Krzysztof Kalicki, który jest autorem artykułu opublikowanego na łamach dziennika „RP” równo na tydzień przed posiedzeniem SN.
Krzysztof Kalicki, jako prof. Akademii Leona Koźmińskiego i były wykładowca SGH, kreuje się na niezależnego eksperta ale prezentowane przez niego tezy trudno uznać za bezstronne, skoro w przeszłości – jako prezes Deutsche BP – odpowiadał on za sprzedaż kredytów pseudowalutowych, które są obecnie unieważniane przez sądy. Autor artykułu przerzuca winę za skutki skonstruowania przez banki wadliwych i nieuczciwych umów kredytowych na Frankowiczów. W jego opinii, kredytobiorcy frankowi ponoszą odpowiedzialność za to, że całe społeczeństwo zrzuci się na 70-200 mld zł strat banków. Przy tym warto wspomnieć, że na razie banki notują największe w historii zyski (w 2023 roku zarobiły na czysto 27,6 mld zł).
We wspomnianym artykule nie brak wyliczeń, jakie straty poniesie przeciętny Kowalski na skutek rzekomej pazerności Frankowiczów i transferu pieniądza do „wąskiej grupy konsumentów” oraz absurdalnych porównań wielkości strat przypadających na jednego obywatela do budzących spore emocje w społeczeństwie korzyści z KPO (według K. Kalickiego, równowartość 3/4 środków z KPO zostanie przetransferowana do Frankowiczów). Pojawiają się też dobrze znane już argumenty o ograniczeniu zdolności banków do kredytowania gospodarki.
Nietrudno domyślić się jaka intencja przyświeca autorowi artykułu. Chodzi o nastawienie kredytobiorców złotowych i reszty społeczeństwa przeciwko kredytobiorcom frankowym. Podobne próby były podejmowane już niejednokrotnie w przeszłości z miernym skutkiem. Winę za ponoszone obecnie straty w wyniku przegrywanych procesów sądowych ponoszą tylko i wyłącznie pazerne banki, które przed laty doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że skonstruowane przez nie umowy kredytów pseudowalutowych są wadliwe i tylko kwestią czasu pozostaje ich unieważnianie przez sądy. Już w latach 90-tych analogiczne umowy były unieważniane przez sądy w Australii (słynna sprawa Adelajdy), a następnie podobnie orzekały sądy we Włoszech i w Wielkiej Brytanii.
Sędziowie w Polsce powinni uczyć się od bankowców interpretacji prawa?
Na większość pytań zadanych pełnemu składowi Izby Cywilnej SN przez pierwszą prezes SN Małgorzatę Manowską odpowiedzi udzielił już TSUE w swoich wyrokach i postanowieniach. Nie kwestionuje tego nawet autor wspomnianego artykułu, który ukazał się w „RP”. Co jednak zaskakujące, były prezes Deutsche Banku uważa, że powinien nastąpić powrót do dyskusji nad kwestią abuzywności klauzul w umowach kredytowych i chce cofnąć się do doktryny orzeczniczej sprzed 2010 roku.
Pomimo że TSUE w wyrokach wydanych w polskich sprawach wielokrotnie odnosił się do problemu abuzywnych postanowień w umowach kredytów pseudowalutowych i nakazywał sądom ich usuwanie w całości (można chociażby przywołać wyrok do połączonych spraw od C-80/21 do C-82/21 z 8 września 2022 r.), Krzysztof Kalicki twierdzi że unijny trybunał nigdy nie uznał za abuzywne tego, co polskie sądy uznają za abuzywne. Przy tym sugeruje, że wyroki SOKiK dotyczące abuzywności były wydawane nierzetelnie, a polscy sędziowie nie potrafią ze zrozumieniem przeczytać i dobrze zinterpretować unijną dyrektywę 93/13 chroniącą konsumentów.
W jego opinii, teza o abuzywności kursów walutowych i tabel kursowych jest sprzeczna ze wspomnianą dyrektywą. Uważa on, że sądy w Polsce bronią tylko wąskiej grupy konsumentów (wspieranych przez państwowe instytucje w dążeniu do umorzenia ich zobowiązań) i rozdają Frankowiczom kredyty oraz mieszkania za darmo, kosztem innych grup społecznych. Nie brak też zarzutów dotyczących stosowania przez sądy błędnej ekonomicznie interpretacji oraz automatyzacji wyroków.
Czytając artykuł autorstwa byłego prezesa Deutsche Banku można dojść do wniosku, że polscy sędziowie to bezmyślne stado baranów, które bezrefleksyjnie podążają za wykładnią przepisów przez TSUE. Czyżby tylko bankowcy – nawet bez wykształcenia prawnego – potrafili prawidłowo zinterpretować przepisy i mieli patent na prawdę? Nie po raz pierwszy osoby piastujące wysokie funkcje w bankowości próbują pouczać sędziów jak mają orzekać i wchodzą w kompetencje wymiaru sprawiedliwości. O wiele lepiej byłoby gdyby pan Krzysztof Kalicki (oraz inni prezesi banków lamentujący dziś w mediach) przed laty zachował większą ostrożność i nie dopuścił do tego aby kierowany przez niego bank wchodził w ryzykowne produkty, jakimi były kredyty powiązane z kursami walut obcych.
Czy pro bankowi eksperci zdołają wywrzeć presję na sędziów Izby Cywilnej SN?
Już za niespełna tydzień okaże się czy Izbie Cywilnej SN uda się podjąć dużą uchwałę frankową. Większość dylematów prawnych, które istotne były trzy lata temu, straciła już na aktualności. Frankowicze doskonale radzili sobie przez te lata w sądach bez uchwały SN, na podjęciu której bardziej zależy dziś bankom.
Główną nierozwiązaną kwestią jest początek biegu terminu przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału kredytu. Pomimo pytań prejudycjalnych skierowanych w tej sprawie do TSUE przez polskie sądy, unijny Trybunał w tym przypadku nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Od tego, jak do problemu przedawnienia roszczeń ustosunkuje się Sąd Najwyższy, może zależeć skala strat poniesionych przez sektor bankowy w związku z procederem frankowym.
Gdyby interpretacja okazała się niekorzystna dla banków (np. SN uznałby że roszczenia banków zaczynają się przedawniać już z datą wypłaty kredytu lub z datą wpisu postanowień z umowy do rejestru klauzul abuzywnych), straty sektora mogłyby sięgnąć nawet 200 mld zł. Nic zatem dziwnego, że banki uruchomiły machinę medialną i przy pomocy swoich ekspertów oraz sprzyjających im mediów próbują wywierać emocjonalną presję na sędziów SN.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google. Wesprzyj nas poprzez polubienie udostępnienie tego artykułu na Facebook i platformie X (Twitter)