- Rynek usług prawnych, z uwagi na brak uregulowania, jest przesycony podmiotami prowadzonymi przez osoby nieposiadające uprawnień do wykonywania zawodu adwokata
- Firmy odszkodowawcze i tzw. pseudokancelarie nie są związane kodeksem etyki zawodowej, koniecznością przestrzegania tajemnicy czy obowiązkiem wykupienia ubezpieczenia OC. Mogą jednak pozyskiwać klientów wśród frankowiczów i prowadzić ich sprawy przeciwko bankom
- Wabikiem pseudokancelarii na klienta jest niska (a nawet zerowa) opłata startowa. Kredytobiorca, który zgodzi się na taką ofertę, zapłaci jednak znacznie większą premię za sukces niż u renomowanego adwokata lub radcy prawnego
- Frankowicze pod żadnym pozorem nie powinni powierzać prowadzenia sprawy podmiotowi, który chce pośredniczyć w ich rozliczeniach z bankiem. Skutkiem może być nawet… utrata dostępu do zasądzonych od banku środków. Jak to w ogóle możliwe? Odpowiadamy w artykule.
Opieka prawna za „zero złotych”, czyli czym kuszą dziś pseudokancelarie swoich klientów
Niemal każdy kredytobiorca frankowy otrzymał już kiedyś na swoją skrzynkę mailową ofertę opieki prawnej, przesłaną przez którąś z dużych spółek z o.o. (czy też S.A.). Tego rodzaju oferty prezentują się niezwykle profesjonalnie i kuszą klientów korzyściami oraz… są bardzo tanie. Podejrzanie wręcz tanie, jeśli porówna się je z cennikami wiodących kancelarii adwokackich czy radcowskich. A właściwie nie tyle cennikami, co indywidualnymi wycenami.
Dobre kancelarie nie mają bowiem stałych cenników za reprezentowanie kredytobiorcy w sądzie. Wnikliwie analizują każdą umowę kredytową, a także sytuację klienta w relacji z bankiem, i dopiero na tej podstawie szacują koszt obsługi prawnej.
W kancelariach pseudofrakowych to nie do pomyślenia. Wiedzą one, ile będzie kosztować obsługa danego klienta, nim zobaczą jego umowę. Interesują je z reguły tylko dwa parametry. To, aby kredytobiorca był konsumentem (a jego kredyt nie był związany z prowadzeniem działalności gospodarczej), a także to, ile od banku pożyczył.
Podczas gdy dobry adwokat pobierze od frankowicza opłatę początkową w wysokości kilkunastu tysięcy złotych, pseudokancelaria czy firma odszkodowawcza nie weźmie nic lub pobierze symboliczną opłatę, wynoszącą np. 1000 czy 4000 zł. Dlaczego duże spółki kapitałowe tak nisko się cenią? Czy aż tak bardzo chcą pomagać poszkodowanym w procederze frankowym w odzyskaniu należności od banku? Oczywiście nie. Firmy te skoncentrowane są wyłącznie na zysku, a ich model biznesowy zakłada, że w początkowej fazie współpracy zarobią niewiele lub nic, po to, by po prawomocnym wyroku unieważniającym umowę pobrać od klienta kilkadziesiąt czy nawet sto kilkadziesiąt tysięcy złotych tytułem success fee – premii za sukces.
No dobrze – może pomyśleć potencjalny klient – ale przecież taka firma bierze na siebie ewentualne ryzyko przegranej sprawy. Ryzyko oczywiście zawsze występuje, jednak jest marginalne – obecnie wynosi mniej niż 1 proc. (frankowicze wygrywają z bankami już ponad 99 proc. postępowań w sądach drugiej instancji) i z pewnością nie jest usprawiedliwieniem dla nagannej praktyki, jaką jest zawyżanie premii za sukces do kwot nieadekwatnych w stosunku do nakładu pracy niezbędnego do reprezentowania klienta.
Frankowicze powinni uważać na pośrednictwo w rozliczeniach z bankiem
Nie jest tajemnicą, że duże spółki z o.o. i S.A. działające jako kancelarie odszkodowawcze czy frankowe bardzo często są jedynie pośrednikami między klientem a adwokatem czy radcą prawnym obsługującym daną sprawę. Funkcjonują dzięki gigantycznej prowizji, stanowiącej różnicę pomiędzy kwotą, którą firma pobiera od klienta tytułem premii za sukces a honorarium pełnomocnika prawnego. Ale pośrednictwo tych podmiotów nie ogranicza się jedynie do relacji klient – adwokat.
Pseudokancelarie nierzadko chcą brać udział w rozliczeniach frankowicza z bankiem, już po unieważnieniu umowy. Przypomnijmy, że gdy umowa upada w sądzie, strony muszą rozliczyć się z nienależnie spełnionych świadczeń. Klient powinien oddać bankowi kapitał kredytu, natomiast bank zobowiązany jest do zwrotu na rzecz klienta wszystkich spłaconych rat kapitałowo-odsetkowych w pełnej wysokości, nierzadko z ustawowymi odsetkami za opóźnienie.
Jeśli frankowicz nawiąże współpracę z pseudokancelarią i niedokładnie przeczyta umowę, może dojść do sytuacji, w której pośrednikiem w tych rozliczeniach będzie właśnie owa firma. W takim przypadku zasądzone od banku prawomocnym wyrokiem środki nie wpłyną od razu na konto klienta, a na rachunek pseudokancelarii.
Ta pobierze z tych środków należne sobie wynagrodzenie, a następnie prześle pozostałą część kwoty klientowi na indywidualny rachunek bankowy. Pod warunkiem, że klient będzie miał szczęście. W przeszłości zdarzało się już, że konsumenci współpracujący z kancelariami odszkodowawczymi mieli problemy z odzyskaniem swoich należności – zwykle tłem była restrukturyzacja takiego podmiotu, która znacznie utrudnia egzekwowanie od dłużnika jakichkolwiek środków. Taki scenariusz oczywiście należy do rzadkości, ale ze względu na jego drastyczny w aspekcie finansowym charakter warto wziąć go pod uwagę, czytając „super korzystną” ofertę z zerową opłatą wstępną.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!
Jak sprawdzić, czy mamy do czynienia z pseudokancelarią?
Co może świadczyć o tym, że oferta, którą otrzymał frankowicz, pochodzi od pseudokancelarii lub podmiotu niewyspecjalizowanego w prowadzeniu spraw o franki? Oto najważniejsze czerwone flagi:
- z danych firmowych wynika, że kancelaria prowadzona jest w formie spółki kapitałowej, tj. spółki z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółki akcyjnej – to niedozwolone formy prawne w przypadku kancelarii adwokackich i radcowskich. Spółki kapitałowe nie są kancelariami adwokackimi ani radcowskimi, nie obowiązują ich kodeks etyki zawodowej, tajemnica adwokacka ani konieczność posiadania ubezpieczenia OC
- na stronie kancelarii brak jest informacji o uzyskanych prawomocnych wyrokach unieważniających umowy kredytowe w CHF. Ewentualnie wyroki są publikowane, jednak bez wyraźnego wskazania, że zostały uzyskane przez adwokata bądź radcę prawnego zatrudnionego przez dany podmiot. Warto zwrócić uwagę, czy firma, publikując wyroki, podaje sygnatury akt. Dobre kancelarie frankowe prowadzone przez adwokatów mają obecnie po około 1500 wygranych spraw frankowych i publikują ich opisy na swoich blogach.
- zerowa opłata za rozpoczęcie współpracy – absolutnie niedozwolona praktyka w kancelariach adwokackich i radcowskich, kolidująca z kodeksem etyki zawodowej
- stały cennik usług „pomocy frankowiczom”, nieuwzględniający specyfiki indywidualnej sprawy – tego, z jakim bankiem zamierza się sądzić klient oraz na jaki cel wydatkował swój kredyt.
Aby uniknąć nieporozumień, w kontakcie z kancelarią zawsze warto zadawać precyzyjne pytania, zwłaszcza te związane z rozliczeniami. Najlepiej robić to mailowo, aby pozostał ślad po odpowiedzi ze strony pracownika firmy. Przykładowe pytania, kluczowe z punktu widzenia frankowicza, podajemy poniżej:
- Co jest zawarte w opłacie, którą klient uiszcza na rzecz kancelarii tytułem opłaty wstępnej?
- Czy w ramach opieki prawnej kancelaria jest gotowa reprezentować kredytobiorcę w przypadku kontrpowództwa ze strony banku o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału? Jeśli tak, ile to będzie kosztować?
- Czy cena usługi prawnej zawiera pomoc w wykreśleniu hipoteki z księgi wieczystej?
- Ile wyniesie wynagrodzenie kancelarii wraz z premią za sukces w przypadku tej konkretnej umowy? (w tym przypadku warto poprosić podmiot o podanie kilku wyliczeń, w tym dla unieważnienia umowy i rozliczeń wg teorii dwóch kondykcji oraz, osobno, wg teorii salda, a także w przypadku odfrankowienia umowy).
Mając odpowiedzi na powyższe pytania, kredytobiorca będzie w stanie świadomie podjąć korzystną dla siebie decyzję o nawiązaniu współpracy bądź odrzuceniu oferty.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
publikacja 21 sierpnia 2023 / ostatnia aktualizacja 3 kwietnia 2024