Co z wakacjami kredytowymi w 2024 roku? Najprawdopodobniej będą dostępne, z tym, że nie dla wszystkich. Wielkie kontrowersje wzbudza projekt nowelizacji ustawy o wsparciu dla kredytobiorców. Okazuje się, że zgodnie z rządowymi założeniami banki w końcu dostaną to, czego chciały: wakacje kredytowe zostaną okrojone i skorzysta z nich nawet połowa mniej kredytobiorców niż przewidywał projekt poprzedniego obozu władzy. Eksperci broniący konsumentów wskazują, że nowelizacja ustawy nie jest wcale tym, czego potrzebują Polacy i zarzucają rządowi uleganie podszeptom sektora bankowego. Co kontrowersyjnego jest w projekcie i czego tak naprawdę potrzebują kredytobiorcy w 2024 roku?
-
Wakacje kredytowe zostaną przedłużone na 2024 rok, ale nie w wersji z lat ubiegłych. Rządzący wysłuchali uwag sektora bankowego i zadbali, by wsparcie trafiło tylko do gospodarstw domowych, które na ratę kredytu wydają więcej niż 35 proc. dochodu netto
-
Wbrew apelom środowiska eksperckiego projekt nie eliminuje z ustawy absurdalnych zapisów, uprawniających osoby posiadające zobowiązanie oparte o stałą stopę procentową do skorzystania z wakacji kredytowych
-
Eksperci apelują o udostępnienie polskim kredytobiorcom kredytów opartych o stałą, niską stopę procentową, porównywalną do tej w krajach sąsiedzkich. Wskazują, że banki zarabiają gigantyczne, niczym nieuzasadnione kwoty na odsetkach hipotek złotowych, a wakacje kredytowe w nowej formie przyłożą się do wzrostu horrendalnych zysków sektora.
Wakacje kredytowe powiązane ze wskaźnikiem DSTI: na rząd spadła krytyka
Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt datowany na 27 grudnia 2023 roku, dotyczący nowelizacji ustawy o wsparciu dla kredytobiorców, czyli tej wprowadzającej wakacje kredytowe. Projekt wzbudził wielkie kontrowersje nie tylko wśród ekspertów, ale również wśród samych zainteresowanych – kredytobiorców.
Szum medialny jest podsycany wypowiedziami polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy krytykują projekt i sugerują, że sprzyja on przede wszystkim sektorowi bankowemu, który domagał się przecież powiązania wakacji kredytowych z kryterium dochodowym. Jeśli projekt wejdzie w życie w aktualnej formie, banki będą miały powody do radości, ale tylko połowicznie, o czym więcej na końcu artykułu.
Owiany złą sławą projekt zakłada powiązanie dostępności wakacji kredytowych ze wskaźnikiem DSTI. Ów wskaźnik ukazuje relację pomiędzy wartością miesięcznych rat kredytowych gospodarstwa domowego a miesięcznym dochodem netto w tym gospodarstwie. Wg projektu wakacje kredytowe miałyby przysługiwać tym gospodarstwom, które na miesięczną ratę kredytu wydają powyżej 35 procent dochodu netto. Eksperci kręcą głowami i wskazują, że takie rozwiązanie premiuje osoby stosunkowo majętne, a także jest niekorzystne dla najmniej zarabiających, dla których rata na poziomie poniżej 35 proc. dochodu może stanowić poważne obciążenie finansowe.
Czego, zdaniem ekspertów, potrzebują polscy kredytobiorcy?
Wielu specjalistów, na co dzień reprezentujących interesy konsumentów w sądach, wskazuje, że do sprawy powinno się podejść zupełnie inaczej. Podkreślają, że sektor bankowy zarabia obecnie ogromne pieniądze na odsetkach kredytów hipotecznych, co nie znajduje uzasadnienia ani pod względem ekonomicznym, ani prawnym (w zaledwie III kwartały 2023 roku sektor, mimo obciążenia z tytułu wakacji kredytowych, zarobił zawrotne 21 mld zł netto). Przypominają też, że oprocentowanie kredytów złotowych jest obecnie jednym z wyższych w Europie, zaś korzystniejsze warunki kredytowe otrzymają m.in. obywatele Czech, Danii, a nawet Rumunii. Środowisko eksperckie nie pozostawia też suchej nitki na Komisji Nadzoru Finansowego, która latami nie potrafiła wprowadzić na rynek kredytów opartych o stałą stopę procentową, eliminującą czynnik ryzyka z umów zawieranych z konsumentami.
Eksperci zapytują ponadto, z kim konsultowany był projekt nowelizacji ustawy oraz zastanawiają się, czy przedstawiciele Ministerstwa Finansów odbyli w tym temacie rozmowy z wysłannikami sektora bankowego. A to nie wszystko. Popularyzuje się pogląd, zgodnie z którym projekt w obecnym kształcie jest nie tylko nieetyczny, ale i sprzeczny z prawem UE. Różnicuje bowiem kredytobiorców na lepszych i gorszych – tych, którym wakacje kredytowe należą się, bo zaciągnęli kredyt w złotówce i tych, którzy nie mogą ubiegać się o tę formę wsparcia, ponieważ ich zobowiązanie jest powiązane z kursem waluty obcej. Nie ma przy tym znaczenia, że jedni i drudzy są wystawieni na niczym nieograniczone ryzyko zaszyte na stałe w umowach kredytowych. Jak zatem powinna wyglądać konstruktywna pomoc dla złotówkowiczów w 2024 roku?
Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu postuluje na przykład, aby rata kredytowa pozostała na poziomie średniej z 2021 roku, jeśli bank kredytobiorcy osiągnął w pierwszym półroczu 2023 roku zysk o 50 proc. wyższy niż rok wcześniej. Na razie nie wiadomo, czy rządzący ustosunkują się do tej propozycji ani w ogóle czy projekt będzie szerzej konsultowany ze środowiskiem reprezentującym kredytobiorców.
Wiele kontrowersji narosło także wokół absurdalnych zapisów pierwotnego tekstu ustawy, które nie zostaną zmienione nowelizacją. Chodzi m.in. o przyznanie wakacji kredytowych posiadaczom kredytów złotówkowych opartych o czasowo stałą stopę procentową. Tym sposobem z wakacji skorzystają osoby, którym rata kredytu nie wzrosła w związku z podwyżkami stóp procentowych. Biorąc pod uwagę, jak wiele grup wykluczono z tej formy wsparcia, należy uznać tę decyzję za wyjątkowo nietrafioną i naprawdę słabą wizerunkowo.
Aby jednak oddać sprawiedliwość pomysłowi nowego rządu, należy wspomnieć, że nie wszystkie rozwiązania zaproponowane w nowelizacji są złe. Warto docenić to, że projekt zakłada poluzowanie dostępu do Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, co dla bankowców nie jest wcale dobrą informacją, bo na ów Fundusz same się składają.
Po nowelizacji ze wsparcia mogłyby skorzystać gospodarstwa domowe, które wydają na miesięczną ratę kredytu ponad 40 proc. dochodu netto. Projekt przewiduje, że wsparcie z FWK byłoby większe niż dotychczas, a kwota umorzenia – wyższa. Zgodnie z wyliczeniami ekspertów dostęp do FWK po nowelizacji ustawy uzyskałaby ok. 1/3 kredytobiorców.