Luty to okres publikacji przez banki swoich sprawozdań finansowych za IV kwartał poprzedniego roku. Jest to też czas, w którym klienci mają okazję powiedzieć „sprawdzam” i zorientować się w tym, czy sektor bankowy w Polsce ma naprawdę tak bardzo pod górkę, jak wskazują to jego przedstawiciele w wypowiedziach medialnych. Jak się okazuje, po „chudszym” III kwartale końcówka roku przyniosła bankom rekordowe zyski, a więc narracja, że spółek nie stać na rozliczenie się z frankowiczami wydaje się w tym świetle nieprawdziwa. Czy kredytobiorcy dadzą się nabrać bankom, że sektora nie stać na konsekwencje unieważnienia umów frankowych i będą godzić się na ugody? A może jednak wychwycili już fałszywe nuty w głosach bankowców i pójdą zamiast tego do sądów po darmowy kredyt?
- Ponad 1,7 mld zł – na tyle eksperci szacują zysk netto PKO BP w IV kwartale 2022 roku. Tuż za nim plasuje się Pekao, mający prawie 1,6 mld zł zysku
- Znakomite wyniki finansowe udało się uzyskać bankom dzięki gigantycznym odsetkom kredytów złotowych, i to mimo wyhamowania w ostatnich miesiącach akcji kredytowej
- Jeśli nie pojawią się żadne dodatkowe okoliczności, należy spodziewać się, że 2023 rok będzie dla banków wyjątkowo zyskowny, nawet mimo powoli malejącej marży odsetkowej
- W związku z rosnącym zainteresowaniem kredytobiorców pozwami banki będą zmuszone do dotwarzania kolejnych rezerw na ryzyko prawne wadliwych umów. Do frankowiczów popłyną w tym roku miliardy złotych.
Banki w Polsce zarabiają miliardy, ale twierdzą, że sankcja darmowego kredytu je pogrąży
Długofalowa strategia banków w Polsce jest bardzo prosta: wszelkie zyski są ich prywatnym sukcesem, natomiast straty stają się natychmiast sprawą rangi państwowej. Nie inaczej jest w przypadku kredytów frankowych.
Gdy w latach 2004-2008 banki na masową skalę sprzedawały klientom wadliwe produkty finansowe z zaszytymi w umowach klauzulami abuzywnymi, wg przedstawicieli sektora wszystko było w porządku. Gdy ryzyko prawne tych klauzul się zmaterializowało, a banki muszą rozliczyć się z poszkodowanymi z nienależnie pobranych świadczeń, wprost nie ustają w narzekaniach na tę sytuację.
Wtóruje im zresztą szef KNF, który na pierwszej rozprawie przed TSUE w sprawie C-520/21 roztaczał przed sędziami wizję upadłości jednego lub kilku banków, jeśli te nie będą miały prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału.
Zdaniem Nadzoru Finansowego banki miałyby zapłacić za prokonsumencki scenariusz nawet 100 mld zł, zatem wiele z nich spadłoby poniżej wymogów kapitałowych.
Sektor bankowy oczywiście podchwytuje tę narrację, budząc zdumienie u niezależnych ekspertów, którzy wprost wskazują, że koszty rozliczenia się z frankowiczami, mimo iż wysokie, są dla banków do odrobienia. Już zresztą zdążyły dokonać odpisów na ten cel w wysokości 40 mld zł.
O ile III kwartał 2022 roku rzeczywiście był dla bankowców nie najlepszy, o tyle już ostatni okres pokazał, jak ogromny wpływ na zarobki tych instytucji ma wysokość stawki WIBOR. Wyniki odsetkowe największych polskich banków są rekordowe, w relacji rok do roku poprawiły one swoje osiągi o 76 proc.
Oczywiście banki musiały w roku ubiegłym zmierzyć się z poważnymi kosztami dodatkowymi – w tym wydatkiem na wakacje kredytowe, który musiał zostać zaksięgowany jednorazowo w III kwartale. Ponadto poniosły znaczne koszty związane ze składkami na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców i System Ochrony Banków Komercyjnych, który częściowo sfinansował restrukturyzację Getin Banku.
Bieżący rok powinien przynieść bankom mniej obciążeń, choć z pewnością nie unikną ich całkiem – chociażby z uwagi na wzrost wynagrodzeń. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę, że szczyt zarobków na marży odsetkowej prawdopodobnie już minął, co oczywiście nie oznacza, że banki zaczną zarabiać na hipotekach znacznie mniej.
Czynnikami hamulcowymi będą na pewno zaktualizowane koszty depozytów oraz stopniowy spadek stawki referencyjnej. Z uwagi na ograniczony dostęp do finansowania i zaostrzenie warunków przyznawania hipotek, a także mniejszą skłonność przedsiębiorców do ryzyka, należy spodziewać się, że najbliższe kwartały przyniosą też mniejsze zainteresowanie nowymi kredytami w stosunku do okresu 2020-2021, zatem banki będą miały ograniczone zdolności do poszerzania swojego portfela.
Konkrety: ile zarobiły największe banki w IV kwartale 2022 roku?
Nie wszystkie banki opublikowały już swoje sprawozdania za IV kwartał; cykl się dopiero zaczął i na chwilę obecną znane są dane z Millennium Banku, w przypadku pozostałych spółek trzeba jak na razie opierać się na danych szacunkowych.
Z analiz wynika, że liderem rankingu będzie PKO BP z zyskiem netto na poziomie przekraczającym 1,7 mld zł. Warte odnotowania jest to, że PKO BP jest jednym z tych banków, które w IV kwartale powiększyły swoje rezerwy na franki – i to o 700 mln zł. Niewiele mniejszy zysk, bo prawie 1,6 mld zł, wypracował Pekao.
Oba te banki wynikiem z IV kwartału pobiły swoje dotychczasowe rekordy, w przypadku PKO BP poprzedni najlepszy wynik pochodził z początku 2021 roku, z kolei dla Pekao rekordowy do tej pory był IV kwartał 2017 roku, gdy bank zarobił 1,05 mld zł. Przy tym należy nadmienić, że wspomniany rekordowy zysk Pekao sprzed 5 lat był wynikiem zdarzeń jednorazowych, w tym sprzedaży portfela kredytów nieregularnych.
Trzecie i czwarte miejsce w zestawieniu za IV kwartał 2022 roku zajmują kolejno ING Bank Śląski i Santander Bank Polska, których wynik będzie do siebie zbliżony i wyniesie po ok. 900 mln zł netto. Ponad 850 mln zł mógł zarobić też mBank, który III kwartał kończył z rekordową stratą (ok. 2,28 mld zł), zanotowaną w wyniku dotworzenia gigantycznych rezerw na franki (odpis na ten cel wyniósł wówczas 2,34 mld zł). Co warte dodania, mBank, mimo tak wysokich odpisów za III kwartał, na koniec 2022 roku postanowił poszerzyć swoje rezerwy jeszcze o dodatkowe 430 mln zł.
A co z Millennium, który opublikował swój raport jako pierwszy? Sytuacja tego banku szczególnie interesowała obserwatorów rynku, ponieważ aż osiem kolejnych kwartałów kończył on ze stratą. W lipcu 2022 roku Millennium Bank zmuszony był wdrożyć plan naprawy – jego kapitały mocno skurczyły się w wyniku zaksięgowania kosztu wakacji kredytowych. Nie można też zapominać, że to trzeci, zaraz za PKO BP i mBankiem, najchętniej pozywany podmiot w sprawach o franki, które oczywiście konsekwentnie przegrywa.
Millennium Bank powiększył w ostatnim czasie swoje rezerwy o 500 mln zł, a mimo to zakończył kwartał z dobrym rezultatem, notując zysk na poziomie 249 mln zł. Dla porównania rok wcześniej strata netto banku wynosiła ponad dwa razy tyle.
Rekordowe zyski banków to oczywiście dobra informacja dla frankowiczów – oznacza tyle, że będą one miały z czego rozliczyć się z kredytobiorcami, którzy żądają unieważnienia swoich umów w sądach.
Banki wciąż liczą, że propozycje ugodowe pozwolą im choć częściowo zredukować portfel ryzykownych umów frankowych, ale nie zanosi się na to, aby nadzieje te miały solidne podstawy: wysoki WIBOR i warunki proponowane przez kredytodawców nie zachęcają klientów do zawierania ugody, gdy do wyboru jest unieważnienie całej umowy i w konsekwencji darmowy kredyt.
Oczywiście sytuacja banków może się jeszcze zmienić na skutek różnych nieprzewidzianych wydarzeń, jak np. przedłużenie przez rządzących wakacji kredytowych czy ustalenie prokonsumenckiej linii orzeczniczej w sprawach o WIBOR.
Gdyby ryzyko prawne związane ze stawką referencyjną uległo materializacji, sądy zostałyby wprost zalane tysiącami nowych pozwów, a frankowicze byliby zmuszeni do rywalizowania o terminy rozpraw z kolejną dużą grupą poszkodowanych. Nie warto więc zwlekać z pozwem sądowym o franki, ponieważ nie sposób przewidzieć, co przyniosą następne kwartały.