Nie tylko frankowicze, ale i banki z niecierpliwością czekają na opinię Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-520/21. Opinia tego unijnego urzędnika to jeszcze nie orzeczenie, ale jest ważna, ponieważ pokaże zainteresowanym (nie tylko stronom sporów, ale o tym za chwilę), jaki będzie prawdopodobny tok rozumowania sędziów. Czy Rzecznik uzna, że strony sporów frankowych mogą domagać się od siebie wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału? A może stwierdzi, że ten przywilej należny jest tylko jednej z nich?
- 16 lutego 2023 roku poznamy opinię Rzecznika Generalnego w słynnej już sprawie o wynagrodzenie (dla banku, ale też i dla kredytobiorcy) za bezumowne korzystanie z kapitału
- Opinia znana będzie o godzinie 9.30, a szersze uzasadnienie do niej pojawi się koło południa
- Zdaniem ekspertów stanowisko Rzecznika, a później i samego TSUE, będzie korzystne dla kredytobiorców
- Prokonsumencki wyrok Trybunału może kosztować sektor miliardy złotych i w konsekwencji spowodować potrzebę natychmiastowego poszerzenia rezerw na ryzyko prawne kredytów frankowych.
Kolejne posiedzenie TSUE w sprawie C-520/21 już w czwartek
Jutro, tj. w czwartek 16 lutego odbędzie się drugie posiedzenie TSUE w sprawie C-520/21. Na październikowej rozprawie wysłuchano stron, jak również opinii przewodniczącego KNF, który dołączył do sprawy w charakterze prokuratora, by przestrzec unijnych sędziów przed wydaniem prokonsumenckiego wyroku.
Zdaniem KNF pozbawienie banków prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, gdy umowa kredytowa jest nieważna, skutkowałoby ogromnymi kosztami po stronie sektora, które mogłyby wynieść nawet 100 mld zł. Wskutek takiego obciążenia finansowego jeden lub kilka banków mogłoby ogłosić upadłość, co oczywiście odbiłoby się na zaufaniu inwestorów do Polski, a więc i na całej gospodarce.
Na czwartkową opinię Rzecznika Generalnego, która wyprzedzi o kilka miesięcy samo orzeczenie TSUE, czekają więc z niecierpliwością nie tylko banki, frankowicze i ich pełnomocnicy prawni, ale również inwestorzy. Oczekiwane prokonsumenckie stanowisko ucieszy kredytobiorców, da też pewną nadzieję złotówkowiczom, którzy są na początku batalii sądowej z bankami, ale zaniepokoi sektor biznesowy. Skutkiem negatywnej dla banków decyzji mogą być wahania na rynku walut, a także obligacji skarbowych.
Czy po sprawie C-520/21 przyjdzie kolej na rozpatrzenie przez TSUE sprawy C-756/22?
O co tak naprawdę chodzi w sprawie C-520/21? Została ona poprzedzona zapytaniem prejudycjalnym warszawskiego sędziego Sądu Rejonowego, który rozpatrywał sprawę z powództwa frankowicza przeciwko Millennium Bankowi.
Sprawa była o tyle nietypowa, że nie chodziło o „klasyczne” rozliczenie się po unieważnieniu umowy, a o waloryzację świadczenia. Krótko mówiąc, bank miałby zapłacić klientowi za to, że korzystał ze środków, które otrzymał w ramach rat kapitałowo-odsetkowych.
Pytanie prejudycjalne powędrowało do TSUE w sierpniu 2021 roku, ale nie trzeba było długo czekać, by bank zrewanżował się kredytobiorcy i założył mu kontr sprawę o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. I ponownie powstała potrzeba wysłania odpowiedniego pytania do Luksemburga.
Tym razem organem odsyłającym jest SO w Warszawie, a sprawa wpłynęła do TSUE w grudniu 2022 roku, nadano jej numer C-756/22 i już wiadomo, że nie zostanie połączona ze sprawą C-520/21. Prawdopodobnie czekają nas dwa różne orzeczenia w bliźniaczo podobnych kwestiach, nie wiadomo więc, jak szeroko zakrojone będzie jutrzejsze stanowisko Rzecznika Generalnego: czy odniesie się jedynie do roszczeń kredytobiorcy, czy nawiąże też co do roszczeń samego banku.
Jak TSUE może orzec w sprawie C-520/21?
Najbardziej prawdopodobny scenariusz orzeczniczy w sprawach o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału to oczywiście ten, w którym TSUE stwierdza, iż bankom nie należy się nic ponad zwrot pierwotnie wypłaconej kwoty.
TSUE, a wpierw Rzecznik, mogą też stwierdzić, że jednocześnie to konsument ma prawo do waloryzacji swojego świadczenia, czyli dodatkowej opłaty za to, że bank obracał przez lata jego pieniędzmi.
Kolejny scenariusz to taki, że ani Rzecznik Generalny, ani TSUE nie dadzą jednoznacznej odpowiedzi na pytania prejudycjalne i pozostawią tę kwestię całkowicie w gestii krajowych sądów.
Wówczas sędziowie będą kierować się zapisami prawa krajowego, w którym nie ma miejsca na roszczenia o bezumowne korzystanie z kapitału. Tego rodzaju wyrok zapadł kilka dni temu w sprawie kredytobiorców, którzy sądzili się z bankiem w Sądzie Okręgowym w Kaliszu. Tamtejsza sędzia stwierdziła, że skoro umowa została uznana za nieważną od początku, to bankowi nie należą się odsetki, ani tym bardziej wynagrodzenie, o które kredytodawca zamiennie się ubiegał.
Jest oczywiście jeszcze jedna, choć mało prawdopodobna możliwość. TSUE może uznać, że bankom należy się jakaś forma rekompensaty, co otworzyłoby drogę do roszczeń, i to na masową skalę. Prawnicy jednak nie wierzą w ten scenariusz. Wskazują, że byłby on wprost sprzeczny z unijną dyrektywą 93/13/EWG, w której przedsiębiorcę należy odstraszać od stosowania w umowach zawieranych z konsumentem tzw. klauzul niedozwolonych.
Gdyby sądy zaczęły dawać bankom prawo do zarabiania na nieuczciwych i unieważnionych kredytach, kredytodawcy nie mieliby żadnych zahamowań przed stosowaniem abuzywnych zapisów umownych w przyszłości.
Przeciętna kwota, o którą rości bank od swojego kredytobiorcy, gdy umowa upadnie w sądzie, to przynajmniej 50 proc. nominalnej wartości kredytu. Gra toczy się więc o ogromne pieniądze, których banki nie chcą odpuścić, masowo więc pozywają swoich klientów, gdyż ciągle liczą, że uda im się przekonać część krajowych sędziów do swojej argumentacji.
Jeśli wyroki TSUE w sprawach C-520/21 i C-756/22 będą jednoznacznie na korzyść frankowiczów, marzenia banków o zarabianiu na procederze frankowym legną w gruzach. Spowoduje to oczywiście lawinę nowych powództw frankowych, bo kredytobiorcy będą mieć już pewność, że po unieważnieniu umowy nie będzie na nich czekać w skrzynce niemiła niespodzianka w postaci pozwu od banku.