PLN - Polski złoty
CHF
4,61
czwartek, 21 listopada, 2024

Prawnicy banków promują i proszą Frankowiczów o ugody – jest drugie dno tych propozycji?

Chcemy się do czegoś przyznać. Gdy Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że weźmie się na poważnie za przyśpieszenie frankowych procesów, byliśmy pewni, że – zanim to się stanie – banki zintensyfikują swoje działania skoncentrowane wokół ugód. I z pewną satysfakcją stwierdzamy, że nie pomyliliśmy się, bo przedstawiciele sektora istotnie zaczęli kłaść zwiększony nacisk na działania w mediach, wywierające wpływ na decyzje frankowiczów. Artykuły w prasie i sieci, materiały video, wypowiedzi różnego rodzaju autorytetów mają skłonić Cię, Drogi Czytelniku, do tego, byś zrezygnował z pozwu i podpisał ugodę. A jeśli już pozwałeś bank, to żebyś zwątpił w sens tej decyzji i rozważył jednak propozycję złożoną przez podmiot. W tym artykule wyjaśniamy, jakie techniki stosują obecnie banki, by przekonać frankowiczów do takiego porozumienia. Nakreślamy też najczęstsze przekłamania, których się dopuszczają, by osiągnąć swój cel.

  • Największe media w Polsce zaczynają radzić frankowiczom, co powinni zrobić ze swoimi umowami kredytowymi. Subtelne nakłanianie do ugód to już przeszłość – obecnie autorzy tych tekstów wprost nazywają takie porozumienie optymalnym rozwiązaniem
  • Banki, promując ugody, posługują się autorytetem ekspertów, którzy z założenia mają sprawiać wrażenie obiektywnych. Zwykle wystarczy chwila researchu, by dotrzeć do informacji o powiązaniach takiego eksperta ze środowiskiem bankowców
  • Ktoś, kogo głównym klientem są banki, nie będzie w stanie w sposób rzetelny i bezstronny ocenić opłacalności ugód oferowanych przez sektor.
  • Intencje bankowców pompujących ogromne pieniądze w marketing frankowych ugód, są jasne. Chcą podpisać jak najwięcej porozumień przed zakończeniem prac nad odkorkowaniem sądów, trwających w Ministerstwie Sprawiedliwości
  • Jednocześnie bankowcy obawiają się, jakie konsekwencje przyniosą im ostatnie wyroki TSUE i uchwała frankowa. Realny scenariusz jest taki, że sądy zaczną zasądzać przedawnienie roszczeń o kapitał w sprawach, w których kredytodawcy przespali termin na złożenie pozwu.

W mediach trwa wzmożona akcja promocyjna ugód frankowych. Atakowani są prawnicy frankowiczów

Bankowy marketing od lat znany jest z profesjonalnej otoczki i sugestywnej formy. Nie ma w tym nic dziwnego – przedstawiciele sektora posiadają ogromne budżety na reklamę, która zwykle służy promowaniu określonych produktów lub usług. Tym razem jednak jest nieco inaczej, bo obecnie reklama bankowa koncentruje się coraz częściej nie wokół nowych pożyczek, kredytów czy kart, a wokół… ugód frankowych. I wyszła już dawno poza ramy konwencjonalnego marketingu.

Jeszcze w zeszłym roku bankowcy próbowali grać zgodnie z zasadami fair play. Stworzyli kampanię „ugoda lepsza niż proces”, która owszem, była żenująca, ale przynajmniej nie pozostawiała złudzeń co do tego, kto za nią stoi. I kto doradza frankowiczom, by porzucili myśl o pozwie i zdecydowali się na konwersję kredytu do PLN, która jest szybka, pewna i pozbawiona dodatkowych kosztów (choć ta ostatnia kwestia jest naszym zdaniem mocno dyskusyjna).

Banki nadal przekonują, że ugoda jest lepsza niż proces, tyle że w mniej etyczny sposób

Tradycyjne kampanie najwyraźniej nie przyniosły spodziewanych efektów, dlatego banki porzucają metodę „otwartej przyłbicy” i próbują przypodobać się klientom w nieco bardziej podstępny sposób. Używają do tego ekspertów, głównie prawników, którzy, na potrzeby medialnych kampanii, tworzą materiały zachwalające ugody. I podpisują się pod nimi imieniem i nazwiskiem. Dzięki temu frankowicz wie, że rada udzielana jest nie przez anonimowego użytkownika Internetu, a przez osobę wykształconą, i to w dziedzinie prawa, która z pewnością wie, co mówi.

Niestety, wystarczy 5 minut researchu, by przekonać się, że taki prawnik, który twierdzi, że ugoda jest optymalnym rozwiązaniem, współpracuje głównie z podmiotami gospodarczymi i owszem, zajmuje się sprawami frankowymi, ale jako pełnomocnik samych banków. Zachodzi więc pytanie, jak taka osoba może być autorytetem dla kredytobiorcy frankowego, skoro, z uwagi na swoją pracę, jest skrajnie nieobiektywna.

Czytający je kredytobiorcy nie wiedzą więc o tym, że pojawienie się takiego tekstu na łamach portalu X czy Y nie jest wcale wynikiem troski mediów o portfele Polaków, tylko podyktowane względami ekonomicznymi.

Prawnicy bankowi atakują prawników frankowych. Tragikomedia czy farsa?

We wspomnianych wyżej materiałach, stworzonych na potrzeby banków przez reprezentujących je adwokatów, często przewija się temat kancelarii świadczących pomoc frankowiczom. Najczęstsze zarzuty, które padają pod adresem prawników frankowych, brzmią następująco:

  • prawnicy za swoją pracę pobierają opłatę wstępną (swoją drogą ciekawe, czy prawnicy bankowi pracują za darmo – nie wydaje nam się)
  • kancelarie po wygraniu sprawy chcą otrzymać premię za sukces, która może wynieść kilka do kilkunastu procent od zasądzonych korzyści (znów zdziwienie, że prawnicy nie pracują dla przyjemności i chcą otrzymywać wynagrodzenie za swoje usługi)
  • prawnicy nie są obiektywni podczas doradzania klientom pozwu i krytykują ugody, bo ich zawieranie się im nie opłaca (absurdalny zarzut w kontekście czasu i nakładu pracy niezbędnego do unieważnienia umowy – o ileż łatwiejsze byłoby doradzenie klientowi ugody i zainkasowanie opłaty za udział w negocjacjach w porównaniu do brnięcia w dwuinstancyjny, kilkuletni proces).

Przekłamania, których dopuszczają się bankowi eksperci, dotyczą również samego sposobu prowadzenia spraw przez sądy. Prawnicy sektora straszą klientów, że proces wiąże się z wysokimi kosztami, takimi jak opłata za pozew i za wniesienie apelacji, czy też opłata za opinię biegłego.

Zapominają jedynie wspomnieć, że opłata za pozew wynosi przeważnie nie więcej niż 1000 zł i jest zwracana po wygranej, a apelacji frankowicz zwykle nie musi składać, bo 97 proc. wyroków wydawanych przez sądy w takich sprawach to decyzje korzystne dla konsumentów. Nie nadmieniają również, że obecnie rzadkością jest już powoływanie biegłego z dziedziny prawa i finansów do wydania opinii w sprawie o ustalenie i zapłatę. Sądy są w stanie w większości tego typu procesów wydać wyrok w oparciu o dostarczoną dokumentację.

To, o czym nie wspominają bankowi eksperci prawni, to także ustawowe odsetki za opóźnienie, należne kredytobiorcy wskutek wygrania procesu o ustalenie i zapłatę (lub o samą zapłatę, jeśli kredyt został już spłacony w całości). Wynoszą one 11,25% rocznie i należą się konsumentowi za okres procesu sądowego (jak również za czas, w którym bank, już po wyroku, zwleka z wykonaniem jego postanowień).

Bankowcy śpieszą się z zawieraniem ugód, bo boją się zmian w sądach i przedawnienia swoich roszczeń

Od kilku miesięcy jesteśmy informowani przez pełnomocników prawnych frankowiczów o dużej determinacji bankowców, z którą ci dążą do ugód. Dotyczy to zwłaszcza przypadków, w których kredytobiorca już pozwał bank i otrzymał korzystny dla siebie wyrok I instancji. Nie są rzadkie sytuacje, w których bank po takiej nieprawomocnej jeszcze przegranej nie składa apelacji, tylko proponuje porozumienie kompensacyjne, czyli akceptuje wyrok i chce dogadać się w sprawie rozliczenia. Zwykle przy tym kombinuje, tj. chce, by kredytobiorca zrezygnował ze wspomnianych już odsetek za opóźnienie, jak również ze zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. Ale to temat na inny artykuł.

Obecnie Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad ulepszeniami w wydziałach cywilnych, a cel jest klarowny: jest nim odkorkowanie sądów i przyśpieszenie frankowych postępowań. Trwają również prace nad nowym wzorcem ugodowym, który ma być korzystniejszy niż ten powstały na skutek wytycznych wydanych przez szefa KNF. Oficjalnie bankowcy chwalą poczynania resortu, ale w kuluarach pomstują na wyśrubowane oczekiwania rządzących.

Popularna plotka głosi, że mile widziane byłoby zaproponowanie przez banki ugód jak najbliższych europejskiemu orzecznictwu. Bankowcy oczywiście nie chcą się na to zgodzić i, przynajmniej na razie, wychodzą z założenia, że lepszym rozwiązaniem jest zawieranie porozumień na własnych zasadach.

Idzie im to dość opornie. Owszem, sektor zawarł do tej pory blisko 100 tys. dobrowolnych ugód, jednak toczące się postępowania o ustalenie i/lub zapłatę stanowią dwukrotność tej liczby. Z ostatnich sprawozdań finansowych wynika, że banki mają problem z zainteresowaniem klientów ugodami, a większość z nich zaproponowała takie porozumienie posiadaczom wszystkich aktywnych hipotek w CHF. W minionym kwartale mBank S.A. podpisał z klientami 1 850 ugód, Millennium Bank zawarł w omawianym okresie 1 007 takich porozumień, zaś Santander Bank Polska powiększył swoją statystykę o 1 272 ugody.

Klientów do godzenia się nie zachęcają ani warunki proponowane przez banki, ani dominujące orzecznictwo sądów. Z najnowszych statystyk wynika, że mBank przegrywa prawomocnie ok. 98% spraw o kredyty we franku, a Santander Bank 95,8%. Konsument, który idzie do sądu z umową kredytową zawierającą abuzywne klauzule przeliczeniowe, ma więc bardzo duże szanse na doprowadzenie do prawomocnej wygranej i uczciwe rozliczenie z bankiem.

Przedawnienie roszczenia banku nie jest niemożliwym scenariuszem. W sądach zapadają już pierwsze wyroki

Powodem, dla którego banki nie poddają się i nadal namawiają klientów na ugody, wysyłając im drugą, trzecią czy nawet piątą propozycję, jest również potencjalne przedawnienie ich roszczeń o zwrot kapitału. Taka sytuacja może mieć miejsce w przypadku, w którym kredytobiorca zakwestionował klauzule umowne więcej niż 3 lata temu, a bank nie odpowiedział mu w tym czasie kontrpowództwem o zwrot kapitału kredytu.

Obecnie może być już za późno, by naprawić ten błąd – jak wskazał bowiem TSUE w wyroku z grudnia ur., termin przedawnienia roszczeń banku i jego klienta rozpoczyna swój bieg w tym samym momencie. Swoje do sprawy dołożył także Sąd Najwyższy, który uchwałą frankową z kwietnia br. dał do zrozumienia, że termin przedawnienia roszczeń banku należy liczyć od momentu, w którym ten otrzymał od klienta reklamację lub wezwanie do zapłaty.

Początkowo banki nie sprawiały wrażenia szczególnie zaniepokojonych taką interpretacją TSUE i SN – wychodziły chyba z założenia, że krajowe sądy po prostu nie odważą się odebrać im prawa do zwrotu kapitału. Jak się okazuje, myliły się – w Polsce zapada coraz więcej wyroków, w których sądy uznają przedawnienie roszczenia banku, co prowadzi do sytuacji, w której frankowicze otrzymują już nie tyle darmowe kredyty, co darmowe mieszkania.

Wyroki tego typu zapadały już w ubiegłym roku, np. w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. Dnia 20 kwietnia 2023 roku sąd ten rozpatrzył sprawę V ACa 45/22, w której stronami sporu byli kredytobiorcy (jako powodowie) i bank PKO BP (jako pozwany). Sąd w tej sprawie nie tylko uznał nieważność umowy, ale również potwierdził, że roszczenia PKO BP dotyczące zwrotu kapitału kredytu są przedawnione. Wyrok jest prawomocny, a bankowi przysługuje możliwość złożenia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego.

Wiele tego typu wyroków to decyzje, które nie są jeszcze prawomocne. Jesteśmy przekonani, że banki będą zaciekle walczyć o ich zmianę. Tak najprawdopodobniej potoczą się losy sprawy IV C 1886/21, w której wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie zapadł dnia 18 marca 2024 roku. W niniejszej sprawie sąd oddalił wszystkie roszczenia Santander Banku i uznał, że podmiot spóźnił się z ich wysunięciem, wskutek czego nie przysługuje mu już, ze względu na przedawnienie, zwrot kapitału kredytu.

Jest właściwie pewne, że najbliższe miesiące przyniosą wiele podobnych wyroków, bo sądy wdrożą do swojej praktyki wskazówki Trybunału Sprawiedliwości UE, jak również wezmą pod uwagę autorytet Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, która podjęła w końcu dużą uchwałę frankową. Dla frankowiczów, którzy odrzucili już jedną lub więcej propozycji ugody, będą to bez wątpienia ciekawe miesiące.

Podpowiadamy, że niezwykle użyteczna może się w tym okresie okazać opcja „zablokuj”, dostępna w każdym smartfonie, pozwalająca uniknąć niechcianych połączeń od przedstawicieli banku. Wszelkie propozycje doręczone przez bank kredytobiorcy, czy to listownie, czy to mailowo, należy bezwzględnie zgłaszać pełnomocnikowi prawnemu, który najlepiej będzie wiedział, co z nimi zrobić.

PODSUMOWANIE

Walka frankowiczów w sądach toczy się już nie tylko o „darmowe” kredyty, ale i o pozbawienie banków prawa do zwrotu kapitału udzielonego przed laty klientom. Sektor stoi przed ryzykiem wycenianym na miliardy złotych i po raz pierwszy obawia się, że nie podoła kosztom związanym z frankowymi rozliczeniami.

Dlatego jest gotów inwestować astronomiczne kwoty w skuteczny marketing i profesjonalne teksty natury perswazyjnej, które mają skłonić kredytobiorców do odstąpienia od procesowania się. Propozycje ugodowe, które trafią do frankowiczów w następnych miesiącach, najprawdopodobniej będą nieco lepsze od tych, które banki wysyłały do tej pory. Jednak nijak się będą miały do korzyści, które czekają na kredytobiorców w sądach. Krótko mówiąc, ugoda wciąż nie będzie lepsza niż proces.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze