PLN - Polski złoty
CHF
4,61
niedziela, 24 listopada, 2024

Prezes mBanku chce aby w 2024 r. ZMUSIĆ banki do podpisywania ugód z Frankowiczami – nowy plan na ustawę frankową?

Banki coraz śmielej poczynają sobie z nowym rządem. Zachęcone planowaną nowelizacją ustawy o wakacjach kredytowych, która ma wprowadzić nieco bardziej restrykcyjne podejście do przywileju kredytobiorców, wysuwają wobec obozu rządzącego kolejne postulaty. Wyrazem tej postawy jest najnowszy tekst prezesa mBanku, Cezarego Stypułkowskiego, opublikowany na łamach portalu Rzeczpospolita. Stypułkowski wyraźnie próbuje zaskarbić sektorowi przychylność nowych władz, komplementując stan gospodarki z czasów przed rządami Zjednoczonej Prawicy. Następnie przechodzi do rzeczy: obszernie prezentuje oczekiwania i potrzeby sektora bankowego, których zaspokojenie miałoby sprawić, że stanie się on lepiej przygotowany na finansowanie gospodarki. Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku kredytów frankowych, a konkretnie ustawowych regulacji w tym obszarze. Czy bankowcy w końcu dopną swego i pozbawią frankowiczów korzyści z sądowych unieważnień umów?

  • Wysokość obciążeń po stronie sektora bankowego, składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, wakacje kredytowe i problem kredytów frankowych – to kwestie, które obszernie opisał w swoim felietonie Cezary Stypułkowski, prezes mBanku S.A.
  • Dla frankowiczów najistotniejsze jest oczywiście to, co prezes Stypułkowski ma do powiedzenia w kwestii ustawy regulującej ich relacje z bankami. Jeden fragment tekstu jest w tym przypadku szczególnie wymowny
  • Banki nie są zadowolone z tempa zawierania ugód z frankowiczami. Nie podoba im się, że ci nie chcą pokornie godzić się na warunki zaproponowane przez szefa KNF. Zamiast tego wolą iść do sądów i walczyć o nieważność umów. Sektor ma plan, jak temu przeciwdziałać.

Sektor bankowy boryka się z szeregiem problemów i liczy, że nowy rząd pomoże je rozwiązać

Cezary Stypułkowski wyraźnie polubił się z mediami elektronicznymi i chętnie występuje w nich już nie tylko w roli udzielającego wywiadów eksperta, ale również felietonisty. Dotąd publikował swoje przemyślenia na łamach Money.pl, ale chyba uznał, że czas na dalszą ekspansję – obrał kierunek na Rzeczpospolitą. To właśnie w tym portalu pojawił się najnowszy tekst prezesa mBanku. Temat nie jest nowy – Stypułkowski od tygodni uderza w tę samą nutę, przypominając o wysokich obciążeniach sektora finansowego. Wyraźnie adresuje swoje wywody nie do szarego Kowalskiego, a do politycznych decydentów – widać to po sposobie formułowania myśli, a także solidnej dawce pochlebstw w stronę poprzedniego rządu Donalda Tuska. Stypułkowski porównuje wybrane wskaźniki, istotne z punktu widzenia sektora finansowego i gospodarki, i wychodzi mu, że te sprzed 2016 roku prezentują się dla Polski znacznie lepiej niż te najnowsze.

To oczywiście bardzo sprytny wstęp do długiej listy życzeń, jaką ma sektor na najbliższe lata. Dotyczą one przede wszystkim takich kwestii jak obciążenia finansowe po stronie banków (chodzi zwłaszcza o podatek bankowy), składka na BFG i jej kwalifikacja podatkowa, wakacje kredytowe i… kredyty frankowe.

Co ciekawe, Stypułkowski wcale nie zachwyca się nowelizacją ustawy o wakacjach kredytowych, której projekt został opublikowany przez Rządowe Centrum Legislacji pod koniec grudnia. Przypomnijmy, że eksperci prawni byli sceptyczni co do rozwiązań, które znalazły się w projekcie i uznali zastosowanie wskaźnika DSTI za nie najlepszy pomysł, mogący pozbawić wsparcia z tytułu wakacji kredytowych znaczną część potrzebujących go gospodarstw domowych. Wg Stypułkowskiego ów projekt jest modelowo „dotknięty tymi samymi słabościami”, co poprzednie rozwiązania, proponowane przez obecną opozycję. To tyle, jeśli chodzi o wdzięczność banków za pójście im na rękę. Rządzący chyba powinni to sobie gruntownie przemyśleć.

Banki nadal naciskają rząd na ustawę frankową. Pojawiają się pierwsze konkrety

Czwartym punktem na liście życzeń prezesa mBanku jest ten dotyczący kredytów frankowych. Tutaj prezes Stypułkowski puszcza już wodze fantazji i pisze rzeczy, które, najdelikatniej mówiąc, można uznać za kontrowersyjne. Według niego wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że „w sumie mało znaczący zapis” znajdujący się w umowach kredytów, a dotyczący przeliczeń walut w oparciu o tabele kursowe (do których publikacji banki zobowiązuje Prawo Bankowe), który po latach uznano za abuzywny, jest „prawnym pretekstem do unieważniania całych kontraktów”.

To bardzo ciekawa konstatacja, zważywszy, że usunięcie owego „w sumie mało znaczącego zapisu” z umowy prowadzi wg sądów do jej upadku, ponieważ nie wiadomo, jak taka umowa miałaby dalej funkcjonować. Wszak zgodnie z wielokrotnie wyrażoną opinią TSUE sąd krajowy nie może wypełniać luki po takiej klauzuli innymi przepisami prawa krajowego, tylko po to, by „naprawić” umowę i w konsekwencji utrzymać ją w mocy. Zwłaszcza gdy konsument się temu sprzeciwia – a tak przecież dzieje się w przypadku sporów sądowych o tę kategorię umów.

Przejdźmy jednak do meritum, czyli do części tekstu bezpośrednio dotyczącej pożądanego przez sektor rozwiązania legislacyjnego. Stypułkowski przypomina, że zgodnie z opinią środowiska bankowego ugody w formule zaproponowanej przez Komisję Nadzoru Finansowego powinny zyskać rangę ustawy. Taka ustawa miałaby zobowiązać banki do zaoferowania ugody w określonym czasie, a także wprowadzać rozwiązania redukujące w istotny sposób korzyści finansowe uzyskiwane przez frankowiczów (w skali, która przekraczałaby zrównanie z sytuacją kredytobiorców złotowych).

Nie pada tu ani razu hasło o stuprocentowym podatku od korzyści, o którym w I kwartale 2023 roku pisał jako pierwszy Puls Biznesu, ale rozwiązanie sprowadza się z grubsza do tego samego. KNF miesiącami robiła uniki, by nie poruszać tej kwestii, trzymała założenia projektu swojej ustawy w sekrecie, nie wtajemniczając w nie nawet prezesa Związku Banków Polskich, a Stypułkowski tymczasem odsłania cały misternie utkany plan, jakby był on najnowszym eksponatem w muzeum. Cyrk? A jakże. Ale to tylko pokazuje, jakie nadzieje wiążą bankowcy ze zmianą władzy w Polsce. Wyraźnie wierzą, że nowy rząd będzie spełniał życzenia sektora, by zatrzeć nie najlepsze wrażenie pozostawione po poprzednikach. Wiele jednak wskazuje na to, że się zdziwią.

Dlaczego projekt ustawy frankowej trafi do kosza? Nasza analiza

Donald Tusk nie jest już tym samym politykiem co w 2014 roku, gdy wyjeżdżał do Brukseli. Już dawno zrobił rachunek sumienia i wie, że popełnił błędy, które kosztowały jego formację utratę władzy na dwie kadencję. To właśnie decyzje godzące w sytuację życiową obywateli, takie jak podwyższenie wieku emerytalnego, spowodowały odpływ poparcia od Platformy Obywatelskiej i przełożyły się na przychylność milionów ludzi dla Prawa i Sprawiedliwości. I to dzięki skrupulatnemu wypełnianiu obietnic wyborczych (obniżenie wieku emerytalnego, wprowadzenie świadczenia 500+) rząd PiS, słynący przecież z licznych medialnych wtop i skandali, utrzymywał się przy władzy aż 8 lat. Naiwny jest ten, kto myśli, że w chwilę po zdobyciu władzy, która wciąż jest przecież niepewna (między innymi przez narastający konflikt z prezydentem), Donald Tusk oraz Minister Finansów w jego rządzie zdecydują się na katastrofalną pod względem wizerunkowym ustawę frankową.

A chodzi nie tylko o wizerunek, a także o… potencjalną odpowiedzialność finansową Skarbu Państwa. Nie zapominajmy, że to, o co proszą bankowcy (odebranie kredytobiorcom korzyści z unieważnień umów), jest sprzeczne z prawem Unii Europejskiej. Państwo członkowskie nie może odbierać konsumentom ochrony wynikającej z prawa wspólnotowego, np. z dyrektywy 93/13, ani tej ochrony ograniczać. Konsekwencją niestosowania się do tych zaleceń jest powstanie odpowiedzialności odszkodowawczej po stronie państwa – krótko mówiąc, w takiej sytuacji (wprowadzenie ustawy frankowej w kształcie odpowiadającym bankom) konsumenci nie pozywaliby już banków. Pozywaliby Skarb Państwa o utracone korzyści.

Żadna władza, zwłaszcza tak doświadczona jak obecna, nie uwikła się w spór z własnym elektoratem i dodatkowo jeszcze z Unią Europejską w zamian za uśmiech bankowca. Sektorowi pozostaje więc straszenie kredytobiorców „projektem ustawy”, nadmuchanymi roszczeniami o waloryzację kapitału i stwarzanie wrażenia niepewności prawnej – wszystko po to, by jeden na kilku frankowiczów dał się nabrać na propagandę i podpisał jednak ugodę, zamiast iść do sądu. Reszta prędzej czy później dojdzie do wniosku, że unieważnienie wadliwej umowy to jedyny rozsądny kierunek w walce o wolność od abuzywnego zobowiązania.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze