Stawka referencyjna WIBOR, która latami funkcjonowała w polskim sektorze bankowym bez zadawania zbędnych pytań ze strony kredytobiorców, jest obecnie rozkładana na czynniki pierwsze przez najlepszych prawników, specjalistów z zakresu prawa bankowego i konsumenckiego. Zainteresowanie środowiska prawnego mechanizmem ustalania WIBORu, wcześniej zgłaszanymi nieprawidłowościami odnoszącymi się do sposobu obliczania stawki, jak również tym, w jaki sposób banki realizują obowiązki informacyjne wobec konsumentów, stanowi dla bankowców dużą niedogodność. Nie może więc dziwić, że przedstawiciele sektora bankowego chcą mieć wpływ na to, w jaki sposób WIBOR jest postrzegany przez adwokatów i radców prawnych. Już 21 stycznia 2025 roku prezes Związku Banków Polskich, Tadeusz Białek, spotka się z przedstawicielami środowiska prawniczego i omówi aktualne zagadnienia prawne powiązane ze stawką WIBOR. Czemu ma służyć to spotkanie, skoro stanowisko sektora, jak i samego prezesa ZBP w kwestii wskaźnika, jest powszechnie znane?
- Wraz z zadaniem przez Sąd Okręgowy w Częstochowie pytań prejudycjalnych do TSUE w przedmiocie możliwości badania klauzul zmiennego oprocentowania, krajowy spór o WIBOR wszedł w nowy etap. Bankowcy boją się tego, co Trybunał ustali w sprawie stawki
- Przed ponad dwoma laty kancelarie adwokackie wyspecjalizowane w prawie bankowym rozpoczęły akcję edukacyjną skierowaną do konsumentów. Doświadczeni prawnicy zaczęli wyjaśniać kredytobiorcom złotowym, że transparentność i miarodajność WIBORu jest mocno dyskusyjna
- Przedstawiciele sektora bankowego właściwie od początku polemizowali z argumentami prawników, problem tylko w tym, że kontrargumenty wysuwane przez bankowców są mało przekonujące dla społeczeństwa. Sektor zaczął obawiać się powtórki ze scenariusza frankowego
- Banki przez jakiś czas próbowały dyskredytować kancelarie zajmujące się podważaniem stawki, ale zauważyły już chyba, że to droga donikąd. Teraz chcą, by prawnicy usiedli i na spokojnie wysłuchali argumentów sektora przemawiających za ważnością WIBORu. Czy ta metoda może przynieść efekt?
Gęsta atmosfera wokół WIBORu zaczyna doskwierać sektorowi. Jak banki chcą odeprzeć oskarżenia swoich klientów?
Gdy w 2022 roku w mediach pojawiły się pierwsze doniesienia o wątpliwościach prawników w zakresie tego, czy WIBOR jest stawką miarodajną i transparentną, wiele osób klasyfikowało te informacje jako fake news. Polacy nie mogli uwierzyć w to, że stawka, która od lat stanowi podstawę w wyznaczaniu oprocentowania kredytów złotowych, nie tylko tych powiązanych z hipoteką, może być wadliwa. Na pojawiające się opinie odnoszące się do możliwej wadliwości WIBORu bardzo szybko zareagowali przedstawiciele sektora bankowego, jak również sam administrator stawki, GPW Benchmark. Największe media w kraju zaczęły powielać przekaz, zgodnie z którym WIBOR jest wyznaczany zgodnie z unijnymi standardami, objęty ścisłym nadzorem i regulowany w sposób zapobiegający jakimkolwiek manipulacjom.
Mamy rok 2025, a bankom oraz administratorowi coraz trudniej przychodzi polemika z kolejnymi argumentami prawników. Nie chodzi już bowiem o domysły, czy WIBOR mógł być sztucznie zawyżany celem zwiększania zarobku banków na kredytach złotowych. Do publicznej wiadomości przedostała się bowiem informacja o tym, że wątpliwości w zakresie prawidłowego sposobu wyznaczania stawki referencyjnej mieli w przeszłości także politycy. Dodatkowo, w 2011 roku przypadki zawyżania kwotowań biorących udział w ustalaniu stawki wykrył nawet sam NBP (co potwierdziła w swym raporcie Najwyższa Izba Kontroli).
W efekcie atmosfera wokół WIBORu robi się coraz gęstsza, a przedstawiciele sektora zaczynają mocniej koncentrować się nie na wystąpieniach medialnych w obronie stawki, a na zablokowaniu możliwości badania powiązanych z nią klauzul zmiennego oprocentowania przez krajowe sądy. To będzie trudne, bo 31 maja 2024 roku Sąd Okręgowy w Częstochowie wysłał do TSUE cztery pytania dotyczące między innymi właśnie tego, czy klauzule te mogą być poddawane analizie (sygnatura sprawy toczącej się w Luksemburgu to C-471/24).
Sektor bankowy chce przekonać do swojej narracji w kwestii WIBORu. Tym razem odbiorcą przekazu ma być… środowisko prawników
Sektor boi się scenariusza w którym TSUE dopuszcza możliwość badania zapisów umownych odwołujących się do WIBORu pod kątem ich ewentualnej abuzywności. Boi się tego najwidoczniej również rząd, który w tej sprawie wysłał już antykonsumenckie stanowisko do TSUE. Na ile przekona ono Trybunał do zamknięcia krajowym sądom drogi do brania pod lupę wiborowych postanowień, nie wiemy. Domyślamy się jednak, że stanowisko to może być tak dla banków, jak i dla rządu negatywne, a opinię tę podpieramy niedawnym wyrokiem Trybunału w sprawie hiszpańskiej. Chodzi o sprawę C-300/23, zamkniętą wyrokiem dnia 12 grudnia 2024 roku. W sprawie tej Trybunał uznał możliwość badania przez krajowe sądy hiszpańskiej stawki referencyjnej IRPH pod kątem jej uczciwości, ponadto wskazał, że na banku ciąży obowiązek informacyjny wobec konsumenta odnoszący się do ryzyka niesionego tą stawką.
Choć wyrok ten przeszedł przez krajowe media bez większego echa, jesteśmy przekonani, że w sektorze bankowym wywołał on prawdziwy popłoch. W naszej ocenie wyrazem tego jest nagła chęć sektora bankowego do tłumaczenia adwokatom i radcom prawnym zagadnień związanych z WIBORem.
Jak możemy dowiedzieć się ze strony Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, dnia 21 stycznia 2025 roku odbędzie się spotkanie z prezesem ZBP, Tadeuszem Białkiem, a tytuł wydarzenia to „WIBOR bez tajemnic – noworocznie o WIBORze”. Spotkanie będzie miało formę szkolenia, odbędzie się zdalnie, poprzez platformę ZOOM.
Tadeusza Białka nie musimy chyba nikomu z naszych czytelników przedstawiać: prezes Związku Banków Polskich jest jednym z tych przedstawicieli sektora, których głos w sprawie WIBORu jest najgłośniej słyszalny w mediach. Wypowiedzi prezesa ZBP na temat WIBORu są jednoznaczne: uważa on, że stawki nie da się podważyć, że jest ona transparentna i wynika z unijnego rozporządzenia BMR. Wg Tadeusza Białka z rozporządzenia unijnego nie wynika, by klient miał obowiązek poznać szczegóły na temat wyznaczania stawki.
Prezes ZBP chce szkolić prawników z zakresu WIBORu. Tymczasem jego stanowisko dot. prób kwestionowania stawki trudno nazwać wyważonym
W ostatnich miesiącach prezes ZBP w rozmowach z mediami coraz częściej mówi o scenariuszu, który ziściłby się w przypadku podważania umów opartych o stawkę WIBOR. Wg niego Polska nie miałaby już sektora bankowego i cofnęłaby się do poziomu krajów Trzeciego Świata. Krytykuje też treść pytań zadanych przez częstochowski sąd Trybunałowi Sprawiedliwości UE. Uważa, że pytanie odnoszące się do potencjalnego nierównego rozkładu ryzyka po obu stronach umowy jest nieprawidłowe i zadane w sposób tendencyjny. Wg niego sąd, zamiast zapytać czy występują podstawy do kwestionowania stawki, ujawnia swój pogląd.
Cóż, czytaliśmy pytania prejudycjalne dla sprawy C-471/24 kilkukrotnie. I ani razu nie mieliśmy wrażenia, że sąd odsyłający prezentuje w tych pytaniach swoją opinię. Zdecydowanie bardziej skłaniamy się ku temu, że intencją sędziego było takie sformułowanie pytań, by odpowiedź nadesłana przez TSUE była możliwie jak najbardziej konkretna i nie pozostawiała wątpliwości co do tego, jak powinna zostać rozpatrzona krajowa sprawa, stanowiąca podstawę do wysłania wspomnianych pytań.
Należy podkreślić, że na sędziach ciąży ogromna presja: wiedzą doskonale, że wydanie prokonsumenckiego wyroku w sprawie, w której spór toczy się o WIBOR i związane z nim obowiązki informacyjne, uruchomi bankową machinę medialnego hejtu. Przekonała się o tym sędzia z Suwałk, która wydała wyrok w sprawie I C 217/24, wykreślając z umowy kredytobiorczyni tak stawkę WIBOR, jak i stałą marżę banku. Echa tego wyroku nie milkną po dziś dzień, a bankowcy nie zostawili na orzeczniczce suchej nitki. Nie można się więc dziwić sędziemu, który zadaje pytania Trybunałowi, że chce to zrobić w sposób maksymalnie konkretny i uwzględniający różne scenariusze (w tym taki, w którym klauzula zmiennego oprocentowania okazuje się mieć abuzywny charakter).
Prokonsumenccy prawnicy są celem ataków sektora bankowego. Teraz sektor chce ich szkolić?
Sektor bankowy jeszcze bardziej niż sędziów, którzy przyznają rację stronie konsumenckiej, krytykuje kancelarie prawne wspierające Polaków w walce o sprawiedliwość. Poważne firmy prawnicze wyspecjalizowane w podważaniu abuzywnych umów nazywane są „parakancelariami” i oskarżane o budowanie przemysłu skoncentrowanego na pozywaniu banków. Wg banków podmioty te same stosują w swoich umowach z klientami zapisy o charakterze abuzywnym, w dodatku nie informując należycie tychże klientów o wysokim ryzyku przegrania sprawy.
W świetle dotychczasowej działalności sektora dość nieoczekiwana wydaje się zapowiedź szkolenia, które ma przeprowadzić prezes ZBP. Oczywiście gratulujemy panu prezesowi odwagi – bo bez wątpienia ją ma, decydując się na wystąpienie przed przedstawicielami środowiska, które jeszcze niedawno tak dosadnie krytykował. Mamy jednak poważne wątpliwości w zakresie tego, czy prawnicy rzeczywiście będą zainteresowani wysłuchaniem argumentów prezesa ZBP, zwłaszcza że ten wielokrotnie przedstawiał je w mediach, a więc mało prawdopodobne, by pełnomocnicy kredytobiorców zapisywali się na to szkolenie wiedzeni zwykłą ludzką ciekawością.
W sprawie WIBORu potrzebna jest debata? Nasz komentarz
Zastanawia nas, dlaczego sektor nie rozegra sprawy inaczej i – skoro jest przekonany o sile swoich argumentów – nie zorganizuje po prostu debaty, do udziału w której zaprosiłby stronę przeciwną. Jesteśmy przekonani, że takie przedsięwzięcie zainteresowałoby najlepszych prawników na rynku, a przede wszystkim przyciągnęło uwagę kredytobiorców złotowych.
Mamy wrażenie, że niechęć bankowców do konfrontowania swoich poglądów, zwłaszcza w formule, jaką jest debata, ze stanowiskiem strony konsumenckiej, wynika z lęku przed kompromitacją. Łatwo jest przekonywać o niepodważalnym charakterze WIBORu, gdy rozmówcą jest dziennikarz, niebędący ekspertem od prawa konsumenckiego czy bankowego.
Dużo trudniej to robić, gdy po drugiej stronie stołu siedzi ktoś, kto ma wykształcenie prawnicze, skutecznie zakwestionował w sądzie setki lub tysiące umów opracowanych przez banki i w dodatku jest po trwającym wiele miesięcy researchu dotyczącym tego, jak w przeszłości był wyznaczany WIBOR, a także jaką informację o ryzyku zawierały dokumenty podpisywane przez kredytobiorców w momencie zaciągania kredytu.
PODSUMOWANIE:
Przez ostatnie 2 lata w kwestii WIBORu zmieniło się bardzo wiele. A przecież nie zapadł jeszcze w jego sprawie ani jeden wyrok unijnego Trybunału. Zmiana ta wynika przede wszystkim z konsekwentnego podejścia prawników, którzy niestrudzenie tłumaczą konsumentom zawiłości polskiego oraz unijnego prawa i raz po raz demaskują manipulacje sektora bankowego w odniesieniu do stawki referencyjnej.
Banki są przerażone scenariuszem, w którym w szybkim tempie przybywa prawników wiążących swoją zawodową przyszłość z kwestionowaniem klauzul abuzywnych w umowach kredytowych. Starają się więc przekonać przedstawicieli tego środowiska, że nie warto podejmować prób kwestionowania WIBORu, bo te są skazane na porażkę. Dodatkowo bankowcy odwołują się do sumienia prawników, promując twierdzenia, wg których masowe podważanie WIBORu może doprowadzić cały sektor, a więc i krajową gospodarkę, do ruiny.
Narracja bankowców jest niespójna. Z jednej strony przekonują, że WIBORu nie da się podważyć, z drugiej tłumaczą, co się stanie, jeśli jednak WIBOR wypadnie z umów kredytowych. Ta niespójność nie przeszkadza sektorowi w oferowaniu prawnikom szkoleń „odzierających” WIBOR z tajemnic.
Przedstawiciele sektora zapominają o tym, że o ile są w stanie całkiem nieźle manipulować konsumentami (przynajmniej tymi, którzy nie zasięgnęli jeszcze porady prawnej w swojej sprawie), to nie mają szans na podobny sukces w przypadku adwokatów i radców prawnych, którzy pogląd na kwestie powiązane ze stawką referencyjną wyrabiają sobie na podstawie faktów, w tym istniejącej dokumentacji, a nie na kanwie tego, jak te fakty są interpretowane przez tego czy innego bankowca.