Czy kredytobiorcy frankowi nadal pragną ugód po tym, jak TSUE potwierdził, że bank nie ma prawa żądać od konsumenta wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, udzielonego w związku z nieważną umową? Opinie są sprzeczne. Z jednej strony banki robią dobrą minę do złej gry i twierdzą, że zainteresowanie ugodami nie spadło, a programy stworzone na bazie propozycji szefa KNF wciąż cieszą się zadowalającą popularnością. Z drugiej jednak kancelarie reprezentujące frankowiczów pracują pełną parą, a prawnicy wprost przyznają: takiego popytu na ich usługi nie było od dawna. Do tej pory frankowicze poddali w wątpliwość legalność ok. 130 tys. kredytów frankowych. Eksperci są zdania, że chętnych na unieważnienie umowy może być nawet drugie tyle. Czy w tym roku kredytobiorcy zafundują bankom sądowy nokaut?
- Minął ponad miesiąc od dnia, w którym TSUE wydał wyrok w sprawie C-520/21, odbierając przedstawicielom sektora bankowego prawo do opłaty za bezumowne korzystanie przez konsumenta z kapitału. Zgodnie z oczekiwaniami ekspertów frankowicze masowo ruszyli do kancelarii celem analizy swoich umów i opracowania pozwu
- Kredytobiorcy są podwójnie zmotywowani do unieważnienia umowy, ponieważ teraz mogą otrzymać szybkie zabezpieczenie powództwa oraz żądać ustawowych odsetek za zwłokę od momentu wezwania kredytodawcy do zapłaty
- Banki, pytane przez przedstawicieli mediów o zainteresowanie ugodami, wskazują, że wdrożone programy wciąż cieszą się popularnością, zachęcają też klientów do kontaktu z oddziałem celem polubownego rozwiązania sporu
- Adwokaci i radcowie prawni sceptycznie patrzą na zapewnienia banków, wiedzą bowiem, że zapotrzebowanie na ich usługi wzrosło w ciągu ostatnich tygodni o kilkadziesiąt procent. Kredytobiorcy nie chcą już czekać na kolejną propozycję ugodową banku. Wolą rozwiązać swój problem na drodze sądowej i uwolnić się raz na zawsze od nieprzewidywalnego zobowiązania.
Banki twierdzą, że frankowicze dalej chcą ugód. Czy mówią prawdę?
W połowie czerwca 2023 roku banki usłyszały z ust unijnych sędziów, że nie mają prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, o które ubiegały się w związku z masowym unieważnianiem wadliwych umów.
Nie trzeba było długo czekać na pierwsze konsekwencje tego orzeczenia: klienci, którzy jeszcze niedawno rozważali ugodę z bankiem, zaczęli rozglądać się za dobrą kancelarią prawną, wyspecjalizowaną w procesach przeciwko instytucjom finansowym. Te przeżywają prawdziwe oblężenie: adwokaci i radcowie prawni doświadczeni w sprawach frankowych już dawno nie mieli tyle pracy: wielu z nich deklaruje, że w krótkim czasie zanotowało kilkudziesięcioprocentowy wzrost zainteresowania klientów pozwem.
Eksperci wskazują, że trend ten był widoczny już w marcu, po decyzji Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-520/21 (wydanej 16 lutego br.). To wówczas stało się jasne, że wyrok Trybunału niemal na pewno będzie prokonsumencki, i to w stopniu, jakiego bankowcy najbardziej się obawiali: Rzecznik Generalny uznał bowiem, że kredytobiorca, który posiada status konsumenta, może rościć nie tylko o sankcję darmowego kredytu, ale również pozwać bank o dodatkową kwotę, wykraczającą poza wartość spełnionego świadczenia, np. tytułem waloryzacji.
Frankowicze zatem już od połowy lutego zdawali sobie sprawę, że roszczenia banków o opłatę za udzielenie kapitału są bezzasadne, wielu jednak przezornie czekało na potwierdzenie tego stanowiska oficjalnym wyrokiem TSUE. Gdy to nastąpiło, kredytobiorcy podjęli szturm na kancelarie prawne. Największe tego typu podmioty na rynku prognozują, że w całym 2023 roku napływ nowych klientów może być nawet o 100 proc. wyższy niż rok wcześniej.
Co na to banki? Pytane przez dziennikarzy o spadek zainteresowania klientów ugodami, zaprzeczają. Przykładowo PKO BP, posiadacz największego portfela kredytów pseudowalutowych na rynku, twierdzi, że nie zaobserwował spadku zainteresowania frankowiczów programem ugodowym. Bank promuje swoje ugody, informując, że kredytobiorca może dzięki nim rozwiązać kwestię swojego kredytu w CHF nawet w ciągu miesiąca.
Z kolei Bank Ochrony Środowiska jest już mniej hurraoptymistyczny w swoich wypowiedziach. Owszem, nadal widzi, że klienci chcą ugód, ale zauważa też, że twardo negocjują ich warunki. Do końca I kwartału br. do BOŚ Banku wpłynęło 901 wniosków o objęcie kredytu ugodą, co zakończyło się podpisaniem 343 porozumień. Oferta ugodowa banku jest skierowana tylko do frankowiczów, którzy wciąż spłacają swoje kredyty. Ex-frankowiczom zostaje więc tylko droga sądowa.
BNP Paribas również twierdzi, że program ugodowy przygotowany przez podmiot cieszy się niesłabnącym powodzeniem, nie zauważył ponadto wzrostu liczby pozwów, spowodowanego czerwcowym orzeczeniem TSUE. Przedstawiciele banku przyznają, że zdarza się, iż klienci przychodzą do oddziału z własnymi propozycjami ugodowymi, twierdzą jednak, że na liczebność tej grupy nie miał wpływu ani wyrok TSUE, ani wcześniejsza opinia Rzecznika Generalnego.
Największymi przegranymi w sektorze będą spóźnialscy kredytodawcy
Na chwilę obecną w polskich sądach toczy się ok. 130 tys. postępowań o franki. To nieco ponad 1/3 aktywnego portfela hipotek w CHF. Zdaniem ekspertów po korzystnych orzeczeniach TSUE do sądów może ruszyć nawet drugie tyle kredytobiorców, nastawionych na unieważnienie kredytu i uzyskanie dodatkowych korzyści.
Które podmioty będą najbardziej stratne na czerwcowych orzeczeniach TSUE? Oczywiście te, które najpóźniej wdrożyły programy ugodowe. Z „dużych” kredytodawców do tej grupy należy zaliczyć mBank, który zawarł ok. 7,5 tys. ugód, co w zestawieniu z zasobnością portfela pseudowalutowego tej instytucji jest wynikiem niezwykle słabym. Podmiot zaproponował już ponadto ugodę prawie wszystkim aktywnym frankowiczom, a obecnie już tylko aktualizuje warunki porozumień i ponawia ofertę wobec tych klientów, którzy poprzednio ją odrzucili, licząc chyba na cud. Podobnie jak konkurencja, mBank kieruje ugody wyłącznie do aktywnych frankowiczów. Ci, którzy umowę spłacili w całości, a chcą odzyskać nienależnie pobrane przez bank środki, będą musieli złożyć sprawę do sądu.
Najpóźniej nową rzeczywistość prawną dostrzegł Raiffeisen, który program ugód, i to w wersji pilotażowej, wprowadził dopiero początkiem czerwca br. Bank bardzo długo kontestował prawo konsumentów do sankcji darmowego kredytu i kręcił nosem na zalecenia szefa KNF dotyczące porozumień. Jacek Jastrzębski, przewodniczący Nadzoru, wydał rekomendacje dla banków w grudniu 2020 roku, tymczasem Raiffeisen Bank wycofał się z prac nad ugodami już w lutym 2021 roku.
Najprawdopodobniej właśnie zmiana linii orzeczniczej, obok zasobności portfela frankowego podmiotu (szacowanego na 9 mld zł) spowodowały, że bank przeprosił się z zaleceniami Jastrzębskiego i jednak zdecydował na polubowne rozwiązanie.
Czy ugody frankowe wrócą jeszcze do łask, a banki będą konwertować tę grupę kredytów w takim tempie, jak miało to miejsce na przełomie 2021 i 2022 roku? Jest to wysoce wątpliwe, nie tylko przez wzgląd na wysokość stóp procentowych w Polsce, ale również na dodatkowe korzyści, które przyznał konsumentom TSUE w czerwcowych wyrokach. Przypomnijmy, że teraz gra toczy się nie tylko o sankcję darmowego kredytu i waloryzację świadczenia, np. wskaźnikiem inflacji, ale również dodatkowe benefity, takie jak chociażby ustawowe odsetki za opóźnienie, które zdaniem unijnych sędziów należy liczyć od momentu otrzymania przez bank wezwania do zapłaty.
A to nie wszystko: kredytobiorców do sądzenia się zachęca również opinia TSUE w zakresie prawa konsumenta do uzyskania zabezpieczenia roszczeń. Unijni sędziowie uważają, że konsument ma prawo do uzyskania takiego środka tymczasowego, i to nawet w sytuacji gdy nie spłacił jeszcze nominalnej wartości kredytu.
Praktyka niektórych krajowych sędziów, polegająca na automatycznym odrzucaniu wniosków o zabezpieczenie roszczeń, powinna więc wkrótce odejść do lamusa, a klientom banków znacznie łatwiej będzie uzyskać zgodę sądu na wstrzymanie wykonywania umowy, aż do dnia, w którym wydany zostanie prawomocny wyrok w ich sprawie.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!