Rząd, a konkretnie resort sprawiedliwości, w końcu bierze się do roboty i chce uporządkować sytuację na rynku usług prawnych. Z satysfakcją odnotowujemy, że zaczyna swoje działania od konsultacji z ekspertami – 21 października 2024 roku ministerstwo zorganizowało debatę, której tematem przewodnim były możliwe ścieżki regulacyjne dla usług prawnych. Chodzi oczywiście o to, co zrobić z kancelariami odszkodowawczymi, które formalnie nie są kancelariami adwokackimi czy radcowskimi, ale w praktyce zakres ich usług pokrywa się z tym, czym zajmują się licencjonowani prawnicy. Resort jest w fazie gromadzenia opinii eksperckich w zakresie tego, czy planowane regulacje są zgodne z Konstytucją RP. Wybitni specjaliści od prawa konstytucyjnego są na tak, jednak część adwokatury broni działalności pseudokancelarii i uważa, że istnienie takich podmiotów jest dla konsumentów korzystne. Czy aby na pewno? Przyjrzyjmy się temu, jak działają kancelarie odszkodowawcze i zastanówmy nad tym, jak ich obecność wpływa na jakość usług prawnych w naszym kraju.
- Rynek usług prawnych w Polsce jest o tyle nietypowy, że mogą na nim zupełnie legalnie działać podmioty nieprowadzone przez adwokatów/radców prawnych i w dodatku niepodlegające kontroli samorządów zawodowych. Resort sprawiedliwości uważa, że ta sytuacja wymaga zmiany
- Naczelna Rada Adwokacka od dawna zauważa problem ekspansywnej działalności kancelarii odszkodowawczych i tłumaczy kolejnym rządom pilną potrzebę zmian na rynku. Jednak nie wszyscy prawnicy chcą większego rygoru na rynku – część z nich we współpracy ze spółkami z o.o. widzi dla siebie świetlaną przyszłość
- Niewykluczone, że resort poczuł potrzebę regulacji rynku z uwagi na wymykający się spod kontroli problem pozwów „o WIBOR”. Do składania roszczeń przeciwko bankom namawiają kredytobiorców złotowych przede wszystkim kancelarie odszkodowawcze, które nie zawsze informują swoich klientów o związanych z tym ryzykach
- Prawnicy konstytucyjni są zdziwieni faktem, że sytuacja na polskim rynku nie została dotąd uregulowana na wzór krajów zachodnich. Wskazują na liczne zagrożenia wynikające z legislacyjnej opieszałości, a także przekonują, że Konstytucja RP nie stoi na przeszkodzie zdecydowanym działaniom rządu.
Rząd zaczyna walkę z pseudokancelariami. I zadaje pytanie, co ma pierwszeństwo: nadzór nad rynkiem czy swoboda działalności gospodarczej
21 października 2024 roku Ministerstwo Sprawiedliwości zorganizowało seminarium poświęcone regulacjom potrzebnym na rynku usług prawnych, w wielu obszarach zdominowanym przez działalność kancelarii odszkodowawczych. Spotkanie, w którym wzięli udział wybitni eksperci prawni, prowadzone było przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara oraz wiceminister w resorcie, Marię Ejchart.
Jak zauważył we wstępie szef resortu, skutkiem zasady wolności gospodarczej jest to, że usługi prawne są świadczone m.in. przez podmioty nienadzorowane przez samorządy zawodowe. Szczególnym przypadkiem są tu kancelarie odszkodowawcze. Podczas kilkugodzinnego spotkania (z którego pełny zapis został udostępniony na platformie YouTube) możliwość swobodnej wypowiedzi dostali uczestnicy panelu, prezentujący swój pogląd na ten problem.
Analizując wypowiedzi przedstawicieli ministerstwa można odnieść wrażenie, że głównym czynnikiem blokującym wprowadzenie zmian jest… Konstytucja RP. Znajdują się w niej bowiem zapisy zarówno dotyczące nadzoru samorządów (art. 17), jak i swobody działalności gospodarczej (art. 22). Powstaje pytanie, jak wprowadzić potrzebne zmiany, by uczynić rynek miejscem bardziej przyjaznym i przede wszystkim bezpieczniejszym dla konsumentów bez radykalnego ograniczania swobód w prowadzeniu biznesu.
Zdaniem prawników konstytucyjnych to wyzwanie jest jak najbardziej możliwe do pokonania, chociażby z uwagi na to, że przepisy dotyczące samorządów znajdują się w Konstytucji wyżej niż te dotyczące swobody działalności gospodarczej.
Zaniechanie Państwa Polskiego w obszarze rynkowych regulacji może skutkować… odpowiedzialnością odszkodowawczą?
Szczególnie interesujące było wystąpienie dr Moniki Haczkowskiej, której zdaniem państwo (jeśli chodzi o kwestię uregulowania rynku usług prawnych) skapitulowało. Dr Haczkowska zwróciła uwagę uczestników spotkania na to, że w takich krajach unijnych jak Hiszpania, Włochy czy Portugalia od lat funkcjonują rozwiązania regulujące ten rynek. Wydźwięk tego argumentu jest więc taki, że skoro udało się rozwiązać tę kwestię w krajach Europy Zachodniej, to czemu miałoby się nie udać w Polsce?
Co więcej, dr Monika Haczkowska zasugerowała, że dotychczasowa opieszałość może rządzących wiele kosztować: konsumenci mogą mieć bowiem roszczenie odszkodowawcze względem państwa za zaniechanie legislacyjne. Ta specjalistka od prawa konstytucyjnego zdecydowanie wie, o czym mówi – tytuł jej pracy doktorskiej to „Odpowiedzialność odszkodowawcza państwa na podstawie art. 77 ust. 1 Konstytucji RP”.
W podobnym tonie wypowiadała się dr hab. Joanna Kielin-Maziarz, w ocenie której świadczenie pomocy prawnej powinno być wykonywane w ramach zawodów zaufania publicznego, a przynależność do samorządu zawodowego powinna być obligatoryjna.
Jakie są argumenty obrońców pseudokancelarii?
Panel dyskusyjny został zdominowany przez ekspertów będących zwolennikami uregulowania rynku. Nie oznacza to rzecz jasna, że nie ma w Polsce osób gotowych do publicznej obrony firm odszkodowawczych. Kancelarie odszkodowawcze jak najbardziej mają swoich gorliwych obrońców, którzy wskazują m.in., iż obecność tych podmiotów na rynku upowszechnia dostęp do usług prawnych wśród osób pozostających w trudnej sytuacji finansowej. Przypomnijmy, że adwokat bądź radca prawny nie może czekać z uzyskaniem od klienta wstępnej zapłaty za usługę aż do momentu prawomocnego zakończenia sprawy, gdyż byłoby to sprzeczne z kodeksem etyki zawodowej. Licencjonowani prawnicy prowadzący kancelarie podlegają ścisłemu nadzorowi samorządowemu i muszą przestrzegać szeregu regulacji, wśród których znajdują się te dotyczące unikania konfliktu interesów, zachowania tajemnicy zawodowej czy zakazu reklamy.
Podobnym regulacjom nie podlegają natomiast kancelarie odszkodowawcze, które konkurują z prawnikami o klientów. Skutek jest taki, że na rynku funkcjonują dwa typy podmiotów, działające na skrajnie różnych warunkach. Prowadzi to do oczywistych dysproporcji w możliwości pozyskiwania przez nie klientów.
Jeżeli na tych dysproporcjach rzeczywiście miałby korzystać konsument, warto byłoby zastanowić się nad pozostawieniem tego wątpliwego status quo. Problem tylko w tym, że – rozważając wszystkie za i przeciw – konsumenci wcale nie są beneficjentami dualizmu w systemie, a jego ofiarami. A ktoś, kto przychodzi do kancelarii odszkodowawczej z pustym portfelem i podpisuje umowę o współpracy, musi liczyć się z tym, że w przypadku wygranej zapłaci takiej firmie wielokrotność kwoty, na którą opiewałby rachunek wystawiony przez adwokata bądź radcę prawnego.
Aby lepiej to wytłumaczyć, posłużmy się przykładem.
Różnice w cenach usług adwokatów i spółek z o.o. są kolosalne. Ale widać to dopiero przy końcowym rozliczeniu
Wyobraźmy sobie frankowicza, który chce pozwać bank o kredyt we frankach. Nasz przykładowy kredytobiorca pożyczył od banku równowartość 200 tys. zł, z trudem oddał 190 tys. zł, a bank wciąż utrzymuje, że dług pozostały do spłaty wynosi 220 tys. zł. Taki klient, chcąc pozwać bank, ma do wyboru następujące wyjścia:
- wyjście nr 1: podpisanie umowy z dobrym, wyspecjalizowanym adwokatem, co wiąże się z wniesieniem opłaty wstępnej, wynoszącej ok. 10 tys. zł (istnieje możliwość rozłożenia wspomnianej opłaty na kilka rat), a następnie, w przypadku wygranej, opłaceniem premii za sukces, wynoszącej 3 proc. od wartości przedmiotu sporu. Łącznie wynagrodzenie kancelarii wyniesie w przypadku korzystnego wyroku 21 700 zł. Po odjęciu od tej kwoty należnego kredytobiorcy zwrotu kosztów zastępstwa procesowego okazuje się, że z własnej kieszeni zapłacił on kancelarii jedynie 2 800 zł
- wyjście nr 2: podpisanie umowy z kancelarią odszkodowawczą, w której opłata wstępna wynosi 500 zł, a premia za sukces to 25 proc. od wartości przedmiotu sporu. Łączna wysokość honorarium podmiotu w przypadku wygranej wyniesie więc 98 tys. zł. Po odjęciu od tej kwoty zwrotu KZP okazuje się, że klient z własnej kieszeni musi zapłacić za reprezentację prawną aż 79 100 zł!
Warto zastanowić się, czy w sprawach, które w 99 proc. przypadków kończą się prawomocnym sukcesem kredytobiorcy, powinniśmy dopuszczać tak ogromne dysproporcje w cennikach podmiotów, które świadczą usługi prawne na rzecz najsłabszych uczestników rynku, w dodatku pozostających nierzadko w ciężkiej sytuacji finansowej. Czy to, że handlowcy pracujący dla pseudokancelarii z łatwością docierają z ofertą do małych miasteczek i wsi, „upowszechniając” tam dostęp do opieki prawnej, rzeczywiście należy uznać za atut, skoro skutkiem jest drenowanie kieszeni Polaków na niespotykaną dotąd skalę?
Naszym zdaniem absolutnie nie.
Niektórym adwokatom marzy się nie regulacja, a liberalizacja rynku usług prawnych
Choć biznes pseudokancelarii w największym stopniu oparty jest o rozbudowane struktury terenowe, tj. handlowców, „naganiających” potencjalnych klientów (którymi często są osoby pozostające w niezwykle ciężkiej sytuacji życiowej) na podpisanie umowy, rynek ten nie mógłby oczywiście funkcjonować bez prawników, którzy z tymi podmiotami współpracują. Ktoś w końcu tych klientów reprezentuje później w sądach – nie są to handlowcy, a adwokaci i radcowie prawni (a czasem nawet studenci prawa lub aplikanci). Wstydliwą tajemnicą branży prawnej jest to, że nie składa się ona z samych kryształowych charakterów.
Niektórzy prawnicy wcale nie marzą o tym, by świadczyć usługi na rzecz klientów pod własnym szyldem, bo z tym związana jest ogromna odpowiedzialność. Starają się więc uciec przed tą odpowiedzialnością poprzez współpracę ze spółkami z o.o. Gdy taki adwokat „zawali” sprawę klienta i popełni w niej błąd, to ów klient będzie dochodził odszkodowania nie od adwokata, tylko od spółki z o.o., z którą ma umowę. Spółka taka ma zwykle minimalny kapitał zakładowy i pociągnięcie jej do finansowej odpowiedzialności za błędy jest w wielu przypadkach wręcz niewykonalne.
Wspomniani adwokaci, którzy upodobali sobie współpracę z pośrednikami, nie tylko nie chcą regulacji rynku, za które bierze się resort sprawiedliwości, a wręcz marzą o poluzowaniu dotychczas obowiązujących zasad. Nie jest żadną tajemnicą, że adwokat, w odróżnieniu od radcy prawnego, nie może pracować na etacie. Za tym zakazem stoją oczywiście racjonalne przyczyny – chodzi o to, że adwokat to zawód niezależny, a praca na etacie tę niezależność odbiera.
Nie wszyscy adwokaci chcą jednak niezależności – część wolałaby wygodną pracę w korporacji sp. z o.o., z pełną ochroną pracowniczą, za to bez zawodowej odpowiedzialności za błędy. W naszym przekonaniu Naczelna Rada Adwokacka nie przywiązuje dostatecznej wagi do tego zagadnienia, koncentrując się tylko na usunięciu z rynku źródła pokus, czyli na ograniczeniu działalności kancelarii odszkodowawczych. Tymczasem warto przyjrzeć się temu, kto jest na te pokusy szczególnie podatny.
Czym grozi poluzowanie zasad, których muszą przestrzegać adwokaci?
Zliberalizowanie zasad, pod które podlegają adwokaci, mogłoby prowadzić do szeregu negatywnych skutków dla samych konsumentów, takich jak:
- obniżenie jakości usług prawnych – w końcu adwokaci koncentrowaliby się przede wszystkim na tym, co korzystne i zyskowne dla zatrudniającej ich korporacji, a nie na tym, co optymalne dla klienta
- wzrost cen usług prawnych – jak zostało wykazane wcześniej, współpraca ze spółką z o.o. wiąże się docelowo ze znacznie wyższym rachunkiem niż w przypadku kancelarii adwokackiej/radcowskiej
- możliwe prowadzenie spraw, w których zachodzi konflikt interesów – spółki z o.o., dla których chcieliby pracować niektórzy adwokaci, nie są objęte nadzorem samorządu zawodowego, a to oznacza, że mogą jednocześnie reprezentować w sądach dwie strony konfliktu – w przypadku postępowań z zakresu prawa bankowego mogą więc podejmować się zarówno spraw o nieważność umów, jak i spraw o zwrot kapitału
- zwiększenie ryzyka występowania klauzul abuzywnych w umowach z kancelariami – problemem rynku kancelarii odszkodowawczych jest to, że podmioty te postępują co najmniej równie nieetycznie, co banki, przed których praktykami bronią klientów. Klauzule abuzywne, np. dotyczące kar za zerwanie umowy, nie są w tej branży rzadkością. Liberalizacja na rynku usług prawnych może tylko zintensyfikować to zjawisko
- powstanie „akwizycji” na rynku usług prawnych – handlowcy współpracujący ze spółkami z o.o. mają wiele wspólnego z akwizytorami, uciekającymi się do nieetycznych metod, takich jak stosowanie manipulacji i przekłamywanie faktów. Zezwolenie adwokatom na uczestnictwo w przedsięwzięciach, które pozyskują klientów w taki właśnie sposób, niepotrzebnie uwiarygodni działające w ten sposób podmioty i dodatkowo uśpi czujność konsumentów.
Jakie są szanse na to, że Ministerstwo Sprawiedliwości doprowadzi sprawę regulacji rynku do końca?
Wielu obserwatorów rynku zadaje sobie pytanie, czy tym razem Ministerstwo Sprawiedliwości stanie na wysokości zadania i odważnie zrobi porządek na rynku, nie oglądając się na nieliczne głosy miłośników dzikiego kapitalizmu.
Naszym zdaniem szanse na to, że resort dopnie swego, są bardzo duże. I nie chodzi nawet tak bardzo o troskę, jaką rządzący chcą otoczyć konsumentów. Źródeł determinacji ministerstwa należy szukać zupełnie gdzie indziej. Kancelarie odszkodowawcze nadepnęły na odcisk bankom, agresywnie namawiając kredytobiorców złotowych do składania pozwów „o WIBOR”. Posiadacze hipotek w PLN złożyli do tej pory blisko 1000 takich powództw, w tym nie wygrali żadnej sprawy. Banki jednak boją się, że pytania w sprawie WIBORu trafią przed oblicze TSUE. I słusznie – pierwsza pula pytań została wysłana do Luksemburga pod koniec maja br.
Bankowcy nie chcą, by do Trybunału trafiły kolejne zagadnienia związane z WIBORem. Nie chce tego również rząd, dla którego masowe podważanie stawki referencyjnej byłoby katastrofą nie mniejszą niż dla bankowców. Byłby to poważny cios w podstawę, na której opiera się polska gospodarka. Żaden polityk nie chce walczyć z kryzysem gospodarczym na nieznaną dotąd skalę, z masowymi bankructwami giełdowych gigantów w tle. A ograniczenie usług prawnych do wyspecjalizowanych podmiotów unieszkodliwi spółki kapitałowe, które zawładnęły lwią częścią rynku postępowań „wiborowych”.
TSUE bierze pod lupę działalność firm skupujących wierzytelności kredytobiorców
Niewykluczone też, że i sam Trybunał w końcu da pseudokancelariom porządnego kuksańca. W Luksemburgu toczy się sprawa C-600/24, w której sąd odsyłający pyta o możliwość cesji wierzytelności z konsumenta na przedsiębiorcę, w przypadku, w którym umowa takiej cesji nie precyzuje faktycznej wartości zbywanych praw i ogranicza określenie przysługującego konsumentowi wynagrodzenia wyłącznie do wskaźnika procentowego.
Nie zapominajmy, że rynek kancelarii odszkodowawczych to nie tylko klasyczne pozwy kierowane w imieniu konsumentów, ale też potężna machina skoncentrowana wokół skupowania wierzytelności, głównie wynikających z nieważnych umów frankowych oraz z sankcji kredytu darmowego.
Spółki z o.o. skupują od konsumentów prawo do pozwania banku za 5, czasem 10 procent wartości, często nie wyjaśniając w jasny i zrozumiały sposób klientowi, z czego rezygnuje, decydując się na cesję. Jeśli TSUE wyda w tej sprawie wyrok niekorzystny dla pseudokancelarii, stracą one łatwy dostęp do jednego z intratnych źródeł zarobku.
PODSUMOWANIE:
Wygląda na to, że Ministerstwo Sprawiedliwości po raz pierwszy w historii jest naprawdę zdeterminowane do uregulowania rynku usług prawnych. Nasza obserwacja nie jest podyktowana pięknymi słowami płynącymi z resortu, a tym, na jakie zagrożenia wystawiają się rządzący, pozostawiając ten rynek samemu sobie.
Gra w szerszej perspektywie toczy się o zachowanie stabilności w krajowej gospodarce i przewidywalności na rynku bankowym. Gorącymi zwolennikami rozwiązania legislacyjnego są nie tylko eksperci reprezentujący zawody prawnicze, ale również sektor bankowy, którego wpływy są nie do przecenienia.
Spodziewamy się, że przeprowadzone przed ponad tygodniem spotkanie nie będzie ostatnim wydarzeniem poświęconym temu tematowi. O następnych posunięciach resortu w tej sprawie będziemy informować naszych czytelników na bieżąco.