Spłacone kredyty we frankach to poważne zagrożenie dla sektora bankowego. Banki pogodziły się już z tym, że do sądów ruszyło kilkaset tysięcy posiadaczy aktywnych kredytów, którzy borykają się wciąż ze spłatą wysokich rat. Jednak nie spodziewały się, że tym samym śladem ruszą gremialnie do sądów posiadacze umów zamkniętych w wyniku całkowitej spłaty zadłużenia. ZBP szacuje, że na 173 tys. toczących się w sądach spraw z powództwa Frankowiczów, około 25 tys. dotyczy kredytów spłaconych. Z każdym kwartałem przybywa co najmniej po kilkaset nowych spraw tego typu. Banki obawiają się, że to dopiero początek akcji podważania w sądach kredytów spłaconych w całości. Roszczenia konsumentów zaczynają się przedawniać dopiero z chwilą kiedy powezmą oni wiedzę o zawartych w umowie niedozwolonych postanowieniach. Od tego momentu kredytobiorcy mają jeszcze 6 lat na zakwestionowanie umowy. Banki opracowały „tajną strategię” jak wyeliminować ten problem. Po pierwsze będą próbowały przekonać rząd aby na mocy ustawy skrócił do 3 lat po spłacie kredytu okres, w którym eks-Frankowicze będą mogli zakwestionować umowę. Po drugie banki będą próbowały skłonić kredytobiorców do zrzeczenia się praw z umowy, grożąc im wezwaniami do zwrotu kapitału.
- Coraz więcej posiadaczy spłaconych w całości kredytów decyduje się na zakwestionowanie umowy w sądzie. Poszczególne banki raportują, że udział takich spraw w ogólnej liczbie postępowań frankowych stale rośnie i kształtuje się na poziomie około 20%.
- Banki oficjalnie nie oferują posiadaczom spłaconych kredytów ugód, ale po cichu prowadzą negocjacje z eks-Frankowiczami, którzy poszli do sądów.
- Z przecieków ze środowiska bankowców wynika, że prowadzone są rozmowy aby na mocy ustawy skrócić do 3 lat po całkowitej spłacie kredytu możliwość zakwestionowania takiej umowy w sądzie.
- Kolejny „tajny sposób” banków na posiadaczy kredytów spłaconych to rozsyłanie do nich wezwań do zwrotu kapitału wraz z groźbą naliczania odsetek za opóźnienie, z klauzulą informacyjną oraz oświadczeniem o zrzeczeniu się praw z tytułu umowy.
- Kontrowersyjna korespondencja z banków może wywołać odwrotny skutek. Konsumenci są coraz bardziej świadomi swoich praw i przed podpisaniem dokumentów przesłanych przez bank skonsultują się z prawnikiem. Może to być pierwszy krok do tego aby osoby pozostające dotychczas bierne podjęły walkę w sądzie o sprawiedliwość.
Spłacone kredyty we franku – nowa bomba tykająca pod sektorem bankowym?
Banki w ostatnich latach zdążyły opanować problem aktywnych umów frankowych. Liczba takich umów systematycznie spada na skutek wyroków sądów unieważniających te umowy, zawartych z kredytobiorcami ugód oraz naturalnych spłat kredytów. Na koniec czerwca br. aktywnych kredytów we franku było w Polsce 253 tys., wobec około 700 tys. zawartych ogółem tego typu umów.
Około 2/3 czynnych kredytów jest objęte sporem sądowym. Banki pogodziły się już z masowym unieważnianiem tych umów i są przygotowane na wypłaty dla Frankowiczów po przegranych procesach (mają zawiązane na ten cel wielomiliardowe rezerwy). Liczą też, że część osób wycofa powództwa i zdecyduje się na zawarcie z bankiem ugody sądowej.
Niemal wszystkie banki uruchomiły powszechne programy ugód dla osób posiadających aktywne kredyty we franku. Żaden bank frankowy nie zdecydował się jednak na oficjalne zaoferowanie ugód posiadaczom spłaconych kredytów, którzy również ucierpieli na skutek abuzywnych zapisów w umowach. Znaczna część tych osób już ruszyła do sądów, gdzie mają szanse na odzyskanie bezprawnie pobranych przez banki kwot. Ich sprawy przebiegają w sądach bardzo podobnie do postępowań dotyczących spłaconych kredytów. Eks-Frankowicze bez problemu wygrywają z bankami.
Banki obserwują wzmożoną aktywność posiadaczy spłaconych kredytów frankowych. Z każdym kwartałem rośnie liczba spraw sądowych z powództwa takich osób. Przykładowo mBank miał na koniec września 2024 roku 4,1 tys. spraw sądowych dotyczących zamkniętych umów frankowych, co stanowiło 21% wszystkich toczących się przeciwko niemu spraw frankowych. W przypadku PKO BP liczba takich spraw to 6,5 tys., co odpowiadało 19% wszystkich spraw z powództwa Frankowiczów przeciwko PKO BP. Taki sam odsetek spraw dotyczących kredytów spłaconych (19%) ma Bank Millennium.
Problem narasta i może pokrzyżować plany sektora bankowego aby zakończyć w krótkiej perspektywie czasowej temat kredytów frankowych. Konsumenci mają aż 6 lat na pozwanie banku, liczone nie od momentu całkowitej spłaty kredytu, ale dopiero od chwili kiedy dowiedzą się o abuzywnym charakterze umowy. Teoretycznie pozwy od posiadaczy kredytów spłaconych mogą wpływać do sądów jeszcze przez długie lata. Banki kombinują więc jak zaradzić temu problemowi.
Banki mają „tajne sposoby” na zakończenie problemu kredytów spłaconych
Jak wynika z nieoficjalnych wypowiedzi bankowców dla portalu BI, banki nie wykluczają kredytów spłaconych z procesu ugód. Posiadaczom spłaconych kredytów także oferują zawarcie ugody ale dopiero kiedy skierują oni powództwo do sądu. Takie banki jak PKO BP, Santander BP, mBank oraz Bank Millennium są gotowe do podjęcia indywidualnych rozmów z eks-Frankowiczami, którzy zakwestionowali swoje umowy w sądach. Banki nie afiszują się jednak z tymi ofertami z obawy, że upublicznienie informacji na temat ugód dla posiadaczy kredytów spłaconych mogłoby spowodować nową falę pozwów.
Po cichu banki próbują lobbować za tym aby państwo w drodze ustawy skróciło czas przedawnienia roszczeń konsumenta, tak aby po spłacie kredytu miał on maksymalnie 3 lata na złożenie pozwu. Niewykluczone, że takie rozmowy są prowadzone z Ministerstwem Sprawiedliwości w związku z trwającymi pracami nad tzw. ustawą frankową. Zobaczymy czy bankom uda się zrobić coś w tej sprawie. Na chwilę obecną wydaje się, że takie działanie byłoby sprzeczne z krajowym oraz europejskim trendem do ochrony praw konsumenta a także z orzecznictwem TSUE.
I wreszcie ostatnia „tajna broń” banków na posiadaczy kredytów spłaconych, którą zaczął używać bank PKO BP, a niewykluczone że jego śladem pójdą też inne banki. Chodzi o rozsyłane masowo wezwania do zwrotu kapitału.
PKO BP wzywa posiadaczy kredytów spłaconych do zwrotu kapitału. Jaki ma w tym cel?
W ostatnich tygodniach szerokim echem w mediach odbiła się akcja banku PKO BP, który rozsyła do Frankowiczów wezwania do zwrotu całego kapitału kredytu w terminie miesiąca i grozi naliczaniem odsetek za opóźnienie. Podobne akcje miały co prawda miejsce także w końcowych miesiącach lat ubiegłych, ale tym razem bank zaskoczył nową inicjatywą. Wezwania do zapłaty trafiają nie tylko do osób, które zakwestionowały umowę kredytową w sądzie ale także do tych, które poprzestały na złożeniu w banku reklamacji albo prowadziły mediacje w sprawie ugody. Co znamienne, wezwania do zwrotu kapitału PKO BP rozsyła także do posiadaczy kredytów spłaconych.
Bank tłumaczy swoje działania koniecznością zabezpieczenia zwrotu kapitału w kontekście postanowień tzw. dużej uchwały SN nr III CZP 25/22 z 25 kwietnia br. W treści tej uchwały sędziowie SN stwierdzili, że termin przedawnienia roszczeń banku o zwrot kapitału (3 lata) zaczyna biec od następnego dnia po dniu kiedy kredytobiorca zakwestionował umowę. Bankowi prawnicy interpretują to w ten sposób, że chodzi nie tylko o pozwy sądowe ale także o wszelkie inne sposoby zakwestionowania umowy m.in. poprzez złożenie reklamacji, wszczęcie mediacji w sprawie ugody czy telefoniczne zgłoszenie uwag do umowy. Teoretycznie można więc racjonalnie wytłumaczyć dlaczego bank kieruje do takich osób wezwania do zapłaty.
Problem w tym, że do wezwań dołączone są informacje o sytuacji kredytobiorcy w kontekście stanu orzecznictwa dotyczącego kredytów frankowych wraz z oświadczeniem o zrzeczeniu się praw z umowy. Innymi słowy mówiąc, bank PKO BP informuje kredytobiorcę, że może on skorzystać z prawa do sądu ale jednocześnie – pod groźbą windykacji kwoty kapitału wraz z odsetkami za opóźnienie – chce wywrzeć presję aby kredytobiorca zrezygnował z tego prawa.
Tego typu korespondencja trafia też do posiadaczy kredytów spłaconych. Według ekspertów, bank poprzez dostarczenie klientom informacji o abuzywności umowy powoduje, że zaczyna biec termin przedawnienia roszczeń konsumenta. Zakładając że spory sądowe dotyczące kredytów spłaconych będą inicjowane jeszcze przez długie lata, bank będzie mógł po kilku latach podnieść zarzut przedawnienia roszczeń konsumenta. Kredytobiorca nie przekona sądu, że nie wiedział o przysługujących mu prawach, bo został o nich poinformowany przez bank.
Drugim celem przyświecającym poczynaniom banku PKO BP jest skłonienie kredytobiorcy do podpisania oświadczenia o zrzeczeniu się praw z tytułu umowy. Bank liczy na to, że klient przestraszy się windykacji kwoty kapitału oraz naliczania odsetek za opóźnienie i podpisze dokument bez konsultacji z prawnikiem.
Działania banków mogą zmobilizować biernych do tej pory posiadaczy spłaconych kredytów do podjęcia kroków prawnych
Prawnicy są zdania, że działania banku PKO BP mogą wywołać odwrotny skutek. Konsumenci są coraz bardziej świadomi swoich praw i po otrzymaniu od banku kontrowersyjnej korespondencji nie podpisują dokumentów w ciemno, bez konsultacji z prawnikiem. Natomiast jeśli już udadzą się do kancelarii prawnej po poradę, to jest duża szansa na to, że zdecydują się jednak na pozew sądowy, a nie ulegną presji banku. Tym bardziej jeśli śledzą doniesienia o kolejnych wgranych Frankowiczów z bankami w coraz krótszym czasie.
W związku z zasądzanymi w tym roku na rzecz kredytobiorców odsetkami za opóźnienie za cały czas trwania sporów, bankom przestało opłacać się przewlekanie postępowań. Przeciwnie – dążą do jak najszybszego zakończenia procesu tak aby zminimalizować koszty z tytułu odsetek. Większość banków frankowych (w tym mBank, Bank Millennium, PKO BP, Raiffeisen, Deutsche Bank, Santander BP) regularnie rezygnuje ze składania apelacji, dzięki czemu Frankowicze uzyskują prawomocne wyroki znacznie szybciej. Korzyści kredytobiorców z wygranych idą w setki tysięcy złotych a często nawet liczone są w milionach złotych.
Poniżej omawiamy trzy sprawy zakończone prawomocnymi wygranymi Frankowiczów po upływie zaledwie 3, 6 i 15 miesięcy od złożenia pozwów.
Prawomocna wygrana Frankowiczów z Bankiem Millennium w Warszawie po 6 miesiącach procesu i bez apelacji. Bank musiał zapłacić ponad 431 tys. zł plus odsetki za opóźnienie
Sprawa o sygn. III C 2278/23 dotyczyła umowy frankowej Banku Millennium z 2008 roku a toczyła się przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga. Sąd ten po upływie zaledwie pół roku od daty złożenia pozwu i po przeprowadzeniu tylko jednej rozprawy uznał zakwestionowaną umowę za nieważną, a na rzecz kredytobiorców zasądził kwotę 431.186,36 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie naliczanymi od 16 września 2023 r. do dnia zapłaty, plus zwrot kosztów procesu w wysokości 11.834 zł.
Wyrok zapadł w dniu 15 lutego 2024 roku. Pozwany bank nie zdecydował się na złożenie apelacji, w wyniku czego umowa kredytowa stała się prawomocnie nieważna już na etapie I instancji. Bank dobrowolnie rozliczył się z kredytobiorcami. Ich sprawę prowadziła Kancelaria Sosnowski – Adwokaci i Radcowie Prawni.
Ekspresowa prawomocna wygrana z Deutsche Bankiem w Płocku w 3 miesiące po złożeniu pozwu. Gigantyczna korzyść z wygranej sięgająca ponad 1 milion złotych!
Sprawa o sygn. I C 1026/24 dotyczyła umowy frankowej Deutsche Banku z 2008 roku a toczyła się przed Sądem Okręgowym w Płocku. W dniu 23 lipca 2024 r., tj. po upływie zaledwie 3 miesięcy od złożenia pozwu i po przeprowadzeniu tylko jednej rozprawy, sąd uznał umowę kredytową za nieważną a na rzecz Frankowiczów zasądził kwotę 1.006.684,89 zł z odsetkami za opóźnienie należnymi od 18 czerwca 2024 r. do dnia zapłaty oraz zwrot kosztów procesu w wysokości 11.851 zł. Wyrok ten uległ uprawomocnieniu, bo bank zrezygnował ze składania apelacji. Korzyść kredytobiorców z prawomocnego unieważnienia umowy wyniosła ok. 1 mln 100 tys. zł. Ich sprawę prowadziła Kancelaria Adwokacka Paweł Borowski.
Prawomocna wygrana z mBankiem w Rybniku bez apelacji. W 15 miesięcy Frankowicze zyskali 366 tys. zł
Sprawa o sygn. I C 2202/21 dotyczyła umowy mBanku z 2007 roku pn. „Multiplan” a toczyła się przed Sądem Okręgowym w Rybniku. W dniu 5 stycznia 2024 r. sąd ten uznał sporną umowę za nieważną a na rzecz kredytobiorców zasądził kwotę 300.474,23 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie należnymi już od dnia 20 kwietnia 2022 r. do dnia zapłaty, plus kwotę 11.934 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.
Wyrok zapadł po upływie 1 roku i 3 miesięcy od momentu złożenia pozwu i po przeprowadzeniu tylko jednej rozprawy. mBank odstąpił od zaskarżenia tego wyroku do sądu wyższej instancji, na skutek czego umowa kredytowa stała się prawomocnie nieważna. Korzyść kredytobiorców z wygranej sięgnęła kwoty 366 tys. zł. Ich sprawę prowadziła Kancelaria Adwokacka Paweł Borowski.
Podsumowanie
Banki nie mogą już ignorować coraz większej aktywności posiadaczy spłaconych kredytów frankowych, którzy ruszają do sądów. Takich umów może być kilkaset tysięcy, więc dla banków jest to ogromny problem. Tym bardziej, że konsumenci mają aż 6 lat na zgłoszenie swoich roszczeń od momentu kiedy dowiedzą się o wadliwości umowy. Sektor bankowy po cichu negocjuje ugody z eks-Frankowiczami, próbuje przekonać ustawodawcę do skrócenia czasu przedawnienia roszczeń konsumenta do 3 lat oraz stosuje inne wysoce kontrowersyjne metody.
Przykładem jest bank PKO BP, który do posiadaczy kredytów spłaconych przesyła wezwania do zwrotu kapitału wraz z klauzulą informacyjną oraz oświadczeniem o zrzeczeniu się praw z tytułu umowy. Bank liczy na to, że wywrze na kredytobiorcach presję, tak aby w obawie o windykację kwoty kapitału oraz naliczanie odsetek za opóźnienie podpisywali przedłożone im oświadczenia.
Prawnicy uczulają aby nie ulegać presji i przed podpisaniem jakichkolwiek dokumentów przesłanych przez bank zgłosić się po poradę do kancelarii specjalizującej się w sprawach frankowych. Eksperci dostrzegają, że działania banków wywołują odwrotną reakcję. Bierni do tej pory Frankowicze oraz posiadacze kredytów spłaconych zaczynają podejmować kroki prawne w celu zakwestionowania wadliwej umowy.