Banki niechętnie dzielą się z opinią publiczną skalą swoich porażek w sądach. Frankowicze nie zwalniają tempa i cały czas ślą nowe pozwy, coraz częściej rozważając rozszerzenie roszczeń o zwrot świadczenia nienależnego w zwaloryzowanej wysokości, co jak najbardziej jest zgodne z wyrokiem TSUE dla sprawy C-520/21. W swoich raportach finansowych banki starają się, jak mogą, by zaciemnić obraz tego, jak wygląda ich sytuacja na salach sądowych i bardzo często wręcz zaklinają rzeczywistość, twierdząc, że linia orzecznicza jest niejednolita i „wszystko jeszcze może się zdarzyć”. Niektóre banki, będące niestety w mniejszości, uczciwie mierzą się z aktualną sytuacją prawną w swoich raportach i bez ogródek podają w nich, że… przegrywają. I że skala przegranych wpływa na chęć kredytobiorców do sądzenia się. Które banki zdobywają się na taką szczerość w swoich sprawozdaniach?
- Dla banków najlepiej jest, aby media jak najmniej mówiły o tym, ile spraw toczy się przeciwko nim w sądach, a już zwłaszcza, ile postępowań kończy się ich prawomocną porażką
- Informacja o tym, że bank X czy Y przegrywa 98 procent spraw o franki jak nic innego zachęca kredytobiorców do kierowania przeciwko niemu nowych powództw. A to oczywiście pociąga za sobą potrzebę dotwarzania kolejnych frankowych rezerw
- Im mniej hipotek frankowych bank ma w swoim portfelu, tym większa jest jego skłonność do szczerości w sprawozdaniach finansowych. Podmioty takie jak Pekao S.A. i BOŚ Bank mogą sobie pozwolić na przyznanie, że sytuacja w sądach jest dla nich niekorzystna
- Banki starają się przerwać zmasowany atak klientów na sądy poprzez proponowanie ugód frankowych, ale ta metoda nie działa tak, jak chciałby sektor. Oczekiwania frankowiczów są większe niż jeszcze kilka lat temu. Czy da się im sprostać?
Sprawozdania kwartalne banków rzadko kiedy ujawniają prawdę o sporze frankowym. Dlaczego tak jest?
Listopad to okres, w którym banki działające na krajowym parkiecie publikują swoje sprawozdania za III kwartał bieżącego roku. Nie inaczej jest tym razem – za nami m.in. raporty Pekao S.A, mBanku czy ING Banku Śląskiego. Podmioty, których portfele są silnie uwikłane w hipoteki frankowe, muszą oczywiście uwzględnić ten czynnik w swoich sprawozdaniach. Poświęcają frankom osobne rozdziały, rozpisując się o ewolucji orzecznictwa, programach ugód frankowych i swoim udziale w postępowaniach sądowych, w których frankowicze walczą zwykle o nieważność zawartych przed laty umów.
Niektóre banki robią, co tylko się da, aby część sprawozdania dotycząca problemu frankowego była możliwie jak najbardziej lakoniczna. Względnie starają się, aby napisać dużo, przekazując zarazem jak najmniej informacji. Dlatego całe strony raportu poświęcają na opis zdarzeń minionych, takich jak historia frankowego orzecznictwa, począwszy od wyroku TSUE z 3 października 2019 roku (Raiffeisen vs. Dziubak), skończywszy na wyrokach tej samej instytucji z czerwca br. Banki chętnie też dzielą się informacjami o tym, na jakie jeszcze wyroki czekają. Zwykle znacznie mniej zasobna w informacje jest ta część składanych raportów dotycząca… toczących się i już zamkniętych indywidualnych spraw sądowych.
Banki unikają zwłaszcza podawania w ujęciu procentowym tego, ile spraw sądowych przegrywają. Musiałyby bowiem przyznać, że skala porażek znacząco przekracza już 90 procent, a w przypadku wyroków prawomocnych frankowicze dominują w sądach w ok. 97-99 procentach przypadków. Banki nie podają „na tacy” tych danych, ponieważ wiedzą, że mogłyby one skłonić niezdecydowanych kredytobiorców do sądzenia się.
Taktyka ta jest mało skuteczna, bo ta informacja jest i tak podawana w mediach przez dziennikarzy, którzy skrupulatnie liczą, ile spraw przeciwko podmiotowi zakończyło się jego sukcesem, a ile porażką. I dzielą się tymi informacjami ze swoimi odbiorcami. Robią tak oczywiście wtedy, gdy takie informacje są w ogóle udostępniane.
Niektóre duże banki podają w sprawozdaniach jedynie to, w ile spraw sądowych o franki są aktualnie zaangażowane. Nie dzielą się przy tym informacjami o rozkładzie już wydanych orzeczeń. Utrudnia to ocenę, kto ile spraw przegrywa.
Szczerość w sektorze bankowym wciąż się zdarza. I jest ściśle powiązana ze stopniem uwikłania w hipoteki frankowe
Banki, które z frankami mają wspólnego niewiele, znacznie częściej zdobywają się na szczerość z czytelnikami swoich sprawozdań finansowych niż te, które mają frankowy portfel o wartości 8-10 mld zł. Dobrym przykładem jest Pekao S.A, bank, który zaprzestał udzielania kredytów frankowych dla ludności już w okolicach roku 2003. Podmiot ten posiada w swoich zasobach umowy hipoteczne we frankach za sprawą przejęcia wydzielonej części banku BPH S.A., który takich zobowiązań udzielał swego czasu chętnie.
Na chwilę obecną wartość bilansowa brutto portfela aktywnych hipotek frankowych w Pekao S.A. jest wyceniana na 2 mld 3 mln zł. Owe hipoteki bank zdążył już w całości pokryć odpisami – te wynoszą bowiem 2 mld 4 mln zł. Umowy wchodzące w skład frankowego portfela Pekao S.A., które już objęto sporem sądowym, wyceniane są na 1 mld 6 mln zł. W październiku bank poinformował, że rusza z nową odsłoną ugód frankowych, reklamowaną pod szyldem „Bezpieczna ugoda 2 proc.”. Inicjatywa spotkała się z przychylnością klientów – bank informuje, że zawarł już ok. 200 ugód na nowych zasadach i zaoferował takowe porozumienie grupie ok. 1000 kredytobiorców. Jak na razie skala odmów ma być bardzo mała, na poziomie 10 procent. To inaczej niż u konkurencji, która obserwuje odpływ zainteresowania ugodami.
Nic dziwnego, klienci nie chcą ugód na zasadach wyznaczonych przez szefa KNF, które mogły podobać się nielicznym w 2021 roku (gdy stopy procentowe były niskie, a orzecznictwo sądów wciąż się kształtowało), a dziś u dobrze zorientowanego frankowicza mogą co najwyżej wywołać uśmiech politowania. Aby kredytobiorca w ogóle chciał rozmawiać z bankiem o ugodzie, musi wiedzieć, że takie porozumienie zapewni mu realne, a nie tylko iluzoryczne korzyści. Pekao S.A. taką ofertę zaproponował. Nie jest ona oczywiście idealna, ale bezapelacyjnie dystansuje konkurencję, która w swoich propozycjach zatrzymała się na 2021 roku.
Podmiot taki jak Pekao może sobie pozwolić na znacznie większą szczerość w sprawozdaniu finansowym niż te banki, które są w połowie rozwiązywania problemu frankowego, a ich sytuacja kapitałowa nie pozwala na jednorazowe dowiązanie rezerw tak, aby pokryć cały portfel wadliwych zobowiązań. Co mówi Pekao S.A. o frankach?
W części 28. sprawozdania finansowego, noszącej tytuł „Ryzyko prawne związane z walutowymi kredytami hipotecznymi w CHF”, Pekao S.A. przyznaje, że linia orzecznicza sądów jest niekorzystna, co skutkuje wyższą oczekiwaną liczbą pozwów oraz istotnym prawdopodobieństwem przegrania sprawy (dane aktualne na dzień 30 września 2023 roku).
Zgodnie z założeniami przyjętymi przez grupę Pekao S.A, umowy kredytowe już objęte pozwem oraz takie, co do których istnieje ponad 60 proc. prawdopodobieństwo, że klient takowy pozew złoży, są przyporządkowywane do koszyka 3. Czym cechuje się koszyk 3? Zgodnie z wytycznymi MSSF 9 znajdują się w nim ekspozycje kredytowe, w przypadku których zachodzą zidentyfikowane przesłanki co do utraty wartości, a oczekiwaną stratę oblicza się dla całego okresu kredytowania.
BOŚ Bank dostrzega korelację pomiędzy tendencjami orzeczniczymi a liczbą powództw
Uczciwie o frankach mówi do swoich odbiorców również BOŚ Bank. 8 listopada ów podmiot opublikował sprawozdanie za III kwartał. Na stronie 37 tegoż sprawozdania pojawiają się informacje o toczących się postępowaniach sądowych. Na koniec września br. BOŚ Bank uczestniczył w 1384 postępowaniach o franki o łącznej wartości przedmiotu sporu 508,22 mln zł. Podmiot zawiązał już rezerwy na ryzyka prawne hipotek w walutach obcych w wysokości 691,7 mln zł. W porównaniu do gigantów rynku, jak np. PKO BP, mBank czy Millennium Bank, problem BOŚ Banku z kredytami frankowymi jest więc niewielki. Stan pokrycia wadliwych hipotek rezerwami jest w tym banku więcej niż zadowalający.
Nic więc dziwnego, że podmiot nie szuka sposobów na ukrycie w swoim sprawozdaniu prawdy o sytuacji w sądach. Przyznaje bez ogródek, że od wyroku TSUE z 3 października 2019 roku wzrasta liczba spraw sądowych dotyczących hipotek w walutach obcych. Przyczyn tego zjawiska bank upatruje w prokonsumenckim orzecznictwie TSUE oraz zmianie w orzecznictwie krajowych sądów. BOŚ Bank przyznaje, że zdecydowana większość wyroków zapadających przed sądami po wspomnianym już wcześniej wyroku TSUE jest niekorzystna dla sektora bankowego. Konstatuje także, iż zarówno wyroki TSUE, jak i orzecznictwo polskich sądów mają wpływ na wzrost liczby postępowań sądowych, jak również na wzrost wartości dochodzonych roszczeń.
Pekao S.A. i BOŚ Bankowi gratulujemy szczerości. Pozostaje mieć nadzieję, że konkurencja pójdzie w ślady tych podmiotów i zacznie otwarcie informować swoich klientów o tym, co dzieje się w sądach i w jaki sposób wpływa to na skłonność kredytobiorców do sądzenia się. Będzie to z pewnością uczciwsze, niż zwalanie winy za skalę powództw na kancelarie prawne, które informują frankowiczów o przysługujących im prawach i korzyściach, jakie mogą uzyskać, pozywając bank.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!