Roczne statystyki spraw frankowych są zdecydowanie niepomyślne dla banków – przedstawiciele sektora przegrywają już prawie 99 proc. sporów sądowych, w których powodami są frankowicze. Co ważne, to dane z sądów II instancji, a więc chodzi o prawomocne wyroki, po których następuje rozliczenie z kredytobiorcami. Celem uwzględnienia ryzyka prawnego banki zawiązują stosowne rezerwy – w wiodących podmiotach posiadających aktywne hipoteki frankowe takie odpisy są wykonywane już niemal co kwartał. Frankowicz, który rozsądnie podejdzie do kwestii pozwu, tj. dobrze wybierze pełnomocnika prawnego i zastosuje się do jego wskazówek, niemal zawsze będzie w stanie doprowadzić do wyeliminowania swojej umowy z obrotu prawnego.
- W polskich sądach toczy się ok. 130 tys. postępowań o kredyty frankowe
- Kredytobiorcy kwestionują już ok. 1/3 wszystkich aktywnych hipotek frankowych, a udział umów objętych sporem najprawdopodobniej wzrośnie po wyroku TSUE w sprawie C-520/21
- Rezerwy sektora bankowego przeznaczone na rozliczenie z frankowiczami wynoszą już ok. 40 mld zł i zdaniem ekspertów pokrywają ok. połowę kwoty potrzebnej na wywiązanie się kredytodawców z zasądzanej sankcji darmowego kredytu
- Obecnie nie ma już znaczenia, z którego banku pochodzi kwestionowany wzorzec umowny – dobry prawnik jest w stanie wykazać wadliwość nawet tzw. trudnych umów, charakterystycznych np. dla Fortis Banku czy Deutsche Banku.
Sektor bankowy bez szans na zmianę orzeczniczą: kredytobiorcy idą po swoje do sądów
Banki przegapiły moment na dogadanie się z kredytobiorcami, czego rezultatem jest masowy charakter pozwów. Niektóre banki, jak np. Santander, mogą się „pochwalić” współczynnikiem pozywalności na poziomie 57 proc., zaś giganci frankowych hipotek, tacy jak Millennium i mBank przekroczyli już kolejno pułap 45 i 42 proc. To powoduje, że sektor na dużą skalę dotwarza rezerwy na rozliczenie się z frankowiczami.
Dziewięć banków, które mają największy udział hipotek w CHF w swoim portfelu, tj. PKO BP, mBank, Millennium Bank, Getin Bank, Santander, ING Bank Śląski, BNP Paribas, BOŚ i Pekao, zawiązało już ok. 34 mld zł rezerw. Suma rezerw w całym sektorze szacowana jest na 40 mld zł. Wg ekspertów łączny „urealniony” koszt rozliczenia z frankowiczami, nieuwzględniający prawa banków do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, wyniesie ok. 80 mld zł.
Zdaniem Rzecznika Generalnego TSUE bankom nie będzie należne roszczone przez nie wynagrodzenie, ponieważ stoi temu na przeszkodzie unijne prawo. Jeżeli TSUE potwierdzi stanowisko tego urzędnika, niemal na pewno spowoduje to lawinowy wzrost pozwów w kolejnych kwartałach.
Największe pokrycie rezerwami portfela frankowego ma Pekao – wskaźnik wynosi w tym banku 85 proc. Drugi w kolejce jest BOŚ Bank z pokryciem portfela na poziomie 57 proc. Te dwa banki mają jednak niewiele kontraktów frankowych, zatem dotworzenie stosownych odpisów nie było dla nich dużym wyzwaniem. Z „dużych” graczy największe pokrycie portfela uzyskał mBank – 55 proc. Ten podmiot w samym 2022 roku dokonał odpisów na ten cel w wysokości ponad 3,1 mld zł.
Spośród ok. 700 tys. podpisanych umów frankowych aktywna jest nieco mniej niż połowa. Z tej połowy ponad 1/3 już objęta została sporem sądowym. Większość sporów to te, które toczą się obecnie w pierwszej instancji, choć trzeba zauważyć, że prawomocnych orzeczeń systematycznie przybywa. Co roku statystyka poprawia się w tym względzie ok. trzykrotnie.
W całym 2022 roku zapadło prawie 1600 prawomocnych wyroków frankowych. Dla porównania w 2021 roku było to 390 orzeczeń. Obecnie kredytobiorcy wygrywają z bankami prawie 99 proc. spraw w II instancji, ich skuteczność w I instancji jest niewiele niższa i wynosi 97 proc.
Doskonale obrazuje to, że te nieliczne przypadki, w których sąd okręgowy (względnie rejonowy, jeśli wartość przedmiotu sporu nie przekracza 75 tys. zł) wydaje niekorzystny dla kredytobiorcy wyrok, są w przeważającej większości korygowane przez sądy odwoławcze. Banki nie mają tego luksusu – w odróżnieniu od kredytobiorców nie mogą też liczyć na przychylność Sądu Najwyższego, który większość skarg kasacyjnych pochodzących od kredytodawców odrzuca niejako automatycznie na etapie przedsądu.
Czy to oznacza, że kredytobiorca nie może przegrać z bankiem? Nie do końca, zdarzają się bowiem przypadki, w których sprawę wygrać trudno, zwłaszcza jeśli powód nie jest wsparty doświadczeniem i praktyką wyspecjalizowanego pełnomocnika. Pozew frankowicza najczęściej jest oddalany z następujących powodów:
- złe sformułowanie roszczeń – pełnomocnik uwzględnił tylko jeden typ roszczenia, np. odfrankowienie, zaś sąd uznał, że umowę należy bezwzględnie unieważnić. W takiej sytuacji roszczenie jest oddalane
- brak statusu konsumenta – jeśli kredyt został wzięty na cel komercyjny, wówczas kredytobiorca nie może powołać się na obecność w umowie klauzul niedozwolonych. Dobry pełnomocnik będzie w stanie „wyprostować” tę sytuację poprzez powołanie się na inne zapisy krajowego prawa. Słaby prawnik może przegrać sprawę, dobierając w takim przypadku nieodpowiednią argumentację
- ponadprzeciętna wiedza z zakresu ekonomii – jeśli klient sam pracował w banku przy konstruowaniu umów frankowych i ma unikalną wiedzę z zakresu ryzyka tych produktów, trudno mu będzie udowodnić, że nie znał zagrożeń typowych dla kredytu pseudowalutowego. Ostatnimi czasy sędziowie coraz częściej skłaniają się jednak ku tezie, że ten argument jest bez znaczenia, a ochrona konsumencka należy się kredytobiorcy bez względu na jego wykształcenie czy doświadczenia zawodowe
- źle nastawiony sędzia – czasem zdarza się, że sędzia rozpatrujący sprawę nie przyjmuje do wiadomości aktualnej linii orzeczniczej i nie chce zasądzać unieważnień kredytów frankowych. Oczywiście, gdy jest to orzecznik z I instancji, kredytobiorca może złożyć odwołanie, które niemal na pewno zostanie uznane przez sąd wyższej instancji.
Banki przegrywają również w przypadku niestandardowych wzorców umownych
Jeszcze kilka lat temu skuteczne podważenie umowy zawartej z Fortis Bankiem lub Deutsche Bankiem było nie do pomyślenia. Dziś to codzienność wyspecjalizowanych prawników frankowych, którzy reprezentują kredytobiorców przeciwko wszystkim bankom posiadającym w portfelu hipoteki pseudowalutowe.
Oto przykłady wyroków, które zapadły przeciwko bankom uchodzącym jeszcze niedawno za „teflonowe” i wyjątkowe oporne na zmieniającą się linię orzeczniczą.
Prawomocne unieważnienie umowy frankowej Deutsche Bank
Dnia 6 lutego 2023 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał prawomocne orzeczenie w sprawie o sygnaturze I ACa 1296/22. Deutsche Bank apelował od wyroku wydanego przez XXVIII Wydział Cywilny, bezskutecznie zresztą, bo sąd II instancji niemal w całości odrzucił to odwołanie. Tym samym umowa jest nieważna, a bank musi dokonać zwrotu na rzecz kredytobiorców kwoty 333 tys. zł, a także pokryć koszty postępowania sądowego. Sprawa przeszła przez obie instancje w zaledwie 21 miesięcy. Pełnomocnikiem kredytobiorców był adw. Jacek Sosnowski
Prawomocne unieważnienie umowy frankowej Fortis Bank
Dnia 18 listopada 2021 roku Sąd Apelacyjny w Lublinie rozpatrzył sprawę o sygnaturze I ACa 123/21, która toczyła się przeciwko BNP Paribas, następcy Fortis Banku. Sąd oddalił apelację banku, tym samym uznając, że kwestionowana przez powoda umowa jest nieważna. Bank musi pokryć koszty postępowania sądowego.
Na uwagę zasługuje fakt, że powodem w sprawie była osoba posiadająca duże doświadczenie w pracy w sektorze bankowym, w tym na stanowisku dyrektorskim w oddziale banku.
Pełnomocnikom kredytobiorcy udało się przekonać sąd, że ich klient powinien być traktowany w relacji z bankiem jako zwykły konsument, co okazało się kluczem do sukcesu. Kredytobiorcę reprezentowała Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.