W najbliższy czwartek, 25 kwietnia 2024 roku, frankowicze mogą poznać pogląd Izby Cywilnej Sądu Najwyższego na skutki eliminacji klauzul abuzywnych z umów ich kredytów. Ponadto tego samego dnia przed TSUE zapadną decyzje w trzech sprawach, w których stronami sporu są banki i kredytobiorcy. Jak potencjalna uchwała pełnego składu Izby Cywilnej SN może wpłynąć na orzecznictwo w kraju? I czemu czwartkowe wyroki TSUE mają znaczenie dla przyszłości uchwały? W tym tekście spróbujemy nakreślić możliwe scenariusze orzecznicze przyszłych spraw o nieważność umów frankowych (w kontekście uchwały SN), jak również zastanowimy nad tym, co w obecnej sytuacji powinien zrobić frankowicz, który wciąż jeszcze nie pozwał banku za swój kredyt.
- 25 kwietnia 2024 roku Izba Cywilna Sądu Najwyższego ma się zebrać w pełnym składzie celem wydania uchwały frankowej, wyczekiwanej od 2021 roku. Sednem uchwały ma być odpowiedź na 6 pytań Pierwszej Prezes SN, Małgorzaty Manowskiej
- Najistotniejszą kwestią do rozpatrzenia przez Izbę Cywilną SN jest ta dotycząca skutków eliminacji nieuczciwego warunku z umowy kredytowej konsumenta. Czy taki kontrakt zawsze musi zostać uznany za nieważny? A może da się go utrzymać w mocy?
- Wiele wskazuje na brak jednomyślności wśród sędziów Izby Cywilnej co do sposobu, w jaki należałoby kończyć spory frankowiczów z bankami. W Izbie mają zasiadać także zwolennicy utrzymania wadliwych umów w mocy (poprzez dzielenie abuzywnego warunku lub wprowadzanie do umowy średniego kursu NBP)
- Czy uchwała wydana przez skład, w którym zasiadają neosędziowie, powinna być respektowana przez sądy powszechne? Czy sędzia rozpatrujący sprawę o nieważność umowy musi brać pod uwagę pogląd Izby Cywilnej, jeśli jest on sprzeczny z tym, co orzekł wcześniej TSUE?
25 kwietnia 2024 roku Izba Cywilna Sądu Najwyższego zbierze się, by wydać uchwałę frankową
„Zbiorą się czy nie zbiorą” – to pytanie zadają sobie frankowicze śledzący newsy dotyczące uchwały frankowej, której plany podjęcia pojawiły się na początku 2021 roku. Wówczas Pierwsza Prezes SN zadała Izbie Cywilnej 6 pytań, z których każde dotyczyło kredytów w CHF (m.in. kwestii wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, sposobu rozliczenia umowy po uznaniu jej za nieważną czy liczenia początku biegu terminu przedawnienia roszczeń banku).
Aby posiedzenie w sprawie zagadnień prawnych poruszonych przez Pierwszą Prezes SN mogło się odbyć, Izba Cywilna powinna zebrać się w pełnym składzie – by osiągnięte zostało kworum, potrzeba 15 spośród 30 zasiadających w Izbie sędziów. Wśród tej trzydziestki tylko dziesięciu sędziów to osoby ze starego rozdania, reszta to neosędziowie, z którymi „stara gwardia” orzekać nie chce. To, czy dojdzie zatem do posiedzenia w sprawie, stoi pod sporym znakiem zapytania. A jeśli dojdzie, nie wiadomo tak naprawdę, czy Izbie uda się podjąć uchwałę.
Co warto wiedzieć o możliwym wpływie uchwały, gdy nasza sprawa o nieważność umowy jest już w toku bądź pozew niedawno został wysłany?
Co uchwała frankowa Izby Cywilnej SN może zmienić w trwających już postępowaniach o kredyty w CHF?
Do tej pory do sądów trafiło łącznie ponad 180 tys. spraw o kredyty w CHF, z czego duża część wciąż znajduje się w I instancji. Ewentualne podjęcie przez Izbę Cywilną SN uchwały frankowej może mieć wpływ zarówno na sytuację tych osób, które wciąż czekają na wyrok sądu okręgowego, jak i tych, które sądzą się już w apelacji. Tym, czego frankowicze obawiają się najbardziej, są potencjalne zmiany w interpretacji klauzul abuzywnych znajdujących się w ich kontraktach, a także wpływ tych zmian na orzecznictwo w już trwających sprawach.
W tej chwili sytuacja jest jasna: umowa, która zawiera nieuczciwe warunki, powinna być uznana za w całości nieważną, ponieważ luki powstałe po eliminacji tych warunków nie mogą być w żaden sposób zastąpione jakimikolwiek alternatywnymi zapisami. Takie stanowisko kilkukrotnie wyraził TSUE, m.in. w wyroku dla sprawy C-82/21, ale nie tylko – podobny pogląd unijni sędziowie zaprezentowali znacznie wcześniej, w słynnym wyroku dla sprawy Raiffeisen vs. Dziubak z 3 października 2019 roku (sygnatura C-260/18) – we wspomnianym orzeczeniu Trybunał Sprawiedliwości jasno ocenił, że sądy krajowe nie mogą zastępować usuniętej klauzuli abuzywnej innym warunkiem o charakterze niedyspozytywnym.
Wyrok ten (a także kolejne, które miały podobne brzmienie) w czytelny sposób wskazał krajowym sędziom, co robić, gdy w umowie kredytowej zawartej przez przedsiębiorcę z konsumentem występuje warunek, który jest nieuczciwy choćby w części – tak jak miało to np. miejsce w przypadku wzorców dawnego GE Money Banku. Wydawałoby się, że nic się już w tej kwestii nie zmieni – statystyki z ostatnich dwóch lat świadczą o tym, że sądy krajowe, orzekając na korzyść frankowiczów w sprawach z ich powództwa, w ponad 9 na 10 przypadków decydują się unieważnić umowę. Pozostałe wyroki sprowadzają się do odfrankowienia.
Odfrankowienia, które w pewnych okolicznościach znów może powrócić jako najbardziej preferowany przez sędziów sposób orzekania w sprawach o kredyty pseudowalutowe. Zaraz obok dzielenia warunku umownego i zastępowania jego wadliwej części innym zapisem, np. średnim kursem NBP (co sugerował już SN w uzasadnieniu do wyroku II CSKP 11/23 z lutego br.). Co musiałoby się stać, aby sądy przestały eliminować abuzywne kontrakty z obrotu prawnego? Sytuacja mogłaby ulec zmianie, gdyby Izba Cywilna Sądu Najwyższego wydała uchwałę frankową i wskazała w niej, że umowy z nieuczciwymi warunkami są możliwe do utrzymania w mocy, przynajmniej w niektórych przypadkach.
Istnieją wątpliwości, czy uchwała pełnego składu Izby Cywilnej SN – jeśli powstanie – będzie respektowana przez sądy powszechne
Teoretycznie uchwała całej Izby powinna mieć moc zasady prawnej. W praktyce jednak istnieje wątpliwość, czy sędziowie rozpatrujący na co dzień sprawy frankowiczów rzeczywiście będą respektować postanowienia uchwały, jeśli ta stałaby w sprzeczności z prawem wspólnotowym i wyrokami TSUE, które są przecież wiążące dla sądów wszystkich państw członkowskich UE. Co jest ważniejsze – uchwała Izby Cywilnej SN czy dyrektywa 93/13 i wydawane w oparciu o nią wyroki Trybunału? Wiele wskazuje na to, że nawet w samej Izbie Cywilnej SN są pewne rozbieżności poglądowe w tej kwestii.
Sędziowie wydziałów cywilnych mogą więc czuć się skonfundowani w przypadku wydania przez Izbę Cywilną SN uchwały, z której wynikałoby co innego niż z dotychczasowych wyroków TSUE. Jak powinni zachować się w takiej sytuacji? Tu istotną rolę może odegrać wyrok Trybunału w sprawie hiszpańskiej, w której pytania prejudycjalne dotyczą sytuacji niezwykle zbliżonej do tej na naszym polskim „podwórku”.
Sąd odsyłający pyta bowiem, co w przypadku, gdy Sąd Najwyższy wyda uchwałę, która jest sprzeczna z prawem UE – czy sądy powszechne muszą się do niej stosować, a może powinny ją traktować tylko jako wskazówkę? Wyrok ten, jak na ironię, ma zostać wydany 25 kwietnia 2024 roku w godzinach porannych – czyli kilka godzin przed planowanym posiedzeniem Izby Cywilnej SN, która zbierze się celem prac nad uchwałą frankową.
Co, jeśli sądy, bazując na uchwale frankowej, odejdą od unieważnień kredytów?
Rozważmy teraz czarny scenariusz, tj. taki, że uchwała frankowa zostaje podjęta, jest niekorzystna dla frankowiczów (Izba Cywilna uznaje, że umowę można utrzymać w mocy po usunięciu z niej tej części warunku, która była nieuczciwa, lub zastąpieniu tego warunku średnim kursem NBP), zaś sądy zaczynają wydawać w oparciu o nią kolejne wyroki. Czy frankowicze mają w tym przypadku związane ręce i muszą liczyć się z tym, że ich powództwo główne (nieważność umowy) nie zostanie uwzględnione, a w skrajnym przypadku cały pozew zostanie oddalony?
Tu trzeba jasno podkreślić, że uchwała frankowa w antykonsumenckim brzmieniu to broń obosieczna. Z jednej strony pozwoliłaby ona Państwu Polskiemu przyjść w sukurs środowisku bankowemu, i to w białych rękawiczkach. Bez ustawy frankowej, bez mieszania się polityków w sprawy finansowe obywateli – wszystkie gromy adresowano by bezpośrednio w stronę „tego złego” SN. Z drugiej jednak obywatel pozbawiony korzyści, które niejako „obiecał” mu TSUE w swoich dotychczasowych wyrokach, może, po wyczerpaniu ścieżki odwoławczej w kraju, zaskarżyć antykonsumencki wyrok do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Co więcej, jeśli krajowe sądy zaczną wydawać wyroki sprzeczne z prawem UE, to osobom pokrzywdzonym w wyniku tej praktyki przysługiwać będą roszczenia odszkodowawcze… wobec Skarbu Państwa. Jeśli spojrzymy na to w ten sposób, to trudno sobie wyobrazić sytuację, w której Izba Cywilna forsuje koncepcję, zgodnie z którą abuzywne umowy można utrzymywać w mocy – stałoby to w jawnej opozycji do „celu odstraszającego” dyrektywy 93/13/EWG. Skoro bowiem umowę zawierającą nieuczciwy warunek można „naprawić”, dając przedsiębiorcy możliwość dalszego zarabiania na wadliwym produkcie, to jakie opory miałby ów przedsiębiorca przed niechlujnym lub podstępnym konstruowaniem wzorców umownych w przyszłości?
Nie można zapomnieć, że we wcześniejszych uchwałach Izba Cywilna SN zajmowała się tym, jak powinny wyglądać rozliczenia banków z posiadaczami abuzywnych kontraktów. Przypomnijmy, że uchwała III CZP 6/21 z 7 maja 2021 roku potwierdziła, że banki powinny rozliczać się z frankowiczami zgodnie z teorią dwóch kondykcji, a nie wg mniej korzystnej dla kredytobiorców teorii salda. Z kolei uchwała z 28 kwietnia 2022 roku dała nowe możliwości kwestionowania nieuczciwych umów kredytowych tym klientom banków, którym w relacji z nimi nie przysługuje status konsumenta.
Najważniejszy głos w sprawie uchwały płynie z… sądów apelacyjnych. Opinię sędziów rozpatrujących sprawy frankowe w II instancji zaprezentował serwis prawo.pl w jednym z najnowszych tekstów – jak ocenia rozmówca serwisu, w sytuacji, w której Izba Cywilna wskaże odfrankowienie jako preferowany sposób rozpatrywania spraw o kredyty pseudowalutowe, większość sędziów może kwestionować taką uchwałę ze względów merytorycznych. Rozmówca serwisu wskazuje, że sądy nie są formalnie związane opinią Sądu Najwyższego – uchwała całej Izby będzie, owszem, wiążąca, ale dla samego SN.
Uchwała frankowa Sądu Najwyższego (25.04.2024 r.): czy czeka nas wojna na interpretacje?
Frankowicze, zarówno ci, którzy pozwali bank, jak i tacy, którzy dopiero to zrobią, muszą mieć świadomość, że niezależnie od tego, czy Izba Cywilna Sądu Najwyższego wyda uchwałę frankową 25 kwietnia 2024 roku, czy nie, banki będą próbowały każdy scenariusz wykorzystać na swoje potrzeby. W sieci pojawią się więc dziesiątki artykułów wieszczących rychły koniec unieważnień umów. I zawierających przestrogę dla frankowiczów, którzy pozwali bank lub rozważają ten krok: lepiej niech tu i teraz zawrą z bankiem ugodę, bo w ten sposób wyeliminują ryzyko kursowe z umowy i nie narażą się na wysokie koszty przegranego procesu.
Mało tego, już pojawiają się głosy sugerujące, że uchwała może doprowadzić do wznowienia prac dot. rozwiązań legislacyjnych, czyli nad ustawą frankową – trzeba jednak zauważyć, że resort sprawiedliwości jasno ocenił, że na taki ruch jest już po prostu za późno.
Banki muszą budować napięcie, ponieważ to dla nich jedyny sposób na utrzymanie się w grze: klienci nie chcą ugód po dobroci, bo wiedzą, że unieważnienie umowy jest dla nich daleko korzystniejsze, zwłaszcza po wyrokach TSUE z grudnia 2023 roku (C-140/22, C-28/22) i ze stycznia 2024 roku (C-488/23), w których unijni sędziowie opowiedzieli się za prawem konsumenta do odsetek ustawowych za zwłokę, liczonych od momentu przedsądowego wezwania przedsiębiorcy do zapłaty, jak również zanegowali prawo przedsiębiorcy do roszczeń o sądową waloryzację kapitału kredytu.
Wniosek jest prosty: cokolwiek frankowicz przeczyta w Internecie/prasie na temat skutków uchwały frankowej, decyzję o jakichkolwiek krokach w swojej sprawie, w tym o zawarciu ugody, powinien podejmować wyłączenie w porozumieniu ze swoim pełnomocnikiem prawnym. To on jest bowiem sprzymierzeńcem kredytobiorcy, a nie bank, który jest w tym przypadku co najwyżej źródłem problemu.
A może jednak ugoda? Czyli co banki są w stanie zaproponować kredytobiorcom w 2024 roku
Frankowicz, który otrzymał od banku kilka propozycji ugody w latach ubiegłych, z których każda kolejna była nieco lepsza od poprzedniej, może wyobrażać sobie, że w 2024 roku ugody będą jeszcze atrakcyjniejsze. W końcu Pekao S.A. jesienią wdrożył program „bezpieczna ugoda 2 proc.” – może zatem inne banki pójdą jego śladem i skonwertują kredyty frankowe zgodnie z niską, stałą stawką? Nie należy liczyć na ten scenariusz, po pierwsze dlatego, że Pekao jest podmiotem, który ma niewiele hipotek frankowych w swoim portfelu, więc może sobie pozwolić na więcej niż PKO BP, mBank czy Millennium Bank, o podmiotach, które nie prowadzą już działalności w Polsce (Deutsche Bank, Raiffeisen Bank) nawet nie wspominając.
Po drugie, jak oceniają pełnomocnicy prawni frankowiczów, nowe ugody Pekao wcale nie są tak korzystne, jak mówi się w mediach – bank nie podchodzi indywidualnie do sytuacji klientów, w propozycji ugodowej wysyła im puste blankiety bez podstawionych danych i wciąż upiera się przy stawce oprocentowania WIBOR, czym nie różni się od konkurencji.
Na co może liczyć statystyczny frankowicz, który w 2007 roku, na okres 20 lat, pożyczył od banku 200 tys. zł? Taki klient, jeśli regularnie spłacał swoje raty, oddał już kredytodawcy ok. 228 tys. zł. Jeżeli doprowadziłby do unieważnienia umowy w sądzie i rozliczeń w oparciu o teorię dwóch kondykcji, powinien otrzymać od banku zwrot pełnej sumy (228 tys. zł) wraz z odsetkami ustawowymi za cały okres procesu (odsetki za 3 lata od kwoty 228 tys. zł to obecnie ok. 77 tys. zł). Sam musiałby oddać bankowi jedynie kapitał kredytu, tj. 200 tys. zł, bez żadnej sądowej waloryzacji.
Tymczasem, jeśli klient zaakceptowałby ugodę z bankiem wg zaleceń KNF, wciąż byłby winien swojemu kredytodawcy kwotę blisko 80 tys. zł i pozostałby z miesięczną ratą na poziomie ok. 1125 zł. Skutkiem podpisania ugody jest zrzeczenie się dalszych roszczeń dotyczących abuzywności umowy frankowego kredytu. Jeśli więc po jakimś czas klient uzna, że warunki kredytu po konwersji mu nie odpowiadają, jego możliwości zakwestionowania porozumienia będą mocno ograniczone.
W 2024 roku kredyt frankowy będzie można unieważnić szybko – nawet w kilkanaście miesięcy
Teraz sprawdźmy, jak wyglądają przykładowe wyroki sądów w sprawach prowadzonych przez dobre kancelarie adwokackie – są to dane z ostatnich miesięcy.
Spektakularny sukces odnieśli frankowicze, którzy pozwali Deutsche Bank w związku z umową z 2008 roku. 8 grudnia 2023 roku Sąd Okręgowy w Warszawie (sygnatura sprawy: XXVIII C 17053/22) uznał, że ich umowa jest nieważna i zasądził na ich rzecz od banku 299 442,99 zł i 82 589,40 CHF z odsetkami ustawowymi za opóźnienie. Co ciekawe, Deutsche Bank nie zaskarżył tego wyroku, co skutkowało jego uprawomocnieniem po I instancji. Frankowicze unieważnili swój kredyt w 15 miesięcy, a pomogła im w tym Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
Apelacja miała z kolei miejsce w sprawie, którą klienci PKO BP wytoczyli bankowi w związku z umową zawartą przed laty z Nordea Bankiem (poprzednikiem prawnym pozwanego). Tu również doszło do unieważnienia umowy, wpierw przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy (I C 982/22), następnie przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku (V ACa 894/23). Wyrok sądu II instancji został wydany 1 lutego 2024 roku, po 16 miesiącach postępowania. Zysk frankowiczów to w tym przypadku 497 tys. zł. Kredytobiorców reprezentowała kancelaria adwokata Pawła Borowskiego.
Pozywać czy się wstrzymać, czyli plany kredytobiorców w obliczu uchwały frankowej SN
Teraz najważniejsze pytanie, oczywiście z punktu widzenia frankowiczów, którzy – z różnych przyczyn – jeszcze nie pozwali banku. Czy wobec planowanej uchwały frankowej warto wstrzymywać się z pozwem o nieważność kredytu?
Naszym zdaniem – zdecydowanie NIE. A powodów jest co najmniej kilka:
- dotychczasowe orzecznictwo TSUE było jednomyślne w obszarze w bezpośredni sposób dotyczącym frankowych konsumentów – ich umowy są nieważne, a sądy w tych sprawach powinny stosować zasady jak przy sankcji kredytu darmowego
- dotychczasowe uchwały SN, w przeważającej większości, również były pomyślne dla konsumentów (a niektóre przypadki zostały przytoczone w tym artykule), a na jedną potencjalnie negatywną uchwałę Izby Cywilnej przypada kilka innych, które stoją w opozycji do niej – zgadza się, decyzje Sądu Najwyższego dość często są mocno rozbieżne i wcale nie ułatwiają pracy sądom powszechnym
- wyrok TSUE w sprawie C-28/22 + wysokość ustawowych odsetek za opóźnienie (obecnie 11,25 proc. w skali roku) to zapowiedź dodatkowej korzyści z unieważnienia umowy, wynoszącej przeciętnie kilkadziesiąt tysięcy złotych
- Ministerstwo Sprawiedliwości już zapowiedziało, że planuje wprowadzać kolejne usprawnienia w sądach, służące konsumentom (usunięcie z sądów spraw z powództwa banków o waloryzację i wynagrodzenie, digitalizacja spraw, zwiększenie dostępności szkoleń dedykowanych sędziom, zwiększenie obsad w wydziałach cywilnych, docelowo rozpatrywanie spraw frankowych przez e-sąd).
Aktualnie nic nie sugeruje zmian w podejściu banków, tj. udoskonalenia programów ugodowych i dostosowania ich do dominującej linii orzeczniczej. Trudno też oczekiwać, by linia orzecznicza stała się jeszcze korzystniejsza niż teraz. Tak naprawdę jedynym „prezentem”, który mogliby jeszcze otrzymać frankowicze, jest przedawnienie się roszczeń banków o zwrot kapitału. Co ciekawe, bieg terminu przedawnienia roszczeń banku ma być jednym z zagadnień podjętych w uchwale frankowej – pytanie tylko, czy Izba Cywilna SN jest gotowa, by uznać, że frankowicze nie muszą oddawać tego, co bank im pożyczył, gdy zbyt późno upomniał się o zwrot wypłaconych środków.
Podsumowując, nie ma na co czekać. Kto nie pozwał banku za kredyt we frankach, a zaciągnął go jako konsument, powinien przyśpieszyć swoje działania. Tym bardziej że – choć bieg terminu przedawnienia roszczeń restytucyjnych konsumenta ma swój początek dopiero w momencie, w którym dowiedział się on o abuzywności umowy – sąd wciąż może uznać, że konsument powinien pozyskać wiedzę o występujących w kontrakcie nieuczciwych warunkach (i skutkach tego) zaraz po wyroku w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak. A jeśli przyjmiemy właśnie 3 października 2019 roku za dzień, w którym przeciętny frankowicz, powinien, rozsądnie rzecz biorąc, powziąć wiedzę o posiadanym roszczeniu i zestawimy tę informację z 6-letnim okresem przedawnienia, to szybko dojdziemy do wniosku, że najlepszy czas na wyciągnięcie maksymalnych korzyści z pozwania banku jest właśnie teraz.