Po tym jak w ubiegłym tygodniu Trybunał Sprawiedliwości UE ogłosił ważny wyrok do polskiej sprawy frankowej, banki wykorzystały ten moment aby promować ugody. Chociaż większość ekspertów jest zgodna, że orzeczenie TSUE do sprawy C-140/22 było jednoznacznie korzystne dla Frankowiczów, to banki jak zwykle „odwracają kota ogonem”, twierdząc że lepiej pójść na ugodę, bo Trybunał nie rozstrzygnął wątpliwości ani w kwestii odsetek za opóźnienie, ani co do biegu przedawnienia roszczeń. Jaka jest prawda? Nawet skrajnie niekorzystny wyrok banki przedstawiają tak, aby wykreować własny alternatywny obraz sytuacji. Próbują przekonywać, że ugody to wyjście naprzeciw trudnej sytuacji Frankowiczów, pomimo że tylko one osiągają korzyści z takiego rozwiązania, minimalizując ryzyko wszczęcia kolejnych procesów sądowych i ograniczając straty. Przegranie przez bank sprawy sądowej oznacza dla niego poważne koszty i jednocześnie ogromne korzyści dla Frankowicza. Droga sądowa zawsze jest dla kredytobiorców bardziej opłacalna. Co więcej, po wyroku TSUE z 7 grudnia 2023 r. sprawy sądowe powinny przyspieszyć i kończyć się jeszcze większymi zyskami dla kredytobiorców.
- Propozycje ugodowe banków coraz bardziej tracą na atrakcyjności wraz z każdym kolejnym wyrokiem TSUE.
- Po 7 grudnia Frankowicze mogą liczyć na duże odsetki za opóźnienie za każdy rok przewlekania sporu (11,25% rocznie od kwoty roszczeń). Natomiast 14 grudnia, po ogłoszeniu wyroku do sprawy C-28/22, może się okazać że roszczenia niektórych banków o zwrot kapitału kredytu są już przedawnione.
- Banki są świadome swojej przegranej pozycji, ale próbują jeszcze naciągać Frankowiczów na mało atrakcyjne ugody.
- Eksperci radzą kredytobiorcom, aby spokojnie czekali na wyrok sądu, który z 99 proc. prawdopodobieństwem będzie dla nich korzystny i tylko w wyjątkowych przypadkach decydowali się na ugodę.
- Nawet w podbramkowej sytuacji warto twardo negocjować z bankiem i nie przystawać na pierwszą propozycję ugodową.
Unieważnienie umowy w sądzie vs. ugoda z bankiem
Frankowicze mogą mieć mętlik w głowie czytając skrajnie różne opinie na temat procesów frankowych oraz ugód. Od ponad pół roku banki reklamują ugody, twierdząc że taki sposób rozwiązania sporu jest dla kredytobiorców lepszy niż proces. Tymczasem tysiące kredytobiorców, którzy wygrali już w sądach sprawy z bankami mogą zaświadczyć, że unieważnienie umowy w sądzie niesie znacznie więcej korzyści, i to zarówno w wymiarze finansowym, jak i w innych aspektach. Co zyskuje kredytobiorca w wyniku unieważnienia umowy w sądzie?
Korzyści z wyroku unieważniającego umowę kredytową
Prawomocny wyrok unieważniający umowę kredytową jest równoznaczny z tym, że umowa jest uznawana za niebyłą od daty jej zawarcia tj. z mocą wsteczną. Strony sporu są wówczas zobowiązane do zwrotu wzajemnych świadczeń. Kredytobiorca ma prawo domagać się od banku zwrotu wszystkich wpłaconych rat kapitałowo-odsetkowych, opłat, prowizji, ubezpieczeń związanych z kredytem, powiększonych o ustawowe odsetki za zwłokę za okres od daty wezwania banku do zapłaty lub najpóźniej od dnia wniesienia pozwu aż do momentu zapłaty, czyli za cały czas trwania sporu.
Na marginesie warto dodać, że ostatni wyrok TSUE z 7 grudnia br. do sprawy C-140/22 rozstrzygnął kwestię odsetek za zwłokę na korzyść Frankowiczów. Sądy nie mogą już „obcinać” odsetek powołując się na oświadczenie o woli unieważnienia umowy, wymagane od konsumentów na podstawie uchwały SN z 2021 roku. W ten sposób Frankowicze zyskują ekstra rekompensatę za czas oczekiwania na wyrok w wysokości 11,25% rocznie (taka jest aktualna stawka ustawowych odsetek za zwłokę).
Najbardziej istotnym skutkiem uznania przez sąd umowy za nieważną jest skasowanie wykreowanego przez bank salda zadłużenia. Niejednokrotnie po kilkunastu latach regularnej spłaty rat przez kredytobiorcę, bank twierdzi że saldo zadłużenia w złotówkach przekracza nadal wartość pożyczonego kapitału. W wyniku wyroku sądowego saldo to spada do 0, a strony muszą rozliczyć się tylko do wysokości kapitału, przy czym w poczet zadłużenia zaliczane są całe raty kapitałowo-odsetkowe.
Na ten temat także wypowiedział się jednoznacznie TSUE w wyroku do sprawy C-140/22. Roszczenia kredytobiorców-konsumentów z tytułu abuzywnych umów nie mogą być pomniejszane o odsetki kapitałowe, których bank mógłby się domagać gdyby umowa była ważna. W związku z nieuczciwym charakterem umów kredytowych, banki nie mogą czerpać z nich żadnych zysków, czy to w postaci odsetek, czy wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, czy też waloryzacji kapitału.
Stanowisko dotyczące wynagrodzenia za korzystanie z kapitału lub innej formy rekompensaty dla banku TSUE przedstawił w połowie czerwca w wyroku do sprawy C-520/21. Sektor bankowy interpretuje ten wyrok w pokrętny sposób, sugerując że nie dotyczył on waloryzacji. Taka próba naginania orzecznictwa TSUE nie udaje się jednak bankom, bo polskie sądy niemal w każdym przypadku oddalają ich pozwy o wynagrodzenie lub waloryzację kapitału, tym bardziej że Trybunał w kilku wyrokach stwierdzał, że nieuczciwym bankom po unieważnieniu umowy nie należy się nic więcej niż zwrot wypłaconego kapitału, powiększony jedynie o odsetki za opóźnienie od dnia wezwania do zapłaty.
Do olbrzymich profitów finansowych wiążących się z unieważnieniem umowy w sądzie dochodzą także innego charakteru korzyści. Kredytobiorca całkowicie pozbywa się toksycznego kredytu, nie musi już spłacać rat, a ponadto ma prawo do wnioskowania o wykreślenie hipoteki banku. Zatem kredyt staje się niejako darmowy, kredytobiorca uwalnia się od zobowiązań i zyskuje na własność mieszkanie, którym po wykreśleniu hipoteki może swobodnie dysponować.
Korzyści z ugody dla kredytobiorcy, czy dla banku?
W odróżnieniu od unieważnienia umowy na drodze sądowej, zawarcie ugody z bankiem na ogół oznacza, że jest ona dalej wykonywana ale na innych warunkach. Czy warunki te są lepsze dla kredytobiorców? Z tym można polemizować, bo ugoda jest równoznaczna z przejściem na wysoko oprocentowany kredyt złotowy (na ogół jest to oprocentowanie zmienne na bazie wskaźnika WIBOR). Po podpisaniu ugody zmienia się waluta kredytu (znikają franki i ryzyko kursowe), wartość zadłużenia oraz wysokość rat oraz pojawia się ryzyko wzrostu stopy procentowej.
Banki „dobrodusznie” proponują Frankowiczom obniżenie salda zadłużenia, przy czym na pierwszy rzut oka kwoty „rabatów” mogą robić wrażenie. Trzeba jednak pamiętać, że chodzi o zadłużenie fikcyjne, które bank wykreował w wyniku stosowania klauzul niedozwolonych i które spadłoby do zera w razie, gdyby sąd uznał umowę za nieważną.
Jak wynika z relacji ekspertów oraz kredytobiorców, którzy prowadzili z bankami negocjacje w sprawie ugód, nie należy godzić się na pierwszą propozycję ugodową ze strony banku. Zawsze lepiej jest poczekać na wyrok sądu dający kilkukrotnie większe korzyści. Jeżeli jednak ktoś nie może czekać kilka lat na rozstrzygnięcie sprawy w sądzie, to powinien się z bankiem mocno targować.
Niektóre banki proponują przeliczenie reszty zadłużenia po niższym niż rynkowy kursie. Na ogół zaczynają od kursu CHF w granicach 3 zł, a po jakimś czasie mogą zejść nawet do 1 zł lub 50 gr. za franka. Banki mają świadomość, że są na pozycji przegranej, stąd te gigantyczne ustępstwa. Pierwsza propozycja rzucona na stół to tylko punkt wyjścia, od którego można rozpocząć negocjacje.
Różnica w skutkach ugody i unieważnienia umowy na przykładzie jednego z Frankowiczów
Frankowicz zaciągnął kredyt waloryzowany kursem CHF o wartości 200.000 zł. W ratach wpłacił do tej pory 300.972 zł, czyli nadpłacił kapitał o ponad 100.000 zł. Bank twierdzi jednak, że jego zadłużenie w złotówkach wynosi jeszcze 221.187 zł (równowartość 46.142 CHF). Bank zaproponował kredytobiorcy ugodę polegającą na obniżeniu wykreowanego salda zadłużenia o połowę do poziomu 110.594 zł („rabat” w wysokości 110.593 zł). Jest to równoznaczne z przeliczeniem zadłużenia po kursie 2,39 zł.
Ta „intratna” propozycja od banku zakłada co prawda spadek długu o 50%, ale oprocentowanie rośnie o 133% na skutek zamiany wskaźnika LIBOR/SARON na wysoki WIBOR. Gdyby kredytobiorca przystał na propozycję ugodową banku musiałby oddać jeszcze 110.594 zł tytułem kapitału plus odsetki od tej kwoty tj. łącznie 155.640 zł.
Na skutek unieważnienia umowy kredytowej w sądzie Frankowicz nie musi już bankowi nic zwracać, a to bank musi mu oddać kwotę nadpłaty ponad kapitał wynoszącą 100.972 zł plus odsetki za opóźnienie za trzy lata procesu w wysokości 34.078 zł oraz zasądzone koszty zastępstwa procesowego 9.450 zł. Łącznie daje to sumę 144.500 zł. Zakładając nawet, że premia za sukces dla prowadzącej sprawę kancelarii wyniesie 20.000 zł, gotówka którą dostanie kredytobiorca do ręki wyniesie 124.500 zł. Kredytobiorca ma już spłacony kapitał w wysokości 200.000 zł, nie musi dalej płacić rat i jeszcze dostaje do ręki 124.500 zł. Doskonale oddaje to skalę przewagi drogi sądowej nad ugodami.
Co w sytuacji gdyby tenże Frankowicz nie mógł poczekać do wyroku sądu i wolał jednak załatwić sprawę na drodze ugody? Z pewnością nie powinien przystawać na propozycję obniżenia zadłużenia do ponad 100 tys. zł, skoro ma ponad 100 tys. zł nadpłaty. W kontrze do skrajnie niekorzystnej oferty banku może zaproponować ugodę, której skutki byłyby porównywalne do wyroku sądowego tj. obniżenie zadłużenia do 0 i zwrot przez bank 100 tys. zł, a następnie zamknięcie umowy bez prawa dochodzenia przez strony dodatkowych roszczeń. Należy spodziewać się, że bank na taką propozycję nie przystanie, ale z czasem zaproponuje kredytobiorcy jakąś pośrednią opcję.
Po grudniowych wyrokach TSUE sprawy w sądach będą toczyły się szybciej
Jak powiedzieliśmy już wcześniej, ścieżka sądowa jest wielokrotnie bardziej opłacalna dla Frankowiczów niż ugoda z bankiem. Po wyroku TSUE do sprawy C-140/22 z 7 grudnia br. ugody są jeszcze mniej atrakcyjne, bo kredytobiorcy mają już niemal zagwarantowane odsetki za opóźnienie za cały czas trwania sporu tj. od daty wezwania banku do zapłaty lub najpóźniej od daty wniesienia do sądu pozwu.
Poza tym po tym orzeczeniu sprawy sądowe powinny znacząco przyspieszyć, bo sądy nie będą już wymagały od kredytobiorców wydawania oświadczeń o woli unieważnienia umowy i o świadomości skutków nieważności. Bankom nie będzie się opłacało wydłużanie procesów, bo za każdy dzień zwłoki bije im licznik odsetek za opóźnienie.
Na dzień 14 grudnia zaplanowane jest ogłoszenie wyroku TSUE do innej polskiej sprawy dotyczącej kredytu we franku (sygn. C-28/22). Wówczas może się nawet okazać, że roszczenia niektórych banków o zwrot kapitału kredytu uległy już przedawnieniu. W takiej sytuacji propozycje ugód ze strony banków utracą całkowicie sens.