Hasło „ustawa frankowa” nie schodzi z nagłówków w największych portalach o tematyce finansowej, i nie bez powodu. Znane są już nie tylko istotne szczegóły jej dotyczące, ale również opinia banków oraz pełnomocników frankowiczów na temat planowanych zmian legislacyjnych. Ustawa, a przynajmniej te elementy, o których na chwilę obecną wiemy, ma słodko-gorzki smak, zarówno dla strony konsumenckiej, jak i dla instytucji finansowych. W tekście tłumaczymy, które rozwiązania przewidziane w ustawie są dobre dla frankowiczów i gorsze dla banków, a które mogą ucieszyć przedstawicieli sektora i nieco osłabić entuzjazm kredytobiorców. Poruszamy też kwestię pilotażu „Mediacji frankowej”, który rusza od 1 lutego w XXVIII Wydziale Cywilnym SO w Warszawie. Czy rozwiązanie, które w teorii ma usprawnić proces godzenia stron frankowego sporu, zawiera w sobie aspekty niekorzystne dla frankowiczów? A jeśli tak, to jakie?
- Promowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości idea legislacyjnego usprawnienia procesów frankowych spotkała się z dość ciepłym przyjęciem kredytobiorców, głównie za sprawą szczegółów ustawy, które wyciekły do mediów jako pierwsze
- Niestety, im więcej wiemy o projekcie ustawy frankowej, tym większe są nasze wątpliwości w zakresie tego, czy istotnie wpłynie ona na udrożnienie wydziałów cywilnych i uwolnienie wymiaru sprawiedliwości od frankowego impasu. Wątpliwości te są pogłębiane przez wypowiedzi ekspertów
- Zachodzi pytanie, czego tak naprawdę potrzebują dziś frankowicze, by ich sprawy szybciej opuściły krajowe wydziały cywilne: uwikłania ich w donikąd nieprowadzące mediacje z bankami, czy może jednak innych działań, takich jak poprawa organizacji w sądach?
Ustawa frankowa może wejść w życie jeszcze w tym roku. Ale czy frankowicze naprawdę jej potrzebują?
Krajowe media ekonomiczne już niemal od 10 lat rozprawiają na temat zasadności wprowadzenia ustawy frankowej, porządkującej relacje pomiędzy kredytobiorcami a bankami, które udzieliły im finansowania waloryzowanego kursem waluty obcej. Przez długi czas to banki były radykalnymi przeciwnikami takiej ustawy i wręcz straszyły polski rząd międzynarodowym arbitrażem w przypadku wprowadzenia ustawowych regulacji w obszarze tej grupy kredytów.
Mamy rok 2025 i banki wręcz marzą o ustawie frankowej, zwłaszcza takiej, która udostępniłaby im nowe narzędzia wywierania nacisku na kredytobiorców sceptycznych wobec ugód. Ministerstwo Sprawiedliwości długo przekonywało, że na ustawę frankową jest już za późno.
Wystarczyło kilka miesięcy, by opinia publiczna mogła dowiedzieć się, że legislacyjne rozwiązanie w obszarze kredytów frankowych jednak powstanie, a jego celem ma być usprawnienie trwających procesów i szybsze wyprowadzenie setek tysięcy postępowań z przeciążonych wydziałów cywilnych.
Jakie są główne założenia projektu ustawy frankowej?
Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego długo analizowała szereg możliwych rozwiązań. W efekcie pod koniec zeszłego roku opracowano projekt, który przed ok. tygodniem trafił do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ustawa ma wejść w życie w II połowie 2025 roku, z dwutygodniowym vacatio legis. Co będzie w niej zawarte?
Najszerzej komentowane pomysły pochodzące wprost z projektu to:
- automatyczne zwolnienie kredytobiorcy z płacenia rat kwestionowanego kredytu w momencie doręczenia bankowi pozwu
- możliwość wzajemnego rozliczenia stron sporu sądowego poprzez instytucję potrącenia
- spopularyzowanie takich rozwiązań jak odbieranie zeznań na piśmie lub zdalnie, rozpatrywanie spraw na posiedzeniu niejawnym, tak w sądach I, jak i II instancji
- wprowadzenie natychmiastowej wykonalności dla wyroków sądów I instancji
- rozszerzenie kompetencji referendarzy sądowych: będą oni mogli umarzać postępowania w sytuacji cofnięcia powództwa, jak i cofnięcia apelacji
- wspieranie procesu mediacyjnego poprzez zastosowanie dodatkowych zachęt do zawierania ugód.
Pomysły te brzmią tym lepiej, im mniej wiemy o tym, jak wyglądają obecnie postępowania sądowe dotyczące nieważności frankowych umów oraz zwrotu świadczenia nienależnego. Uświadomiliśmy sobie to, czytając tekst autorstwa dr Jacka Czabańskiego, znanego adwokata reprezentującego kredytobiorców w sądach, opublikowany na łamach Forbesa. Mecenas Czabański krok po kroku analizuje pomysły, które mają się znaleźć w ustawie i wskazuje, na ile jego zdaniem mogą one okazać się użyteczne w procesie porządkowania sytuacji w sądach.
Co o projekcie ustawy frankowej myślą eksperci?
Dr Czabański zwraca uwagę na to, że część rozwiązań ujętych w projekcie w praktyce funkcjonuje już w sądach. Chodzi m.in. o możliwość rozliczenia stron w ramach jednego postępowania, właśnie dzięki potrąceniu, a także o dostępną dla sędziów opcję przesłuchiwania stron w formie zdalnej. Sądom znana jest także procedura rozpoznawania spraw frankowych na posiedzeniach niejawnych, o czym świadczą zresztą wyroki, które nieraz przybliżamy naszym czytelnikom na łamach portalu.
Mecenas odniósł się także do kwestii automatycznego wstrzymywania płatności rat. Jak zwraca uwagę, korzystniejszym rozwiązaniem dla kredytobiorców byłoby automatyczne, dostępne na wniosek, wykreślenie hipoteki banku z księgi wieczystej. W ten sposób kredytobiorca zyskiwałby swobodę decydowania o tym, co zrobić z kredytowaną nieruchomością. To szczególnie istotne w przypadku osób rozważających sprzedaż mieszkania, która – jeśli to jest obciążone frankową hipoteką – może być trudna. Bank, wiedząc o zamiarach kredytobiorcy, może próbować wykorzystać ten fakt już w trakcie sporu sądowego – celem przedsiębiorcy stałoby się w takim przypadku podpisanie szybkiej, ale mało korzystnej dla klienta ugody.
Przedstawiciele ZBP o ustawie frankowej: jest potrzebna, ALE…
Inaczej do sprawy podchodzą banki. Doskonale widać to po stanowisku prezesa ZBP, Tadeusza Białka, opublikowanym na łamach PAP Biznes. Jak przekazał serwisowi szef Związku, propozycje resortu sprawiedliwości dotyczące ułatwień w zawieraniu frankowych ugód są pozytywnie oceniane przez przedstawicieli sektora bankowego. Sektor co do zasady uważa, że przepisy ustawy są potrzebne, szczególnie po to, by udrożnić wymiar sprawiedliwości, przeciążony sporami frankowymi. Jak przekonuje Białek, banki zgadzają się z resortem co do tego, że cel w postaci redukcji obciążenia w sądach jest możliwy do osiągnięcia właśnie za sprawą zachęcania do ugód.
Podobnie pozytywnie przedstawiciele sektora bankowego podchodzą do udostępnienia możliwości zawnioskowania o przeprowadzenie rozliczenia wzajemnego. Szef Związku Banków Polskich ocenia, że taki wniosek wyeliminuje konieczność zgłaszania kontrpozwów, które banki rozsyłają pod koniec roku celem ochrony swoich roszczeń przed przedawnieniem. Prezes Białek jest świadom, że kontrpowództwa te dodatkowo obciążają sądy.
Nie wszystkie rozwiązania znajdujące się w projekcie ustawy przypadły bankowcom do gustu. Szczególnie nie podobają im się dwa pomysły. Pierwszy to oczywiście automatyzm we wstrzymywaniu płatności rat kredytu objętego sporem sądowym. Bankowcy wskazują, że takie rozwiązanie nie powinno przysługiwać kredytobiorcom, którzy nie spłacili jeszcze kapitału kredytu. O potrzebie ograniczenia tego środka mówi m.in. szefowa zespołu prawno-legislacyjnego ZBP, Katarzyna Urbańska.
Tym, którzy oddali już w ratach pożyczoną kwotę, niektóre banki same proponują zamrożenie wykonywania umowy na czas procesu. Z taką zaskakującą propozycją wychodzi po otrzymaniu pozwu między innymi mBank. Eksperci prawni doradzają kredytobiorcom wnioskowanie o zabezpieczenie roszczenia, nawet jeśli bank dobrowolnie zgadza się na wstrzymanie płatności i deklaruje, że nie będzie prowadził wobec klienta żadnych działań windykacyjnych czy upominawczych. Automatyczne zabezpieczenie roszczenia rozwiąże ten dylemat, i w naszej ocenie to dobrze.
Wykonalność frankowych wyroków I instancji – pomoże sądom czy dodatkowo je obciąży?
Drugi pomysł, o którym negatywnie wypowiada się zarówno Tadeusz Białek, jak i Katarzyna Urbańska, dotyczy wykonalności wyroku wydanego przez sąd I instancji. Według przedstawicieli sektora bankowego na drodze do wprowadzenia takiego rozwiązania stoją wątpliwości natury konstytucyjnej. Mowa o ograniczeniu prawa do sądu. W opinii Katarzyny Urbańskiej takie rozwiązanie nie przełoży się na odciążenie sądów, ponieważ kredytobiorcy, po uzyskaniu orzeczenia sądu I instancji, na masową skalę będą je egzekwować, co z kolei zmusi banki do składania kolejnych powództw.
Tu pragniemy zaznaczyć, że z naszych obserwacji wynika, iż już teraz banki w wielu przypadkach samodzielnie rezygnują z kontynuowania procesów o nieważność i zapłatę w sądach II instancji. Zgadza się, w wielu przypadkach dochodzi do uprawomocnienia się wyroku I instancji właśnie dlatego, że przegrany bank nie zdecydował się na jego zaskarżenie. Decyzja ta często jest motywowana wysokimi kosztami takiego przedsięwzięcia, wynoszącymi 5 proc. od wartości przedmiotu sporu. Banki coraz mniej chętnie wikłają się w postępowania apelacyjne również z uwagi na kwestię odsetek ustawowych za zwłokę. Im dłużej będzie trwał proces sądowy, tym wyższe odsetki sąd zasądzi od banku na rzecz kredytobiorcy.
Uważamy, że wprowadzenie wykonalności dla wyroków sądów I instancji może wręcz skłonić banki do kontynuowania strategii dość dobrze przetestowanej w roku ubiegłym.
Program „Mediacja frankowa” już wkrótce ruszy w XXVIII Wydziale Cywilnym. Co o nim wiemy?
Choć kwestie związane z projektem ustawy frankowej są bardzo angażujące, nie można zapominać o tym, co JUŻ TERAZ dzieje się w krajowych sądach. A konkretnie w Sądzie Okręgowym w Warszawie, w którym 15 stycznia 2025 roku odbyło się interesujące spotkanie informacyjne. Przedmiotem spotkania był program pilotażowy „Mediacji frankowej”, który od 1 lutego 2025 rusza w XXVIII Wydziale Cywilnym (tym samym, w którym toczy się obecnie ponad 40 tys. postępowań frankowych).
Z ogólnodostępnych informacji wynika, że spotkanie prowadzone było m.in. przez nowego przewodniczącego Wydziału Frankowego, sędziego Adama Malinowskiego. W spotkaniu udział miało wziąć blisko stu prawników, w tym specjalistów reprezentujących stronę konsumencką oraz pełnomocników sektora bankowego. Na miejscu była obecna również pełnomocniczka ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumentów, dr Wiewiórowska-Domagalska. Nie zabrakło również przedstawicieli Związku Banków Polskich, a także jednego ze stowarzyszeń konsumenckich.
20 mediatorów pogodzi zwaśnione strony w 50 tysiącach postępowań?
Celem programu ma być udostępnienie stronom frankowego sporu opcji szybkiego i holistycznego sposobu na dogadanie się. Program oparty jest o założenie, że mediacje mają mieć postać zdalną. Tu warto nadmienić, że do prowadzenia mediacji online oddelegowanych ma zostać 20 mediatorów.
Przypomnijmy, że w sądach toczy się obecnie już ponad 200 tysięcy spraw o kredyty indeksowane bądź denominowane kursem CHF, z czego ponad 170 tys. zainicjowali sami klienci sektora. W samej Warszawie toczy się ponad 50 tysięcy takich sporów – jak 20 mediatorów ma poradzić sobie z tym zatrzęsieniem spraw?
Zastanawiamy się nad tym nie bez przyczyny.
Pogódź się z bankiem albo płać. Czy tak mają wyglądać dobrowolne mediacje?
Bardzo zaniepokoiło nas przesłanie skierowane do strony reprezentującej kredytobiorców, które wybrzmiało z sali podczas spotkania. Zasugerowano, że odmowa udziału w mediacjach nie będzie mile widziana, a jej konsekwencją może być przyznanie bankowi kosztów procesowych. Czy w takim razie mamy rozumieć, że kredytobiorca, który z różnych względów nie będzie chciał uczestniczyć w mediacjach, przeciągających jego spór z bankiem, zostanie obłożony swoistą karą za swoją krnąbrność?
Łatwo sobie wyobrazić, jak przyjęcie takiej praktyki może wykorzystać sektor. Motywacja do proponowania kredytobiorcom sensownych ugód, zgodnych z tym, co w sprawie abuzywnych umów ustalił już TSUE, radykalnie zmaleje. Po co się wysilać, skoro kredytobiorca i tak będzie musiał przystąpić do mediacji, w obawie przed zdenerwowaniem swoją postawą sędziego? Bardzo jesteśmy ciekawi, jaka była reakcja pełnomocniczki ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumentów na tak zaprezentowaną perspektywę sędziowską.
Na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości w serwisie gov.pl znajduje się tekst opublikowany 14 stycznia 2025 roku, odnoszący się właśnie do projektu ustawy usprawniającej postępowania w sprawach frankowych. W artykule tym zacytowano słowa dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej, zapewniającej, że „ugoda jest zawsze dobrowolna – żadna ze stron nie może zostać do niej przymuszona”. Dalej pełnomocniczka przekonuje, iż to bank musi zaproponować kredytobiorcy na tyle korzystne warunki, by skłonić go do zawarcia ugody.
Jak te zapewnienia mają się do pozornego wyboru, który, jak się okazuje, chcą dawać frankowiczom niektórzy sędziowie? Czy kredytobiorca, który idzie do sądu po to, by skorzystać z ochrony wynikającej z dyrektywy 93/13 i kilkunastu wyroków TSUE, musi liczyć się z tym, że rezygnacja z mediacji będzie się wiązać z finansowymi kosztami?
Bardzo jesteśmy ciekawi, czy Ministerstwo jakoś odniesie się do tej, naszym zdaniem, bardzo kontrowersyjnej kwestii.
Te działania Ministerstwa w kwestii franków oceniamy dobrze. Czy będzie kontynuacja?
Uczciwie chcemy zaznaczyć, że nie jesteśmy przeciwnikami działań Ministerstwa w obszarze usprawniania procesów frankowych. Wiele już podjętych działań bardzo doceniamy, o czym otwarcie informujemy w naszych tekstach. Mowa m.in. o utworzeniu wyspecjalizowanej sekcji frankowej w ramach Sądu Okręgowego w Poznaniu, jak i Wydziału Frankowego w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Naszym zdaniem to krok w dobrą stronę.
Zastanawia nas jednak, dlaczego podobnych wydziałów nie utworzono w innych miastach wojewódzkich, które po nowelizacji kpc z kwietnia 2023 roku również borykają się ze znacznym wzrostem liczby frankowych powództw. Mowa m.in. o sądach okręgowych we Wrocławiu, Gdańsku czy Krakowie. Za taką decyzją przemawiają liczby. Wzrost wpływu nowych spraw frankowych dla Sądu Okręgowego w Poznaniu wyniósł w 2023 roku 73,8 proc. Dla Sądu Okręgowego we Wrocławiu wyniósł zaś… ponad 126 proc. Z kolei w przypadku Sądu Okręgowego w Krakowie przekroczył 118 proc.
Chcemy wierzyć, że przedstawiciele resortu na bieżąco monitorują sytuację w sądach i będą wdrażać odpowiednie działania organizacyjne tam, gdzie pojawi się taka potrzeba.
PODSUMOWANIE:
Brak dostępu opinii publicznej do pełnej treści projektu ustawy frankowej bardzo utrudnia przeprowadzenie rzetelnych, otwartych konsultacji społecznych. Konsultacji, w których mogliby wziąć udział wszyscy zainteresowani, a nie tylko wybrane instytucje, fundacje czy stowarzyszenia. Niepewność co do rozwiązań, które ostatecznie znajdą się w ustawie, powoduje obawę po stronie kredytobiorców, którzy nie wiedzą, na czym stoją. Czy, pozywając bank, muszą liczyć się z koniecznością podjęcia mediacji i wydłużania sporu o… no właśnie, o ile? O tygodnie, miesiące, a może lata? Skoro mediacje online mają być obsługiwane przez dwudziestoosobowy zespół, pytanie jest jak najbardziej zasadne.
Osobną kwestią jest dość wybiórcze rozszerzanie struktur sądów o dodatkowe wyspecjalizowane wydziały frankowe. Obecnie na wygranej pozycji są frankowicze z Poznania, jak i ci, których sprawa zasiliła właśnie warszawską apelację. Ale co mają powiedzieć konsumenci z Krakowa, Wrocławia, Gdańska i innych stolic województw, którzy wiedzą doskonale, że czas oczekiwania na wyznaczenie pierwszej rozprawy jest liczony nierzadko w latach?
Zdajemy sobie sprawę z tego, że problemu frankowego, który ma charakter ogólnopolski, nie da się okiełznać w jeden czy dwa kwartały. Zwłaszcza jeśli równolegle mamy potężny kryzys w wymiarze sprawiedliwości, a spory frankowe są jednym z wielu priorytetów na liście resortu. Tym bardziej więc warto zadbać o to, by rozmowy o ustawie, jak i o innych, pozaustawowych usprawnieniach obejmujących sprawy z powództwa konsumentów, toczyły się w sposób transparentny i otwarty dla strony społecznej.
Bez tego trudno będzie zaskarbić sobie zaufanie setek tysięcy kredytobiorców, którzy obawiają się, że ustawa frankowa okaże się czymś na wzór nowego okrągłego stołu. Stołu, do którego nikt ich nie zaprosi.