Nie jedną, a trzy ustawy frankowe przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, chcące udrożnić wydziały cywilne sądów powszechnych i, niejako przy okazji, przyśpieszyć rozwiązanie problemu kredytów pseudowalutowych. Każdy z opracowanych projektów służy czemu innemu: pierwszy ma usprawnić proces zawierania frankowych ugód, drugi ma zmniejszyć liczbę toczących się postępowań, a trzeci poprawić organizację pracy w samych sądach poprzez zwiększenie zasobów kadrowych. W artykule wyjaśniamy szczegóły tych projektów i zastanawiamy nad tym, jak mogą one wpłynąć na sytuację kredytobiorców, jak również banków, w sądach.
- Resort sprawiedliwości od wielu miesięcy intensywnie pracuje nad legislacyjnymi usprawnieniami procesów frankowych – ze słów pełnomocniczki ministra ds. ochrony praw konsumentów wynika, że do końca roku ukończony zostanie nowy wzorzec ugodowy
- Już wkrótce ugody frankowe zawierane przez konsumentów powinny być znacznie bezpieczniejsze – kredytobiorca przed podpisaniem dokumentu zostanie gruntownie zaznajomiony z konsekwencjami ekonomicznymi tej decyzji
- Ważną zmianą proponowaną przez resort jest łączenie postępowań z powództwa banku i z powództwa kredytobiorcy. Skutkiem będzie redukcja liczby toczących się postępowań i, bez wątpienia, odciążenie wydziałów najmocniej obłożonych frankami
- Ministerstwo chce też poprawić organizację i jakość pracy sądów. Zwiększy się liczba etatów asystenckich, a w czterech miastach zostanie wdrożony pilotaż rozwiązań opartych na AI. Ujawniamy, które sądy przetestują zestaw innowacyjnych narzędzi jako pierwsze.
Sprawy frankowe zostaną objęte ważnymi zmianami legislacyjnymi
Ministerstwo Sprawiedliwości od początku 2024 roku robi, co w jego mocy, by hasło „ustawa frankowa” przestało się kredytobiorcom źle kojarzyć. Zwiastunem tego, że resort na poważnie myśli o usprawnieniu procesów o kredyty w CHF, było powołanie pełnomocniczki ministra ds. ochrony praw konsumenta. Została nią dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, od lat zgłębiająca problem kredytów frankowych.
Ministerstwo holistycznie podeszło do rozwiązania kwestii, z którą nie poradziły sobie poprzednie rządy. Nie da się też ukryć, że to właśnie przed obecną władzą stoi największe frankowe wyzwanie: w sądach jest 190 tys. spraw z powództwa kredytobiorców i blisko 30 tys. spraw z powództwa banków. Mnogość postępowań z tej kategorii prowadzi do ogromnego korka w wydziałach cywilnych, zwłaszcza w jednostkach znajdujących się w największych miastach.
Jeszcze niedawno informowaliśmy, że w najbardziej obciążonym wydziale cywilnym w Polsce, tzw. „frankowym”, na jednego sędziego przypada nawet 2 000 spraw. Obecnie sytuacja wygląda już lepiej – przeciętny referat sędziowski w XXVIII Wydziale Cywilnym zawiera 1 350 spraw. Nie zmienia to faktu, że kredytobiorca, który złoży swój pozew w Sądzie Okręgowym w Warszawie pod koniec 2024 roku, najprawdopodobniej będzie czekał na pierwszą rozprawę do 2026 lub nawet 2027 roku.
Sprawy frankowe oczywiście płyną szerokim strumieniem także do sądów w Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie czy Katowicach. Wydziały, w których frankowicze składają swoje roszczenia, prowadzą też inne sprawy z zakresu prawa cywilnego. „Zakładnikami” problemu frankowego w sądach stają się więc również ci obywatele, którzy nie są skonfliktowani z bankiem, a chcą załatwić na drodze procesowej inne kwestie prawne. Z uwagi na masowy charakter frankowych roszczeń muszą czekać na rozsądzenie swoich spraw zdecydowanie zbyt długo. Ministerstwo chce zrobić z tym porządek.
Trzy ustawy frankowe mają być odpowiedzią na korek w wydziałach cywilnych
Już dziś wiadomo, że wielkie sprzątanie będzie odbywać się przy pomocy narzędzi legislacyjnych. Resort opracował projekty trzech ustaw frankowych, które mają usprawnić pracę sądów, jak również ułatwić bankom zawieranie ugód z klientami.
Z doniesień medialnych, bazujących głównie na słowach pełnomocniczki ministra, dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej, wynika, że ustawa pierwsza wprowadzi możliwość elektronicznego zatwierdzania frankowych ugód, druga wprowadzi opcję rozsądzania sporu pomiędzy kredytobiorcą a bankiem w jednym postępowaniu (a nie w dwóch odrębnych, jak do tej pory), następstwem trzeciej będzie zaś poszerzenie obsady asystenckiej w wydziałach cywilnych.
Wiadomo też, że resort intensywnie pracuje nad nowym wzorcem ugody – prace nad nim mają zostać domknięte do końca bieżącego roku. W nowym wzorcu ugody frankowej mają znaleźć się m.in.:
- szczegółowe informacje o roszczeniach, których zrzeka się konsument, zawierając z bankiem ugodę
- wymienione korzyści z zawarcia porozumienia z bankiem
- wyszczególnione następstwa ekonomiczne zawarcia ugody.
Kredytobiorcy zainteresowani podpisaniem „nowej ugody” będą mieli dwa wyjścia. Porozumienie z bankiem będzie można zawrzeć w sądzie polubownym przy UKNF, co nie jest żadną niespodzianką – to właśnie tam frankowicze uczestniczyli w mediacjach z bankami do tej pory. Drugą opcją ma być sąd przy jeszcze jednej instytucji, ale konkretów w tej sprawie na razie brak. Jedyne, co jest wiadome, to to, że nie chodzi o sąd przy Rzeczniku Finansowym.
Projekt numer 2, znany szerzej jako ustawa o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania spraw frankowych, ma przynieść frankowiczom (a przy tym i sądom) dwa pożytki. Po pierwsze, ulepszyć procedurę uzyskiwania zabezpieczenia roszczeń w sprawie o ustalenie, a po drugie, łączyć sprawy frankowe z powództwa kredytobiorcy i banku, tak aby rozliczenia stron mogły nastąpić w toku jednego postępowania.
Łączenie spraw przyniesie ogromną ulgę sądom, ale również samym frankowiczom, którzy do tej pory dość niechętnie podchodzili do wizji tego, że po wygranej w sprawie o ustalenie czeka ich jeszcze jedna sądowa batalia, w sprawie, w której bank domaga się zwrotu kapitału.
Jak zapewnia pełnomocniczka ministra, vacatio legis w przypadku drugiego projektu będzie krótkie: ustawa ma wejść w życie niemal natychmiast po jej uchwaleniu. Co jeszcze ważniejsze, ma objąć nie tylko nowe postępowania, które trafią do sądów już po wprowadzeniu tego rozwiązania, ale również toczące się spory.
W sądach będzie więcej pracy dla asystentów, a sędziowie zaczną korzystać z AI
Ważny z perspektywy organizacji pracy sądów jest projekt nr 3, zakładający zwiększenie liczby etatów asystenckich. Ale chodzi o coś więcej: o zmianę wymogów przy rekrutacjach na te stanowiska. Docelowo Ministerstwo Sprawiedliwości chce, aby asystentami sędziego mogli być również studenci czwartego i piątego roku prawa.
Bez wątpienia interesującą informacją jest to, że resort pracuje nad wprowadzeniem nowinek technologicznych w służbie wydziałom cywilnym. Resort wytypował trzy pary sądów, które zostaną objęte pilotażem. Chodzi o:
- Sąd Okręgowy w Olsztynie i Sąd Apelacyjny w Białymstoku
- Sąd Okręgowy na warszawskiej Pradze i Sąd Apelacyjny w Warszawie
- Sąd Okręgowy w Poznaniu i Sąd Apelacyjny w Poznaniu.
Projekt wdrażany w tych sądach znany jest pod skrótem DAS (którego rozwinięciem jest Digitalny Asystent Sędziego). System składa się z czterech modułów:
- digitalizacja akt i robotyczne czytanie
- baza wyroków TSUE, ułatwiająca sędziom praktyczne stosowanie prawa europejskiego
- kalkulator rozliczeń stron frankowego sporu (dzięki temu rozwiązaniu sąd nie będzie musiał obliczać we własnym zakresie wysokości świadczeń należnych stronom, jak również angażować do tego biegłego sądowego z dziedziny ekonomii i finansów)
- kreator projektów uzasadnień oraz pism procesowych.
System DAS ma zostać w pełni wdrożony do połowy 2026 roku.
Główne korzyści frankowiczów z planów resortu – co warto wiedzieć?
W naszej opinii kluczowymi rozwiązaniami z perspektywy kredytobiorców sądzących się z bankami, jak również tych, którzy dopiero planują złożyć pozew, będą:
- zmiany w sposobie zatwierdzania wniosków o zabezpieczenie – mówi się nawet o tym, że wnioski miałyby być rozpatrywane automatycznie, co znacznie skróciłoby czas oczekiwania kredytobiorcy na zgodę sądu na wstrzymanie wykonywania umowy
- łączenie spraw – wspólne rozpoznawanie przez sąd roszczeń kredytobiorcy i kredytodawcy jest rozwiązaniem korzystnym dla frankowiczów, którym zależy na uzyskaniu szybszego wyroku i zamknięcia wszelkiej relacji z bankiem.
Warto zwrócić uwagę również na zmiany proponowane rządzącym przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego, które mają polegać na upowszechnieniu orzekania w trybie niejawnym, jak również na przesłuchiwaniu świadków zdalnie, także wtedy, gdy strona wnosi sprzeciw od takiego rozwiązania.
Jakie zagrożenia niesie za sobą potrójna ustawa frankowa?
Choć resort sprawiedliwości intensywnie promuje swoje legislacyjne pomysły w mediach, wyraźnie starając się zaskarbić dla nich zaufanie kredytobiorców, nie możemy przemilczeć kwestii zagrożeń związanych z ustawami.
Pierwszą i najważniejszą kwestią jest to, że prace nad projektem mogą się przedłużać, a jego ostateczny kształt może jeszcze ulec zmianie. Szczerze wierzymy, że resort nie ugnie się pod podszeptami sektora bankowego i nie będzie w żaden sposób chciał ograniczać kredytobiorcom frankowym prawa do sądu czy do takiego rozliczania nieważnych umów, które jest zgodne z duchem orzeczeń TSUE. Zdajemy sobie jednak sprawę z ogromnych wpływów sektora bankowego, co doskonale uwidoczniła sprawa nagłego odwołania Rzecznika Finansowego (od miesięcy media spekulują o tym, że dr Pretkiel został odwołany nie z powodu utraty zaufania premiera, a dlatego że naraził się bankom poprzez wydanie prokonsumenckiego poglądu w sprawie dotyczącej WIBORu).
Pewne obawy są związane nawet z planowanym łączeniem postępowań – sceptycy i wielbiciele teorii spiskowych już wieszczą, że w ten prosty sposób resort przywróci do łask korzystny dla banków sposób rozliczeń, polegający na teorii salda. Pytanie, co stałoby się z odsetkami należnymi kredytobiorcy od momentu poinformowania banku o roszczeniu – w jaki sposób byłyby naliczane?
Niepokoić może entuzjazm banków na wieść o planowanym przez resort rozwiązaniu – czyżby przedstawiciele sektora wiedzieli coś, czego nie wiedzą jeszcze frankowicze?
Następne miesiące to pokażą.
Banki jeszcze nie zdecydowały, co jest dla nich lepsze: przedłużanie procesów czy akceptowanie negatywnych orzeczeń sądów I instancji
W tej chwili banki stosują dwie sprzeczne strategie procesowe, wprawiając kredytobiorców w pewien dysonans. Te same podmioty w jednych procesach mnożą problemy i starają się maksymalnie odwlec w czasie wydanie wyroku, a w innych poddają się po porażce w sądzie I instancji. Z czego to wynika?
Najprawdopodobniej banki nie zdecydowały jeszcze, co jest dla nich ważniejsze: ograniczanie kosztów związanych z przegrywanymi procesami (takich jak odsetki za opóźnienie, opłata za apelację, zwrot kosztów postępowania, opieka prawna) czy może jednak zniechęcanie niezdecydowanych do kierowania sprawy na drogę sądową. Jeżeli do sądów w miejsce teorii dwóch kondykcji wróciłaby teoria salda, to banki mogłyby pozbyć się wątpliwości w zakresie wyboru strategii procesowej. Przedłużanie postępowań kosztowałoby je mniej – przynajmniej w kontekście należnych kredytobiorcy odsetek.
Na chwilę obecną nie będziemy przesądzać o tym, jak planowane przez resort zmiany wpłyną na metodę rozliczeń u stron nieważnej umowy. Samo Ministerstwo Sprawiedliwości tego nie precyzuje, a wierzymy, że powinno, i to najlepiej jeszcze zanim ustawy zostaną poddane pod głosowanie.
Na koniec, na osłodę, kilka tegorocznych wyroków w sprawach, w których banki zrezygnowały z apelacji. Takie orzeczenia mogą stać się standardem, jeśli resort nie zacznie majstrować przy zmianie metody rozliczeń w sprawach frankowych.
- I C 1060/23 – sprawa z Sądu Okręgowego w Ostrołęce, rozpatrzona 25 marca 2024 roku. Powodami w sprawie byli frankowicze, którzy w 2008 roku zawarli z bankiem BGŻ umowę kredytu budowlanego. Pozwanym w sprawie był następca prawny wskazanego banku, BNP Paribas. Pozew został skierowany do sądu 25 września 2023 roku, a już po 6 miesiącach kredytobiorcy dowiedzieli się, że ich umowa jest nieważna, zaś pozwany musi oddać im 208.266,38 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, liczonymi od 20 października 2023 roku. BNP Paribas zaakceptował wyrok sądu I instancji. Wyrok jest prawomocny
- III C 2278/23 – sprawa z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, rozpoznana i zakończona 15 lutego 2024 roku. W niniejszej sprawie frankowicze walczyli o unieważnienie umowy zawartej w 2008 roku z Millennium Bankiem, a także o zwrot świadczenia nienależnego. W obu przypadkach odnieśli sukces: sąd umowę unieważnił, a tytułem zwrotu świadczenia nienależnego zasądził od Millennium Banku na rzecz powodów kwotę 431.186,36 zł z odsetkami od września 2023 roku. Postępowanie trwało 6 miesięcy – a ponieważ Millennium nie zaskarżył wyroku, ten stał się prawomocny.
Obie sprawy prowadziła Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
Czytając o takich wyrokach, kredytobiorcy, którzy jeszcze nie pozwali banku, zyskują silną motywację do działania. W sądzie można odzyskać znacznie większe kwoty niż te, które bank proponuje podczas negocjacji ugodowych. Szczerze mówiąc nie wierzymy, że sytuacja ta ulegnie diametralnej zmianie po wprowadzeniu nowego wzorca ugodowego.
Banki są skore do zawierania ugód, ale na własnych zasadach. W praktyce niemal zawsze ugoda służy im do zatrzymania choć części zarobku na wadliwym kredycie. Prawomocne unieważnienie umowy całkowicie je tego zarobku pozbawia – jeżeli więc kredytobiorca nie chce negocjować z nieuczciwym podmiotem, jaką część jego środków ten sobie legalnie zatrzyma, to powinien skierować spór na drogę prawną. A potem czekać na wyrok sądu I instancji.
PODSUMOWANIE:
Choć trzy ustawy frankowe, które chce przeforsować Ministerstwo Sprawiedliwości, sprawiają wrażenie korzystnych dla konsumentów, to są z nimi związane pewne niewiadome. Dotyczą one przede wszystkim tego, czy legislacyjne rozwiązanie będzie miało wpływ na zasądzaną na rzecz kredytobiorcy po unieważnieniu umowy korzyść odsetkową.
Nie ma jednak sensu, by niezdecydowani frankowicze zwlekali z pozwem w oczekiwaniu na rozwianie tej kwestii. Pozew może być tak samo pierwszym krokiem do unieważnienia umowy, jak i do zawarcia dobrej ugody z bankiem. Każdy, kto chce uwolnić się od abuzywnego kredytu i jednocześnie odzyskać od banku to, co ten nienależnie pobrał, będzie najprawdopodobniej musiał wystąpić wobec swojego kredytodawcy z oficjalnym roszczeniem i przejść przynajmniej przez proces w I instancji.