Czy już wkrótce umowy kredytów opartych o wskaźnik WIBOR będą upadać jedna po drugiej? Banki mają nadzieję, że tak się nie stanie – i robią wszystko, by nie dopuścić do materializacji ryzyka związanego ze stawką. Z kolei kredytobiorcy wspierani przez prawników robią, co w ich mocy, by skierować uwagę sądów na manipulacje stawką i niewywiązywanie się banków z obowiązku informacyjnego wobec klientów. Złotówkowicze nie mają lekko: rząd nie stanął po ich stronie w swoim stanowisku skierowanym do TSUE. Póki co do roszczeń kredytobiorców sceptycznie podchodzą również sądy – do tej pory brak jest prawomocnych wyroków stwierdzających nieprawidłowość w wyznaczaniu stawki. Prawnicy strony konsumenckiej nie zniechęcają się tymi przeciwnościami i utrzymują, że zmiana orzecznictwa w sprawach dotyczących klauzul zmiennego oprocentowania jest tylko kwestią czasu. Przedstawiciele tego środowiska zgromadzili już pokaźny katalog dokumentów i faktów świadczących na niekorzyść WIBORu, jak i niewygodnych dla banków. Które z nich mogą mieć szczególne znaczenie i kiedy należy spodziewać się ewentualnej zmiany kierunku orzeczniczego polskich sądów?
- Mimo wciąż antykonsumenckiej linii orzeczniczej krajowych sądów, liczba spraw „o WIBOR” systematycznie rośnie. Wg najnowszych szacunków kredytobiorcy złożyli łącznie ok. 1,5 tys. takich powództw
- Na chwilę obecną sądy ostrożnie podchodzą do roszczeń konsumentów, niechętnie udzielając im zabezpieczenia roszczeń. Jeden z dużych banków poinformował, że na 59 wniosków o zabezpieczenie aż 51 zostało oddalonych przez sąd
- Prawnicy kredytobiorców, niezrażeni niesprzyjającym otoczeniem prawnym, gromadzą materiały świadczące o niemiarodajnym charakterze stawki. Wskazują, że z WIBORem było „coś nie tak” już ponad dekadę temu, o czym świadczą m.in. sprawozdania KNF
- Choć WIBOR funkcjonuje w polskich umowach kredytowych od lat 90. XX wieku, dopiero od końcówki 2020 roku posiada administratora, dysponującego oficjalną zgodą KNF na zarządzanie tym wskaźnikiem. Powstaje pytanie, jak do tego czasu sprawowano kontrolę nad wyznaczaniem WIBORu?
- Banki wiedzą, że historia wyznaczania stawki jest naznaczona licznymi kontrowersjami. Dlatego nie chcą, by sądy krajowe w ogóle zyskały możliwość analizowania klauzul z nią związanych pod kątem ewentualnej abuzywności. O czym to świadczy?
Orzecznictwo w sprawach o WIBOR wciąż sprzyja bankom, ale kredytobiorcy się nie poddają
Już od blisko trzech lat trwa publiczna dyskusja na temat potencjalnej niemiarodajności stawki referencyjnej WIBOR. Pierwsze pozwy wpłynęły do sądów jeszcze w 2022 roku, a wyroki wydane do tej pory są jednoznacznie korzystne dla sektora bankowego. Sądy nie znajdują powodów, by eliminować stawkę z umów kredytowych czy wykreślać całe umowy z obrotu prawnego.
Krótko mówiąc, mamy w wymiarze sprawiedliwości powtórkę z rozrywki. Złotówkowicze są w punkcie, w którym frankowicze byli w okolicach 2014 roku. Różnica polega jednak na tym, że banki nie czują się już tak pewnie, jak ponad dekadę temu, gdy jednogłośnie opowiadały się za realizacją kwestionowanych kontraktów na pierwotnie ustalonych zasadach.
Przeciwnie, banki wiedzą, że przyszłość umów opartych o WIBOR jest niepewna. Skala zagrożenia na razie jest niewielka – w sądach jest ok. 1,5 tys. spraw związanych z klauzulami zmiennego oprocentowania (na koniec sierpnia 2024 roku było ich 1 291). Po III kwartale ur. najwięcej spraw o WIBOR toczyło się przeciwko PKO Bankowi Polskiemu (295). Informację o liczbie wniesionych powództw podawał też w swoim raporcie kwartalnym bank Millennium (119) oraz BNP Paribas (59).
Sędziowie wydziałów cywilnych sprawiają wrażenie, jakby nie wierzyli w słuszność roszczeń kredytobiorców. Świadczy o tym masowe oddalanie wniosków o zabezpieczenie powództwa. Przykładowo w sprawach, w których pozwanym jest BNP Paribas, 51 na 59 takich wniosków spotkało się z negatywnym odzewem sędziego.
W sprawie WIBORu banki i rząd grają po tej samej stronie
Banki nagłaśniają swoje sukcesy sądowe, licząc zapewne, że w ten sposób uda się zniechęcić kredytobiorców do kierowania kolejnych powództw. Zapewniają też opinię publiczną, że zarzuty kierowane pod adresem stawki referencyjnej są bezzasadne, chociażby dlatego, że jest ona oficjalnie zatwierdzona i właściwie nadzorowana przez odpowiednie organy, a sam proces opracowywania WIBORu jest w pełni zgodny z obowiązującym prawem.
Ta narracja najwidoczniej nie przekonała sędziego Sądu Okręgowego w Częstochowie, który 31 maja 2024 roku skierował do Trybunału Sprawiedliwości całą serię pytań prejudycjalnych o klauzule związane z WIBORem. Strona rządowa, zaproszona przez TSUE do zaprezentowania swojego stanowiska, wysłała je jesienią 2024 roku. Wśród instytucji, których pogląd zasilił wspomniane stanowisko, znalazły się m.in. KNF, NBP, BFG, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Sprawiedliwości oraz UOKiK. Wyrażony pogląd wspiera stronę bankową i neguje istnienie nieprawidłowości w sposobie wyznaczania oraz opracowywania WIBORu.
Kredytobiorcy nie mogą więc liczyć na pomoc państwa w walce o obalenie klauzul zmiennego oprocentowania. Jedynym przedstawicielem ważnego państwowego urzędu, który sprzyjał stronie konsumenckiej w kwestii wskaźnika WIBOR, dopuszczając możliwość badania związanych z nim klauzul przez sądy powszechne, był Rzecznik Finansowy, dr Bohdan Pretkiel, odwołany z tego stanowiska przez premiera w niecały miesiąc od wysłania przez częstochowski sąd pytań do TSUE.
Dlaczego strona konsumencka uważa, że WIBOR należy wykreślić z umów kredytowych?
Jakie są najważniejsze argumenty strony konsumenckiej (klientów sektora wspieranych opiniami ekspertów z dziedziny prawa bankowego oraz prawa UE)? Im dłużej trwa konflikt o WIBOR, tym dłuższa staje się też lista zarzutów formułowanych pod adresem stawki, jej administratora oraz współpracujących z nim banków. Zacznijmy od tych, które pojawiły się najwcześniej, tj. odnoszących się do niemiarodajności WIBORu i jego podatności na manipulacje.
WIBOR jest wyznaczany przez 10 banków (tzw. panelistów), które przekazują dane administratorowi stawki (jest nim spółka GPW Benchmark), w jakiej cenie są gotowe zaproponować pożyczkę innemu podmiotowi na rynku międzybankowym (są to tzw. kwotowania). Proces ten nazywamy fixingiem. W jego trakcie odrzucane są skrajne oferty, a następnie wyciągana jest średnia wartość, określająca wysokość wskaźnika WIBOR.
Oczywiście najbardziej miarodajna byłaby informacja o faktycznie zawartych w danym okresie transakcjach. Problem w tym, że banki nie mają wielkiej potrzeby pożyczania sobie wzajemnie pieniędzy. W Polsce instytucje te cechują się dużą nadpłynnością, co powoduje, że WIBOR w niektórych okresach wyznaczany jest w większym lub mniejszym stopniu w oparciu o kwotowania wiążące, czyli o deklaracje banków dotyczące oferty pożyczek dla innych podmiotów na rynku międzybankowym.
Taka sytuacja jest wprawdzie zgodna z unijnym rozporządzeniem BMR, regulującym kwestię kluczowych wskaźników referencyjnych, należy jednak zaznaczyć, że rozporządzenie dopuszcza opieranie fixingu o kwotowania wiążące jako pewien wyjątek, wyjście awaryjne – a nie jako standard. A z taką właśnie sytuacją mieliśmy do czynienia w niektórych okresach fixingowych. Więcej na ten temat można znaleźć m.in. w niezwykle ciekawym materiale radcy prawnego Radosława Górskiego, do znalezienia na YouTube pod tytułem: „Czy banki mówią nam prawdę o WIBORze”.
Co z tego wszystkiego wynika? Strona konsumencka jest zdania, że umowny, hipotetyczny charakter danych przekazywanych do fixingu (wyznaczania WIBORu) pozwala bankom na manipulowanie stawką. Wszak to właśnie te podmioty mają największy wpływ na to, jakie dane odbiera administrator stawki. I to w ich interesie jest to, by WIBOR był jak najwyższy.
To tylko jedna z kontrowersji związanych ze stawką. Jak podkreśla część środowiska prawniczego, WIBOR w obecnych warunkach jest niczym innym jak dodatkową marżą banku. W teorii powinien dostosowywać poziom kosztu finansowania kredytów do poziomu obowiązujących stóp procentowych. Ale taki związek jest usprawiedliwiony tylko wtedy, gdy banki pożyczają od siebie nawzajem pieniądze do finansowania akcji kredytowej. Tymczasem tak się nie dzieje – banki nie muszą tego robić, bo pieniądze niezbędne do prowadzenia takiej działalności już mają… dzięki swoim klientom, a konkretnie ich nisko oprocentowanym depozytom.
Bank, oferując konsumentowi kredyt, zarabia więc zarówno na stałej marży, jak i na stawce WIBOR, która w realiach nadpłynności finansowej sektora pełni de facto rolę wspomnianej już dodatkowej marży. Kredytobiorca obciążany jest ryzykiem zmiennej stopy procentowej, co trudno uzasadnić ryzykiem ponoszonym przez sam bank. Wszak ten nie pożycza pieniędzy, by następnie przekazać je kredytobiorcy. O tym, jak ogromne pieniądze zarabiają banki na WIBORze, świadczą przede wszystkim roczne zyski tych instytucji. W całym 2024 roku sektor bankowy w Polsce zarobił 42 mld zł, w 2023 roku było to 27,6 mld zł netto. Dla porównania w okresie niskiego WIBORu, tj. w latach 2020-2021 sektor zarobił kolejno 7,77 mld zł i 8,8 mld zł netto.
Warto zestawić te dane z liczbą udzielonych kredytów. W 2021 roku sektor udzielił polskim klientom finansowania na potrzeby ponad 256 tys. kredytów mieszkaniowych (był to absolutny rekord w historii polskiej bankowości). W 2023 roku liczba nowych hipotek wyniosła już tylko 167 tys., zaś w 2024 roku było to 202,7 tys. nowych umów.
Jak bank powinien informować konsumenta o ryzyku zmiennej stopy procentowej?
Choć to, w jaki sposób wyznaczana i opracowywana jest stawka referencyjna WIBOR, może mieć duże znaczenie dla utrzymania kwestionowanych umów (w ich obecnym kształcie) w obrocie prawnym, jeszcze istotniejsza może być kwestia realizowania przez banki obowiązku informacyjnego związanego z ryzykiem, które niosą potencjalne wahania WIBORu dla finansów konsumenta.
Gdyby bank chciał się zachować wobec klienta uczciwie, informowałby go w jasny i zrozumiały sposób o możliwości wzrostu stawki referencyjnej, i to znacznym, na przykład wskutek światowych kryzysów, konfliktów zbrojnych i innych nieprzewidzianych zdarzeń. Zdaniem wielu ekspertów bank powinien też proponować alternatywę w postaci kredytu na czasowo stałej stopie, który wprawdzie jest droższy od tego na stopie zmiennej, za to wiąże się ze znacznym ograniczeniem ryzyka finansowego.
Gdy stopy procentowe były rekordowo niskie (mowa o latach 2020-2021), banki bagatelizowały prawdopodobieństwo drastycznego wzrostu stawki referencyjnej (mimo że wiedziały, iż taki wzrost jest tylko kwestią czasu). W efekcie osoby dysponujące ograniczonymi możliwościami zwiększenia swoich zarobków zaciągały kredyty „po korek”, które po podwyżkach WIBORu okazały się trudne do systematycznego spłacania. Dodatkowo do połowy 2021 roku banki nie miały w ogóle obowiązku posiadania w ofercie kredytów na stopie czasowo stałej – tę rekomendację wprowadziła KNF, i to dopiero na kilka miesięcy przed pierwszymi podwyżkami stóp procentowych.
W opinii ekspertów prawnych reprezentujących stronę konsumencką to właśnie niedopełnienie obowiązku informacyjnego wobec konsumenta może być powodem, dla którego umowy oparte o WIBOR zaczną w przyszłości jedna po drugiej upadać w sądach. Dokładnie tak, jak ma to miejsce w przypadku kredytów we franku. Różnica polega tylko na tym, że w przypadku franków banki niedostatecznie zaznajamiały klienta z ryzykiem klauzul przeliczeniowych. Tu niczym nieograniczone, długoterminowe ryzyko związane jest z kolei z klauzulami zmiennego oprocentowania (a czasem też dodatkowymi mechanizmami, jak np. klauzule minimalnego oprocentowania, chroniące bank przed drastycznym spadkiem zysków z umowy).
Te dokumenty pokazują czarno na białym, że WIBOR jest podatny na manipulację
Fakt, że awantura sądowa o WIBOR rozpoczęła się ok. 3 lata temu, może powodować fałszywe wrażenie, że jakiekolwiek wątpliwości związane z tą stawką referencyjną pojawiły się relatywnie niedawno, po pierwszych wzrostach stóp procentowych. Tak jednak nie jest. Kluczowe instytucje finansowe, takie jak chociażby Komisja Nadzoru Finansowego czy Najwyższa Izba Kontroli, zauważały pewne nieprawidłowości już lata temu. Ryzyko związane z WIBORem zostało dostrzeżone również przez posłów i senatorów, i to ponad dekadę temu! Wszystkie raporty, wnioski i interwencje na nic się zdały. Mamy 2025 rok, a WIBOR nadal jest nie do ruszenia. Co więcej, KNF jest jednym z jego najgłośniejszych obrońców!
O nieprawidłowościach w procesie ustalania stawki WIBOR Nadzór wiedział co najmniej od 2013 roku. To właśnie w sprawozdaniu KNF za ten rok znajdziemy informację o tym, jakie nieprawidłowości w zarządzaniu ryzykiem rynkowym stwierdzono podczas kontroli prowadzonych w bankach. Jak się okazuje, Komisja miała pod adresem banków całą masę zarzutów. Z lektury sprawozdania dowiadujemy się np., że w procesie ustalania i przekazywania stawek referencyjnych do fixingu (mowa o WIBOR oraz WIBID):
- stwierdzono brak lub nierzetelne przeprowadzanie procesu backtestingu
- stwierdzono nieprzeprowadzenie cyklicznego audytu wewn. dla procesu kwotowania stawek
- ujawniono niewystarczający zakres i częstotliwość informacji zarządczej
- wykryto, że nie została zdefiniowana rola oraz odpowiedzialność poszczególnych uczestników procesu
- stwierdzono brak lub nieskuteczną kontrolę wewnętrzną
- stwierdzono nieposiadanie przez dealerów pełnomocnictw uprawniających do ustalania i przekazywania stawek do fixingu WIBOR i WIBID.
Jeszcze wcześniej nieprawidłowości dotyczące wyznaczania stawki WIBOR stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. W analizie z czerwca 2012 roku, obejmującej wykonanie budżetu i założeń polityki pieniężnej w roku 2011, NIK zawarła informację o zawyżaniu WIBORu 3M przez cztery banki.
Nieprawidłowości miały dotyczyć IV kwartału 2011 r., gdy kwotowane stawki referencyjne WIBOR 3M, według których przedstawiciele sektora byliby skłonni dopuścić transakcje, wzrosły o 0,23pp. W okresie tych wzrostów stopy procentowe NBP pozostawały bez zmian. Badania NBP wykazały że „cztery banki zawyżały istotnie kwotowane stawki WIBOR 3M, ponad poziom niewynikający z ogólnej zmienności stawek na rynku bankowym ”.
Dziennikarze oczywiście próbowali dotrzeć do informacji, które banki dopuszczały się opisywanej praktyki. W tym celu wystąpili do NBP o ujawnienie danych. Ten odmówił, tłumacząc, że dane, których wydania chcą wnioskodawcy, nie mają charakteru informacji publicznej, zaś sama analiza przeprowadzona została na użytek wewnętrzny. Podobną odmowę przedstawiciele mediów spotkali również ze strony Najwyższej Izby Kontroli.
W okresach, w których miało dochodzić do nieprawidłowości ujawnionych w raportach KNF i NIK, administratorem stawki było stowarzyszenie ACI Polska, zarządzające nią od 1991 roku. Z uwagi jednak na to, że podmiot ten nie wykonywał czynności administratora na zasadach zlecenia od organów administracji publicznej, Najwyższa Izba Kontroli nie posiada uprawnień do wszczęcia wobec niego działań kontrolnych.
Stowarzyszenie ACI Polska utrzymuje, że nigdy nie doszło do oficjalnego stwierdzenia nadużyć w zakresie ustalania stawki WIBOR, jak również że nie informowano go o żadnych nieprawidłowościach. Podmiot zarządzał WIBORem do 29 czerwca 2017 roku. Po tej dacie obowiązki administratora przejęła spółka GPW Benchmark. Informację o niestwierdzeniu naruszeń warto skonfrontować z treścią komunikatu z posiedzenia Rady ds. stawek referencyjnych WIBID i WIBOR z dnia 21 stycznia 2014 roku. W komunikacie znajdziemy wzmiankę o tym, iż rada przyjęła do wiadomości informację Zarządu ACI Polska w sprawie naruszeń Regulaminu Fixingu w latach 2008-2013.
Kto nadzorował stawkę WIBOR do grudnia 2020 roku? Tego pytania boją się banki
Jedną z kontrowersji nagłaśnianych ostatnimi czasy przez środowisko prawne jest luka czasowa pomiędzy zmianą administratora stawki WIBOR na GPW Benchmark a wydaniem spółce zgody KNF na prowadzenie działalności jako administrator tego wskaźnika. GPW Benchmark zarządza stawką od końcówki czerwca 2017 roku, natomiast wspomniana zgoda KNF została wydana 16 grudnia 2020 roku. W komunikacie opublikowanym w dzień po wydaniu zezwolenia Komisja tłumaczy, że wcześniej spółka opracowywała wskaźnik referencyjny na mocy przepisów przejściowych BMR.
Nas ta informacja nie uspokaja. Przypomnijmy, że zezwolenie wydane przez Nadzór oznacza, iż proces opracowywania wskaźników podlegać będzie publicznemu nadzorowi, a elementem tegoż nadzoru jest również cykliczna ocena zdolności kluczowego wskaźnika do pomiaru rynkowego lub realiów gospodarczych.
Kto w takim razie i w jaki sposób nadzorował opracowywanie stawki od 30 czerwca 2017 roku do 15 grudnia 2020 roku? I jak ów nadzór przebiegał w okresie, gdy stawką administrowało stowarzyszenie ACI Polska? Przecież gdy kwestia opracowywania stawki była w rękach tego podmiotu, żadna instytucja publiczna nie miała stosownych uprawnień do nadzorowania wspomnianego procesu. Jak w takim razie banki mogą dziś mówić, że WIBOR od zawsze był transparentny, miarodajny i odporny na manipulacje, skoro możliwości skontrolowania procesu wyznaczania stawki do grudnia 2020 roku były ograniczone (żeby nie powiedzieć wręcz zerowe)?
Na koniec warto dodać, że nawet w okresach, w których KNF miała sposobność kontrolować to, w jaki sposób GPW Benchmark zarządza kluczowymi wskaźnikami referencyjnymi, korzystała z tych uprawnień bardzo oszczędnie. Świadczy o tym kontrola NIK, która ujawniła, że KNF nadzorowała spółkę głównie zza biurka, nie wykorzystując w pełni dostępnych uprawnień, np. celem osobistej kontroli w siedzibie administratora.
Nie może więc dziwić, że sektor bankowy obawia się, że wszystkie te informacje, podane w przystępnej formie, w końcu dotrą do zainteresowanych kredytobiorców i wpłyną na ich decyzję o zakwestionowaniu stawki referencyjnej. Każdy kolejny pozew przeciwko WIBORowi zwiększa prawdopodobieństwo zadania kolejnych pytań do TSUE. Ewentualne prokonsumenckie wyroki dotyczące możliwości brania pod lupę WIBORu przez krajowe sądy znacząco wpłyną na ryzyko prawne klauzul zmiennego oprocentowania, które prędzej czy później będzie musiało zostać uwzględnione przez banki w sprawozdaniach finansowych.
PODSUMOWANIE:
W trzy lata od wpływu pierwszych pozwów „o WIBOR” o nieprawidłowościach wokół wyznaczania stawki referencyjnej można napisać nie artykuł, a całą książkę. Mnogość argumentów, rosnąca góra dokumentów potwierdzających wątpliwości prawników, bierność Komisji Nadzoru Finansowego w kontrolowaniu procesu administrowania stawką – to wszystko powoduje, iż kredytobiorcy coraz mniej wierzą w krystaliczny charakter WIBORu. I coraz uważniej wsłuchują się w głos prawników, którzy twierdzą, że w przyszłości stawkę WIBOR da się wyeliminować z umów kredytów mieszkaniowych.
Nim stanie się to możliwe, sądy potrzebują usłyszeć, co o możliwości badania klauzul zmiennego oprocentowania myśli TSUE. Wyrok w pierwszej sprawie podejmującej tę kwestię powinien zapaść jeśli nie w tym, to w następnym roku. Jeżeli Trybunał odda ocenę uczciwości klauzul „wiborowych” w ręce krajowych sądów, przedstawiciele sektora bankowego będą mieli duży problem. Znacznie większy niż ten frankowy, przez wzgląd na liczbę umów uzależnionych od tej kluczowej stawki referencyjnej.
Masowe kwestionowanie WIBORu byłoby niezwykle problematyczne również dla rządu. Hurtowe eliminowanie wskaźnika z umów kredytowych z łatwością może doprowadzić do kryzysu w sektorze bankowym, a w konsekwencji i w gospodarce, która do rozwoju potrzebuje finansowania. Banki wykorzystują ten argument, by w konflikcie z kredytobiorcami przeciągnąć instytucje rządowe na swoją stronę.
Prace nad następcą WIBORu wciąż trwają. Zresztą, nawet jeśli WIBOR przejdzie do historii i zostanie zastąpiony przez nową stawkę, to banki muszą liczyć się z tym, że sądy będą badać treść warunków umownych aktualnych na dzień zawarcia umowy, a nie na dzień złożenia pozwu. Uchybień, których przedstawiciele sektora dopuścili się względem konsumentów, oferując kredyty na zmiennej stopie, nie da się już przykryć czy zatuszować. Dowody przeciwko WIBORowi zostały zgromadzone i nagłośnione. I tylko czekają, aż sądy wezmą je pod lupę.