PLN - Polski złoty
CHF
4,59
poniedziałek, 16 września, 2024

Wchodzą TANIE POZWY ZBIOROWE – nowa dobra opcja pozwania banków nie tylko dla Frankowiczów?

Czy po falstarcie, który zaliczyły postępowania grupowe w przypadku frankowiczów, ta forma sądzenia się z korporacjami powróci do łask? Tego najwyraźniej chcą rządzący, bo wskutek nowelizacji ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym procedura ta ma niejako zostać „odkurzona”, a nawet w pewnym stopniu uproszczona. Od 29 sierpnia br. udostępniono organizacjom konsumenckim możliwość skarżenia nieuczciwie działających przedsiębiorców. Celem ma być odstraszenie podmiotów gospodarczych od stosowania abuzywnych praktyk. Powstaje jednak wątpliwość, czy pozwy grupowe są rzeczywiście tym, czego potrzebują konsumenci, zwłaszcza jeśli przedmiotem ich roszczeń ma być zwrot świadczenia nienależnego. Warto zadać sobie to pytanie, bo jest niemal pewne, że już wkrótce różnego rodzaju „organizacje konsumenckie”, tak jak do tej pory „kancelarie odszkodowawcze” będą zabiegać o względy kredytobiorców, którzy spłacają pożyczki obłożone odsetkami od skredytowanej prowizji.

  • Postępowania grupowe to coś, co miało umożliwić poszkodowanym kredytobiorcom tanie i bezpieczne sądzenie się z bankiem. W praktyce takie procesy okazały się porażką, a wiele z nich, rozpoczętych w latach 2015-2017, ciągnie się po dziś dzień
  • Pozew zbiorowy dał się poznać jako formuła zupełnie niesprawdzająca się w przypadku roszczeń odszkodowawczych. W takim pozwie frankowicze, ze względu na różnice w wysokości roszczeń, mogli dotąd dochodzić tylko nieważności lub odfrankowienia umowy. Dopiero po wygraniu takiego procesu mogli pozwać przedsiębiorcę o zwrot świadczenia nienależnego
  • Do różnego rodzaju „grupowych negocjacji” z bankami już teraz namawiają frankowiczów pseudokancelarie. Niewykluczone, że już wkrótce te nieetycznie działające podmioty poszerzą swoją ofertę o powództwa grupowe w sprawach dotyczących sankcji kredytu darmowego
  • Z kwartału na kwartał rosną szanse konsumenta na skuteczne zakwestionowanie klauzul abuzywnych w umowie kredytu czy pożyczki gotówkowej. ZBP chce przeciwdziałać zagrożeniu, które wkrótce może spaść na banki, i ma już pomysł: jak się za to zabrać. Kluczem do rozwiązania problemu mają być… zmiany w prawie.

Zmiany w pozwach grupowych NIE ułatwią sytuacji kredytobiorcom mającym spór z bankiem

Już od kilku dni media informują o zmianach, jakie mają zajść w postępowaniach grupowych. 29 sierpnia 2024 roku w życie weszła nowela umożliwiająca organizacjom konsumenckim skarżenie przedsiębiorców za zbiorowe naruszenia przeciwko prawom konsumentów. W takich procesach organizacje te będą mogły domagać się od przedsiębiorców, by ci zaprzestali stosowania nieuczciwych praktyk, jak również kierować pod ich adresem roszczenia odszkodowawcze.

Co ciekawe, pozwy tego typu będą zwolnione z kosztów sądowych. Zniesiony został też wymóg minimalnej liczby członków grupy – dotąd potrzeba było przynajmniej 10 poszkodowanych, by zainicjować zbiorowe postępowanie przeciwko przedsiębiorcy. Ten minimalny próg znika jednak jedynie w przypadku pozwów, w których organizacja nie będzie dochodzić roszczeń, w tym tych odszkodowawczych, na rzecz konkretnych osób.

Jaki jest cel tych zmian? Przede wszystkim chodzi o zniechęcenie przedsiębiorców do stosowania abuzywnych praktyk w relacji z konsumentami. Mówi się też o tym, że nowelizacja odnosząca się do pozwów grupowych ma odciążyć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do którego wpływa cała masa zawiadomień dotyczących niedozwolonych praktyk przedsiębiorców. UOKiK nie jest jednak w stanie zająć się każdą taką sprawą z osobna. Idea powództw przedstawicielskich wydaje się więc wypełniać pewną lukę, wynikającą z ograniczonych możliwości tego urzędu.

Od 29 sierpnia możesz pozwać bank grupowo, także żądając od niego pieniędzy. Tylko czy jest sens?

Jednym z powodów, dla których pozwy zbiorowe zupełnie nie sprawdzały się dotąd w przypadku sporów na tle finansowym, skierowanych przeciwko bankom w związku z nieważnością umów kredytowych, był wymóg jednolitości roszczeń, tak w zakresie ich rodzaju, podstawy prawnej, jak i wysokości. Sierpniowa nowelizacja usuwa tę przeszkodę w sprawach konsumenckich. Jedyne kryterium jest takie, by poszkodowani dochodzili swoich roszczeń w związku z taką samą podstawą prawną. Kwota roszczenia może być różna dla każdego z członków grupy.

Wszystko to w teorii brzmi oczywiście bardzo pięknie. Jednak każdy, kto od lat obserwuje rozwój procesów o kredyty we franku, wie doskonale, jak wygląda rynek „pomocy frankowiczom” właśnie w związku z tym, że nie jest ograniczony do profesjonalnych podmiotów, takich jak kancelarie adwokackie i radcowskie. Jest on zdominowany przez spółki z o.o., które mają wysoką skuteczność docierania do potencjalnego klienta z uwagi na brak ograniczeń w reklamie, a także możliwość swobodnego kształtowania swoich cenników, bez oglądania się na kodeks etyki zawodowej.

Z nowelizacją ustawy dot. postępowań grupowych wiążą się pewne ryzyka

Istnieje ryzyko, że osoby, które stoją za nieetycznie działającymi firmami odszkodowawczymi, nagle zapragną poszerzyć zakres swoich usług o powództwa zbiorowe. Rządzący, nowelizując ustawę, mieli zainstalować w niej pewne bezpieczniki, służące ochronie konsumentów przed tym scenariuszem.

To ważne ze względu na to, że pseudokancelarie już wiele miesięcy temu dostrzegły potencjał drzemiący w procesach grupowych – część z nich promuje rozwiązanie zbiorowego negocjowania ugody z bankiem. Podmioty te przekonują, że w ten sposób frankowicze mogą zawrzeć ugodę generującą podobne korzyści jak unieważnienie umowy.

Zgodnie z nowymi wymogami, organizacje konsumenckie uprawnione do składania powództw w imieniu poszkodowanych osób muszą zostać wpisane do rejestru i uzyskać status podmiotu upoważnionego. Ich działalność ma być też kontrolowana przez UOKiK. Ten sam, który w tej chwili jest w stanie reagować jedynie na część skarg otrzymywanych od konsumentów.

Czy mechanizmy wprowadzone przez ustawodawcę wystarczą, by unieszkodliwić zapędy spółek, które chcą wycisnąć portfele kredytobiorców jak cytrynę? Śmiemy wątpić. Wiemy po prostu, jak działa to w przypadku kredytów we franku. I jak zaczyna już funkcjonować w sprawie sankcji kredytu darmowego.

TSUE ustali, czy bank może kredytować koszty kredytu. Bankowcy już myślą, jak uniknąć masowego korzystania klientów z SKD

Procesy o SKD są teraz drugim poważnym problemem bankowców, zaraz po sporach o kredyty frankowe. Pomiędzy pierwszym a drugim miejscem jest jednak ogromna przepaść – w sądach toczy się blisko 200 tysięcy postępowań o kredyty w CHF i „jedynie” ok. 10 tys. spraw o sankcję kredytu darmowego.

Potencjał rynku jest jednak ogromny ze względu na to, że umów tego typu w Polsce są miliony – w zdecydowanej większości przypadków banki nie oparły się pokusie i skredytowały koszty kredytu udzielonego konsumentowi, co może w przyszłości prowadzić do uznania całej takiej umowy za nieważną.

W kwestii tej już niedługo wypowie się TSUE – do tej pory sądy krajowe wysłały do tego unijnego organu aż 6 zestawów pytań prejudycjalnych odnoszących się do tej problematyki, a ostatnie sformułowane zostały przez orzecznika z Łodzi. Na wieść o tym, że Trybunał zajmie się roszczeniami wynikającymi z sankcji kredytu darmowego, bankowcom z miejsca zrobiło się ciepło. Już kombinują, jakby tu uciec przed odpowiedzialnością.

Ich pomysłowość nie zna granic – jak informuje Związek Banków Polskich, czyli organizacja, która zrzesza czołowych kredytodawców funkcjonujących na krajowym rynku, istnieje potrzeba… nałożenia ograniczeń w stosowaniu SKD na wzór pozostałych państw UE.

ZBP nie lubi restrykcyjnego prawa, ale tylko wtedy gdy jest nie po myśli banków

ZBP argumentuje, że w części krajów członkowskich dyrektywa dotycząca kredytów konsumenckich została zaimplementowana do krajowego prawa w inny sposób, pozwalający na miarkowanie sankcji stosowanych wobec banku w sytuacji stwierdzenia uchybień względem postanowień ustawy. Związek chciałby, aby podobnie działało to w Polsce. A w ogóle najlepiej, gdyby banki były pociągane do odpowiedzialności wyłącznie w sytuacji, gdy ich praktyki mają negatywne następstwa finansowe dla konsumenta.

Krótko mówiąc, bankowcy będą namawiać rządzących do zmian legislacyjnych, bo obowiązujące w Polsce prawo uważają za zbyt surowe. Jakże ironiczny jest przy tym fakt, że banki akurat w przypadku tej konkretnej dyrektywy są gotowe ostro krytykować restrykcyjny sposób implementacji… Przecież jeszcze w zeszłym roku, gdy to kredytobiorcy i ich pełnomocnicy prawni zgłaszali zastrzeżenia dotyczące metody, wg której przeniesiono do polskiego prawa przepisy dotyczące procedury resolution (co miało miejsce po restrukturyzacji Getinu), bankowcy upierali się, że wszystko jest w porządku. I że odebranie konsumentom możliwości zabezpieczenia roszczeń nieskierowanych do majątku banku w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego to coś zupełnie normalnego. Jak widać, optyka zmienia się bardzo szybko, gdy dany przepis nie godzi już w interes konsumenta, a przedsiębiorcy.

Banki mają dość działalności pseudokancelarii. Chcą je unieszkodliwić przy pomocy zmian w prawie?

Interesujące jest też to, że bankowcy domagają się, aby roszczenia wynikające z SKD nie podlegały swobodnemu obrotowi gospodarczemu, czyli chcieliby ograniczyć kredytobiorcom prawo do ich sprzedaży podmiotom profesjonalnie pozywającym kredytodawców w sądach.

To pokazuje, że bankom bardzo daje się we znaki działalność spółek z o.o., które już nie tylko bezpośrednio reprezentują konsumentów w sądach, ale również za bezcen skupują od nich roszczenia, po to, by później samodzielnie odzyskać na swoje konto to, co ci nadpłacili ponad użyczony im kapitał.

Pozwy grupowe vs. pozwy indywidualne, czyli jak może wyglądać Twój proces, jeśli zdecydujesz się na jedno z tych dwóch rozwiązań

Wróćmy jednak do znowelizowanej idei pozwów grupowych. Załóżmy na chwilę, że rynek tych pozwów nie zostanie zdominowany przez spółki nastawione wyłącznie na swój własny interes. Czy sądzenie się z bankiem, np. o sankcję kredytu darmowego, będzie miało teraz większy sens? NIE, ponieważ… procesy tego typu ciągną się latami. A pisząc „latami”, nie mamy na myśli 2-3 lat, jak ma to miejsce w przypadku sporów indywidualnych. Tu warto przywołać przykłady konkretnych procesów, które do dziś nie doczekały się szczęśliwego końca:

  • I C 976/17 – jak wskazuje sygnatura, sprawa znajduje swój początek w 2017 roku. Mimo to dopiero 24 czerwca 2024 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał w niej wyrok, uznając za słuszne powództwo wniesione przez Miejskiego Rzecznika Konsumentów, reprezentującego grupę ok. 500 konsumentów walczących z Santander Bankiem Polska. A przecież to nie koniec sądowych perypetii frankowiczów, którzy są stroną tego procesu, bo czeka ich jeszcze najprawdopodobniej apelacja Santandera plus niewykluczone, że również skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego. Gdyby ci kredytobiorcy pozwali indywidualnie Santander w 2017 roku, domagając się nieważności swoich umów, zapewne już dawno mieliby prawomocnie zamknięte swoje procesy, a pieniądze, które bank nienależnie od nich pobrał, zostałyby im zwrócone. A tak? Kilkusetosobowa grupa nadal będzie tułać się po sądach w nadziei, że relacja jej członków z bankiem w końcu zostanie zamknięta
  • I C 1281/15 – proszę nie kalibrować monitorów, bo wszystko się zgadza. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie w 2015 roku, a grupę kredytobiorców, którzy sądzą się z Millennium Bankiem niemal dekadę, reprezentuje Miejski Rzecznik Konsumentów. Sprawa ta jest tak stara, że członkowie grupy roszczą w niej nie o ustalenie nieważności, a o odfrankowienie. Bardzo jesteśmy ciekawi, jak Sąd podejdzie do tych roszczeń, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że zgodnie z najnowszą linią orzeczniczą działaniem adekwatnym w przypadku stwierdzenia w umowie klauzul abuzywnych, których nie da się zastąpić żadnym innym przepisem prawa krajowego, jest po prostu stwierdzenie nieważności umowy. Kredytobiorcom będącym członkami tego postępowania życzymy cierpliwości i dużej wyrozumiałości ze strony sądu.

Czy ktokolwiek z naszych czytelników ma ochotę sądzić się ze swoim bankiem 10 lat celem uwolnienia się od abuzywnej umowy? Szczerze w to wątpimy. Być może idea takiego pozwu miała sens w 2015 roku, gdy szanse przegrania procesu frankowego były duże.

Dziś frankowicze wygrywają prawomocnie 99 na 100 sporów sądowych, a banki w wielu przypadkach rezygnują z apelacji, bo nie chcą płacić kredytobiorcom wysokich odsetek ustawowych za zwłokę w zapłacie, naliczanych przez sąd za cały proces. Poniżej kilka przykładowych wyroków, w których przegrany bank zrezygnował z apelacji. Przyjrzyjcie się im dobrze, bo już wkrótce podobne orzeczenia mogą zapadać w indywidualnych sprawach o sankcję kredytu darmowego.

Millennium Bank nie chce apelować od wyroku SO w Warszawie. Prawomocny wyrok to zysk dla kredytobiorców w wysokości 431 tys. zł

Czy sprawę o ustalenie i zapłatę, skierowaną przeciwko Millennium Bankowi, da się prawomocnie wygrać w pół roku, i to w dodatku w Sądzie Okręgowym w Warszawie? W 2024 roku da się. Świadczy o tym przykład pochodzący z Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni. Postępowanie o sygnaturze III C 2278/23, zainicjowane pozwem w sierpniu 2023 roku, zakończyło się wyrokiem stołecznego SO dnia 15 lutego 2024 roku.

Sąd zakomunikował stronom, że nie istnieje stosunek prawny wynikający z zakwestionowanej przez powodów umowy kredytu hipotecznego, podpisanej w 2008 roku. W związku z tym faktem Millennium Bank, jako pozwany, musi oddać kredytobiorcom, powodom w sprawie, kwotę ponad 431 tys. zł wraz z odsetkami, liczonymi od września 2023 roku.

Millennium Bank próbował się ratować przed kosztami odsetkowymi podniesieniem zarzutu zatrzymania. Sąd jednak nie uznał tego środka, dając jasno do zrozumienia, jak mają przebiec rozliczenia. W efekcie bank nie złożył nawet apelacji od wyroku, który stał się już prawomocny.

Frankowicze prawomocnie unieważniają swoją umowę w 8 miesięcy, bo mBank nie składa apelacji

Kolejny przykład uprawomocnienia się wyroku już po I instancji pochodzi z Sądu Okręgowego w Elblągu, który dnia 17 maja 2024 roku uznał, że umowa zawarta pomiędzy powodami a BRE Bankiem S.A. jest nieważna. Na uwagę zasługuje fakt, że zasądzone od pozwanego mBanku na rzecz powodów kwoty, w tym ok. 228 tys. zł i 39,2 tys. CHF, podmiot musi wypłacić wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, liczonymi od 30 września 2023 roku.

Jak podaje Kancelaria adwokata Pawła Borowskiego prowadząca tę sprawę, postępowanie w I instancji trwało 8 miesięcy i w jego ramach odbyła się jedna rozprawa, na której przesłuchano stronę powodową. Sprawa toczyła się pod sygnaturą I C 978/23, a wyrok w niej jest prawomocny, gdyż przegrany mBank nie zdecydował się na apelację. Zysk kredytobiorców z tego wyroku wynosi łącznie ok. 219 tys. zł.

PODSUMOWANIE:

Pozwy grupowe, mimo sierpniowej noweli, nie są dobrym rozwiązaniem dla kredytobiorców, którzy mają zatarg z bankiem. Dotyczy to w równym stopniu frankowiczów, co złotówkowiczów pozywających banki o SKD i WIBOR.

Przede wszystkim chodzi o długość tych procesów i brak elastyczności w porównaniu z postępowaniami z powództwa indywidualnego. Kto chce uzyskać szybki prawomocny wyrok w swojej sprawie, tak jak i do tej pory będzie musiał wynająć dobrego prawnika i z jego pomocą skierować roszczenie pod adresem banku.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze