Mimo ogromnych starań banków, nie milkną spekulacje dotyczące wątpliwej miarodajności wskaźnika referencyjnego WIBOR. Bankowcy próbują, zresztą dość nieudolnie, zbijać argumenty na niekorzyść WIBORu, przedstawiane przez prawników wyspecjalizowanych w reprezentowaniu w sądach strony konsumenckiej. Niestety dla sektora, liczba kontrowersji wokół stawki zamiast maleć, rośnie. Nie pomagają ani ostatnie ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, ani tym bardziej wyrok Sądu Okręgowego w Suwałkach w sprawie I C 217/24, który w zasadzie tylko wzmacnia przekaz słany w świat przez pełnomocników złotówkowiczów. Czy bankowcom uda się obronić WIBOR przed argumentacją konsumentów?
- Wg kredytobiorców kwestionujących WIBOR, o który oparte są ich umowy z bankami, stawka ta jest podatna na manipulacje, zaś przedstawiciele sektora LATAMI nie informowali konsumentów o ryzykach z nią związanych
- Wg banków WIBOR jest stawką wynikającą z unijnego rozporządzenia BMR i powiązane z nim klauzule zmiennego oprocentowania w ogóle nie powinny być badane przez krajowe sądy. Argumentacja jest bardzo podobna jak niegdyś w przypadku kredytów frankowych
- Do TSUE wpłynęły już pierwsze pytania odnoszące się do możliwości badania klauzul „wiborowych” przez polskie sądy. W Suwałkach zapadł z kolei sensacyjny wyrok eliminujący z umowy kredytowej tak stawkę WIBOR, jak i stałą marżę banku
- Wiele świadczy o tym, że w wojnie o WIBOR, mimo niezwykle miałkich argumentów, sektor będzie miał potężnego sprzymierzeńca. Czy polski rząd zrobi wszystko, by nie dopuścić do powielenia scenariusza frankowego w przypadku roszczeń dotyczących WIBORu?
WIBOR to tonący okręt, ale banki nadal udają, że wszystko jest okay
Już od pewnego czasu wiadomo, że dni WIBORu są policzone. Początkowo miał go zastąpić wskaźnik WIRON, jednak wiosną tego roku media podały nieoficjalną wówczas informację, według której i ta stawka nie zostanie na trwałe „wszyta” do polskich kredytów hipotecznych. Jednocześnie, mimo iż wiadomo, że WIBOR przejdzie wkrótce do historii (a skoro tak, to rządzący z pewnością mają ku temu dobry powód), bankowcy bronią go jak niepodległości. Doskonale wiedzą, że to właśnie od niezachwianej reputacji tej stawki zależy być albo nie być kierowanych przez nich instytucji.
Wiemy, o czym piszemy. Tak naprawdę niemal każdy artykuł, który publikujemy na łamach naszego portalu, a który odnosi się do kontrowersji nagromadzonych wokół stawki referencyjnej, spotyka się z pisemną kontrą administratora WIBORu. Spółka GPW, której nazwa występuje w mediach nader często od czasu przedostania się do opinii publicznej informacji o pierwszych pozwach „wiborowych”, wysyła nam sprostowania odnoszące się do publikowanych przez nas tekstów. Możemy się tylko domyślać, że podobną korespondencję otrzymują także i inne media zajmujące się kontrowersjami wokół WIBORu.
A tych jest coraz więcej. Zajmijmy się tylko tymi z ostatnich miesięcy
- przed paroma tygodniami gorąco zrobiło się wokół ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, która opublikowała raport z audytu przeprowadzonego w UKNF i Ministerstwie Sprawiedliwości. Wynika z niego mniej więcej tyle, że kontrola UKNF nad tym, w jaki sposób administrator WIBORu zarządza stawką, odbywała się na odległość, w dodatku w oparciu o dokumenty nadsyłane przez samą spółkę. Po stronie urzędu zabrakło nie tylko własnej inicjatywy, ale i osobistego stawiennictwa kontrolerów w siedzibie spółki. Jakby tego było mało, NIK ujawniła, że przed ponad dekadą NBP zlecił analizę statystyczną, która wykazała, iż cztery banki istotnie zawyżały kwotowania biorące udział w wyznaczaniu stawki WIBOR 3M
- w październiku 2024 roku na portalu orzeczeń sądowych pojawił się wyrok Sądu Okręgowego w Suwałkach dla sprawy I C 217/24, oddalający roszczenie banku wobec kredytobiorczyni, której, w związku z nieregularną spłatą zobowiązania, wypowiedziano umowę. Postępowanie toczyło się o zapłatę (zwrot środków, które w mniemaniu banku kredytobiorczyni wciąż była mu winna). Klientka banku podniosła w sądzie szereg argumentów mających świadczyć o abuzywnym charakterze klauzul zawartych w jej umowie. W efekcie obranej przez pozwaną strategii sąd nie tylko oddalił roszczenie banku, ale i zmienił umowę kredytową w ten sposób, że wykreślił z niej zarówno stawkę WIBOR, jak i marżę banku. Wyrok jest nieprawomocny.
Odważny prawnik nagrał video, w którym polemizuje z argumentami bankowców
Argumentów przeciwko miarodajności i transparentności stawki WIBOR jest cała masa, a nasi redaktorzy napisali na ten temat teksty liczące łącznie miliony znaków. W sieci brakowało jednak materiału, który konsolidowałby całą tę wiedzę i w dodatku przekazywał ją w sposób przystępny, w maksymalnie krótkim czasie, laikowi, który od słowa pisanego bardziej ceni sobie przekaz w formie video. Na te potrzeby odpowiedział niedawno znany radca prawny, specjalista prawa bankowego, mec. Radosław Górski, który za pośrednictwem platformy YouTube udostępnił niespełna półgodzinne nagranie, tłumacząc krok po kroku wszystkie wątpliwości nagromadzone wokół tej stawki. Materiał można znaleźć na YT pod tytułem „Czy Banki mówią nam prawdę o Wiborze?”.
Radosław Górski bardzo odważnie polemizuje z najważniejszymi argumentami bankowców, mającymi świadczyć na korzyść WIBORu. Jeśli się im przyjrzymy, bardzo szybko zauważymy, że w argumentach tych jest mało merytoryki, a tak naprawdę bardziej przypominają gotowe tezy niż faktyczną, obiektywną próbę obrony wskaźnika, o który oparta jest zdecydowana większość kredytów hipotecznych w Polsce.
Jakie są argumenty (czy też może bardziej tezy) banków w obronie stawki WIBOR?
Co o WIBORZe mówią bankowcy? Narracja składa się z kilku spinów:
- WIBORu nie można kwestionować w sądach (sądy nie powinny badać klauzul powiązanych ze stawką), ponieważ wynika on z unijnego rozporządzenia BMR – za każdym razem, gdy pada ten argument, zastanawiamy się nad tym, czy banki naprawdę nie zwróciły uwagi na to, że to rozporządzenie weszło w życie 1 stycznia 2018 roku, a przed tym dniem WIBOR przez całe lata był podstawową stawką referencyjną obecną w polskim systemie finansowym
- nikomu do tej pory nie udało się udowodnić, że WIBOR był ustalany w sposób nieodzwierciedlający realiów rynku – z tym argumentem całkiem sprawnie rozprawił się mec. Górski w polecanym przez nas materiale video, wskazując okresy, w których stawka była wyznaczana w oparciu o pojedyncze transakcje lub wręcz o kwotowania wiążące, czyli o hipotetyczne dane
- banki wygrywają 100 proc. sporów przeciwko klientom, którzy zdecydowali się zakwestionować WIBOR w swoich umowach – cóż, ta narracja właśnie się sypie, do czego przyczynił się Sąd Okręgowy w Suwałkach. Banki zresztą już zaczęły bagatelizować znaczenie tego wyroku, przypominając, że jest on nieprawomocny
- afera z WIBORem została sztucznie rozdmuchana przez kancelarie prawne, które chcą zarabiać na naiwności kredytobiorców – tak samo banki recenzują pracę renomowanych adwokatów reprezentujących w sądach frankowiczów. W odsądzaniu od czci i wiary pełnomocników konsumentów nie przeszkadza bankom to, że tam klienci sektora wygrywają prawomocnie 99 proc. spraw, odzyskując ogromne kwoty, zmieniające ich sytuację finansową na lepsze. Ocenie naszych czytelników pozostawiamy to, czy prawnik, który broni w sądzie interesów konsumenta, słabszej strony umowy zawartej z potężną korporacją, rzeczywiście postępuje nieetycznie, po pierwsze podejmując się takiej współpracy, a po drugie pobierając wynagrodzenie za swoje usługi. A wiemy, że czytają nas ludzie rozsądni.
Atmosfera wokół WIBORu jest gorętsza niż kiedykolwiek. Oto dowody
Był czas, że banki traktowały roszczenia kredytobiorców powstałe na tle klauzul zmiennego oprocentowania wyłącznie w kategorii satyrycznej. Jakże wesoło było przedstawicielom sektora, gdy prawnicy zaczęli przyglądać się uczciwości umów złotowych – bankowcy byli pewni, że WIBOR jest z teflonu i nic się do niego nie przyklei!
Mamy końcówkę 2024 roku, a nikt w sektorze już się nie śmieje, gdy dziennikarze pytają o pozwy dotyczące WIBORu. Wręcz przeciwnie, najbardziej prominentni bankowcy z pełną powagą i zaangażowaniem tłumaczą, że roszczenia kredytobiorców są bezpodstawne, i oczywiście nie zostawiają suchej nitki na prawnikach, którzy biorą sprawy o WIBOR do poprowadzenia. Co więcej, choć banki oceniają roszczenia swoich klientów jako nieuzasadnione i skazane na porażkę, to zaczynają wspominać o nich, na razie zdawkowo, w swoich kwartalnych sprawozdaniach finansowych. O liczbie otrzymanych pozwów informują już instytucje takie jak PKO BP, BNP Paribas oraz Millennium Bank.
Atmosfera jest bardzo napięta. I gorętsza niż kiedykolwiek: a świadczy o tym kilka rzeczy.
Zacznijmy od zaskakującego komunikatu NIK, która 29 listopada 2024 poinformowała, że nie zakwestionowała wyliczania wskaźnika WIBOR ani w ostatniej kontroli, ani w poprzednich. Z NIK wyszło ostatnio sporo materiałów niestawiających ani samej stawki, ani jej administratora w najlepszym świetle. Skąd więc nagle taka deklaracja? Standardowo: nie wiemy, ale się domyślamy.
Pora przejść do najciekawszego, czyli do nastawienia do sprawy WIBORu strony rządowej. Gdy Sąd Okręgowy w Częstochowie wysłał pod koniec maja br. szereg pytań prejudycjalnych do TSUE, z których każde odnosiło się albo do możliwości badania klauzul „wiborowych”, albo do ewentualnych konsekwencji uznania tych klauzul za abuzywne, w niedługim czasie powstała potrzeba ustalenia rządowego stanowiska w sprawie.
Gdy chodziło o franki, konsumenci mogli zwykle liczyć na przyjazne nastawienie KPRM, UOKiK czy Ministerstwa Sprawiedliwości. Negatywnie o roszczeniach kredytobiorców wypowiadała się właściwie tylko Komisja Nadzoru Finansowego.
Rząd stoi murem za bankami w kwestii WIBORu… i w końcu obsadza stanowisko Rzecznika Finansowego
Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Rząd, po drobnych komplikacjach, o których rozpisywały się media, sformułował spójne stanowisko, które stanowi twardą obronę stawki referencyjnej WIBOR. Po stronie sektora bankowego stanęli wszyscy, od KPRM, przez resort sprawiedliwości, na UOKiK kończąc (podobno ten ostatni urząd był jedynym, który nie do końca zgadzał się z linią rządu, co wymagało wypracowania kompromisu).
Interesująca jest tu rola Rzecznika Finansowego. Przypomnijmy, że Polska od czerwca 2024 roku nie miała obsadzonego stanowiska RF. Rolę tę przez blisko pół roku pełnił zastępca Rzecznika, a dr Pretkiel, który pełnił urząd do czerwca br., został odwołany ze stanowiska przez premiera, w dodatku nagle i w atmosferze skandalu. Powodem odwołania wpierw miała być rzekoma utrata zaufania do rzecznika. Później sprecyzowano, że chodzi o to, iż dr Pretkiel nie spełniał podstawowych wymagań na stanowisko RF. Czy aby na pewno?
W kuluarach od dawna mówiło się o tym, że dr Pretkiel jest niewygodny dla przedstawicieli krajowej bankowości, a to dlatego, że na początku br. wydał istotny pogląd w sprawie WIBORu, ujmując się za stroną konsumencką. Istniało realne ryzyko, że dr Pretkiel, zapytany o stanowisko dla TSUE, po raz kolejny wesprze polskich kredytobiorców, tak jak robił to wcześniej setki razy.
Daty wydają się być nieprzypadkowe, przypomnijmy je:
- 31 maja 2024 roku – Sąd Okręgowy w Częstochowie kieruje 4 pytania prejudycjalne do TSUE w kwestii WIBORu (sprawie zostaje nadana sygnatura C-471/24)
- 20 czerwca 2024 roku – premier odwołuje dr Bohdana Pretkiela z funkcji Rzecznika Finansowego. Obowiązki RF przejmuje jego zastępca, Ziemowit Bagłajewski
- 23 października 2024 roku – rządowi udaje się sporządzić jednolite stanowisko do Trybunału Sprawiedliwości UE na potrzeby sprawy C-471/24.
Na wybór nowego Rzecznika Finansowego Polacy musieli czekać do 18 grudnia 2024 roku, gdy urząd ten został objęty przez dr Michała Ziemiaka. Ze strony Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu możemy się dowiedzieć m.in., iż dr Ziemiak (prócz tego, że jest radcą prawnym) jest doradcą i szkoleniowcem takich podmiotów jak chociażby zakłady ubezpieczeń, towarzystwa funduszy inwestycyjnych czy inne instytucje finansowe.
Bardzo jesteśmy ciekawi, jak będzie wyglądała treść wyrażanego przez nowego RF istotnego poglądu w sprawach, w których kredytobiorcy złotowi będą walczyć z bankami o WIBOR. O poczynaniach instytucji RF będziemy oczywiście starali się informować na bieżąco, ilekroć pojawi się kontekst stawki referencyjnej.
PODSUMOWANIE:
Złotówkowicze walczący dziś w sądach o wykreślenie WIBORu ze swoich umów często są porównywani do frankowiczów sprzed dekady. Jedni i drudzy podjęli się nierównej walki z potężnymi podmiotami, dysponującymi ogromnymi budżetami nie tylko na najlepszą opiekę prawną, ale i na propagandę medialną. Frankowicze, gdy zaczynali swoją krucjatę przeciwko bankom, nie mieli wielu sprzymierzeńców. Dziś wygrywają prawomocnie 99 na 100 spraw dotyczących abuzywnych klauzul przeliczeniowych.
Wiele jednak wskazuje, że droga złotówkowiczów będzie bardziej wyboista niż ta, którą przeszli kredytobiorcy frankowi. Sektor nie walczy już o obronę pełnych kieszeni, a o przetrwanie. A ewentualne kłopoty banków w Polsce, dotyczące płynności i utrzymania odpowiedniego poziomu współczynników kapitałowych, bardzo szybko przełożyć się mogą na sytuację w krajowej gospodarce.
Dlatego w spór pomiędzy bankami a kredytobiorcami angażują się instytucje publiczne, obierając nieoczekiwanie prokorporacyjny kurs. Czy to wystarczy, by przekonać TSUE, a więc i krajowe sądy, do tego, że nie wolno badać klauzul zmiennego oprocentowania pod kątem ich abuzywności? Odpowiedź na to pytanie jest najprawdopodobniej kwestią kilkunastu miesięcy.