PLN - Polski złoty
CHF
4,58
sobota, 7 września, 2024

Właśnie pojawił się kluczowy powód, aby TERAZ pozwać bank za kredyt we frankach!

Strach przed wieloletnią, dwuinstancyjną bitwą – to główny motyw kierujący frankowiczami, którzy jeszcze nie pozwali swojego banku o nieważność wadliwej umowy kredytowej. Ale w 2024 roku ten czynnik może, a przynajmniej powinien, przestać przerażać konsumentów. Banki bowiem coraz częściej kapitulują po usłyszeniu wyroku I instancji. Dodatkowo sposób naliczania na rzecz kredytobiorcy sądowych korzyści za to, że latami wykonywał nieważną umowę, nie zachęca bankowców do umyślnego komplikowania i przedłużania postępowań. Mogą na tym tylko stracić. Czy zatem już wkrótce prawomocne wyroki, unieważniające kredyty frankowe po I instancji, staną się normą, a banki będą dążyć do jak najszybszych rozliczeń z wygranymi klientami?

  • Banki zaczynają cofać niektóre powództwa skierowane przeciwko frankowiczom. To nie opinia, to fakt, który potwierdzają i eksperci reprezentujący kredytobiorców, i ZBP
  • Na razie masowe cofnięcia powództw dotyczą roszczeń o waloryzację i wynagrodzenie. Ale towarzyszy temu inny ciekawy trend: mianowicie część banków odstępuje od składania apelacji od niekorzystnych orzeczeń sądów okręgowych
  • Powodem, dla którego banki zachowują się w określony sposób, jest chłodna kalkulacja. Przeciąganie postępowań sądowych o kredyty w CHF już się nie opłaca. Efekt propagandowy jest coraz słabszy, a apelacje stają się kosztowniejsze niż kiedykolwiek.

Na to frankowicze czekali latami: banki w końcu dają za wygraną w sądach. Przynajmniej w jednej kwestii

Jeszcze w I połowie zeszłego roku kredytobiorca frankowy sądzący się z bankiem mógł być niemal pewny dwóch rzeczy: po pierwsze tego, że bank pozwie go o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, po drugie, że złoży apelację, gdy sąd I instancji orzeknie, że zawarta przez strony sporu umowa jest w całości nieważna. Jak wiele się przez tych kilkanaście miesięcy zmieniło! Oto banki modyfikują swoje strategie.

Zaczęło się w okolicach lutego bieżącego roku, gdy media poinformowały, że banki, wpierw incydentalnie, następnie już masowo, cofają powództwa o wynagrodzenie oraz sądową waloryzację (której domagały się alternatywnie po niekorzystnym dla nich wyroku TSUE w sprawie C-520/21). Co więcej, część dużych banków giełdowych oficjalnie potwierdziła, że nie będzie wysuwać pod adresem konsumentów kolejnych roszczeń tego typu, a jedynie domagać się będzie zwrotu wypłaconego kapitału.

Łatwo przejrzeć w tym przypadku intencje banków. Starają się one minimalizować finansowe koszty sporów z kredytobiorcami. Pojedyncza przegrana kosztuje bank krocie – i wbrew pozorom chodzi tu już nie o sam koszt rozliczeń nieważnej umowy, ale o to, co bank musi zapłacić swoim pełnomocnikom prawnym. A także o to, czego już nie odzyska po przegranej – a w grę wchodzą dziesiątki tysięcy złotych, wydane na opłatę za wniesienie pozwu (5 proc. od wartości przedmiotu sporu), opłatę za apelację (znów 5 proc., tym razem od wartości przedmiotu zaskarżenia) czy na zwrot kosztów zastępstwa procesowego na rzecz strony wygranej.

Nie można zapominać też o tym, że banki tracą ogromne pieniądze na odsetkach ustawowych za opóźnienie, które, zgodnie z orzeczeniami TSUE z grudnia ubiegłego roku, należy naliczać na rzecz konsumentów już od dnia następującego po tym, w którym podmiot będący przedsiębiorcą dowiedział się o roszczeniu klienta. Obecnie te odsetki wynoszą aż 11,25 procent rocznie, co przy postępowaniach toczących się o setki tysięcy złotych i trwających po kilka lat oznacza pokaźne dodatkowe kwoty, należne konsumentom i ściągane od banków.

Wniosek? Przedłużanie postępowań poprzez zaskarżanie wyroków staje się dla banków coraz mniej opłacalne. Póki sądy akceptowały podnoszony przez banki zarzut zatrzymania, te mogły wykorzystywać to narzędzie do pozbawiania kredytobiorców odsetek. Teraz ten „numer” nie przejdzie, bo konsumenci są w tym aspekcie chronieni europejskim prawem, które powinno być respektowane przez krajowych sędziów.

ZBP przyznaje, że banki cofają powództwa o wynagrodzenie i waloryzację

Jak wynika z wypowiedzi Tadeusza Białka, prezesa Związku Banków Polskich, cytowanego przez portal prawo.pl, przypadki wycofywania apelacji banków w części dotyczącej wynagrodzenia czy waloryzacji, mają charakter masowy. Tadeusz Białek przyznaje również że bywa i tak, że banki w ogóle nie składają apelacji. Przyczyny takich decyzji są wg prezesa ZBP różne. Banki analizują m.in. kwestię wysokości kredytu oraz wartości przedmiotu sporu, a także czas przeciętnie potrzebny na rozsądzenie sprawy w danej jednostce apelacyjnej.

Prawnicy reprezentujący frankowiczów, pytani przez media o kwestię nieskładania przez banki apelacji, a także częściowego cofania pozwów, potwierdzają ten trend. W ostatnich miesiącach kancelarie frankowe zostały wprost zalane pismami z informacją o cofniętych pozwach o wynagrodzenie i waloryzację. Jest to zjawisko bardzo korzystne dla frankowiczów, ale takie, które właściwie nie może dziwić. Wyroki TSUE, wspomniany już C-520/21, ale też styczniowy C-488/23, odebrały sektorowi jakiekolwiek szanse na uzyskanie rekompensaty za udzielenie konsumentom kapitału, gdy umowy, na podstawie których ten kapitał wypłacono, są z winy banków nieważne.

Część banków przestaje apelować od wyroków unieważniających umowy frankowe. Wiemy, które

Zdaniem ekspertów prawnych znacznie ciekawsze jest to, że niektóre banki, na razie epizodycznie, choć z coraz większą częstotliwością (w porównaniu do np. roku ubiegłego), odstępują od składania apelacji. Bywa, że nie decydują się na nią już po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku, a zdarza się nawet tak, że pełnomocnicy kredytodawców w ogóle nie występują z wnioskiem o wydanie takiego uzasadnienia, co jasno wskazuje na brak intencji wniesienia zaskarżenia od negatywnego wyroku.

Podmioty najczęściej wskazywane przez prawników jako nieskładające apelacji to mBank i BNP Paribas. Ale nie tylko. Dotarliśmy do wyroków, które stały się prawomocne już po I instancji, a które dotyczyły takich podmiotów jak Deutsche Bank czy Millennium Bank. Opisy tych spraw, udostępnione nam przez kancelarię adwokata Pawła Borowskiego oraz Kancelarię Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, znajdują się w dalszej części artykułu.

Czego kredytobiorca frankowy powinien spodziewać się w 2024 roku po wygraniu swojej sprawy w sądzie I instancji? Możliwych scenariuszy jest kilka:

  • bank wniesie apelację, w której nadal będzie utrzymywał, że umowa jest ważna – taki ruch banku wciąż jest najbardziej prawdopodobny
  • bank wyjdzie wobec kredytobiorcy z propozycją rozliczeń, ale w oparciu o potrącenie (chodzi o sytuację, gdy sąd zasądzi rozliczenia w oparciu o teorię dwóch kondykcji)
  • bank odstąpi od apelacji, zaakceptuje wyrok i zdecyduje się na rozliczenia zgodne z tym, co wskazał sąd w wyroku I instancji
  • bank zaproponuje ugodę zamykającą spór sądowy.

Należy przy tym zaznaczyć, że ugoda zawierana przez bank z frankowiczem już po wyroku wydanym przez sąd I instancji opiera się zwykle o zupełnie inne warunki niż ugoda pozasądowa, której ofertę kredytobiorca otrzymuje, nim jeszcze pozwie bank lub już na etapie toczącej się sprawy sądowej, w której wciąż nie zapadł wyrok. Ugoda zawarta w sądzie i negocjowana w imieniu frankowicza przez dobrego pełnomocnika prawnego sprowadza się zwykle do uznania przez bank roszczeń kredytobiorcy i ustalenia szczegółów wzajemnych rozliczeń. Strony takiej ugody oświadczają, że nie będą kierować względem siebie żadnych dalszych roszczeń wynikających ze spornej umowy. Bank nie będzie więc dochodził wynagrodzenia czy waloryzacji, kredytobiorca zaś zadośćuczynienia czy odszkodowania.

Jakie będzie podejście banków do frankowych apelacji w 2024 roku? Nasza opinia

Naszym zdaniem banki już wkrótce masowo zaczną akceptować wyroki I instancji, w których:

  • sąd, wbrew dominującemu poglądowi orzeczniczemu, zasądzi rozliczenia stron nieważnej umowy zgodnie z teorią salda
  • sąd, wbrew wyrokom TSUE, uzna zarzut zatrzymania banku i, co za tym idzie, pozbawi kredytobiorcę części ustawowych odsetek za opóźnienie.

Z pewnością też, tak jak i w roku ubiegłym, banki będą odstępować od apelacji w przypadkach, w których dojdzie do odfrankowienia ich umów lub usunięcia z nich jedynie części klauzuli, tej dotkniętej abuzywnością, a następnie oparcia ważnego wciąż kontraktu o średni kurs NBP. Jesteśmy jednak przekonani, że takich wyroków, niezgodnych przecież z unijnym orzecznictwem, a po 25 kwietnia 2024 roku również z poglądem Izby Cywilnej SN, będzie zapadać bardzo mało. A te, które zostaną wydane, będą zaskarżane przez samych kredytobiorców i korygowane w II instancji. Wystarczy przypomnieć, że już w 2023 roku odfrankowienia kredytów stanowiły zaledwie kilka proc. wydawanych przez sądy wyroków. A było to jeszcze przed wydaniem dużej uchwały frankowej.

Te wyroki pokazują, że bankom już się nie chce walczyć z frankowiczami

Oto przykłady wyroków, które uprawomocniły się już po I instancji. Powód? Banki odstąpiły w tych przypadkach od apelacji. Jesteśmy przekonani, że w 2024 roku takie wyroki nie będą epizodami w pracy wyspecjalizowanych adwokatów, a staną się już stałym sposobem finalizacji sporów o – bez wątpienia nieważne – umowy frankowe:

  • wyrok XXVIII C 17053/22 z 8 grudnia 2023 roku – w niniejszej sprawie o ustalenie i zapłatę, założonej Deutsche Bankowi przez kredytobiorców, którzy zawarli z nim umowę w 2008 roku, doszło do uznania spornej umowy kredytowej za nieważną. W związku z tym Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził rozliczenia. Pozwany bank zobowiązany jest oddać kredytobiorcom kwoty 299 442,99 zł oraz 82 589,40 CHF wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie, naliczanymi od dnia 9 grudnia 2023 roku. Deutsche Bank musi także dokonać zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. Bank nie złożył apelacji od tego wyroku, a sprawa stała się prawomocna po 15 miesiącach postępowania. Kredytobiorców reprezentowała w tym przypadku Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni
  • wyrok XII C 1703/21 z 5 lutego 2024 roku – w tej sprawie Sąd Okręgowy w Poznaniu ustalił nieważność umowy, którą w 2008 roku zawarli frankowicze z Millennium Bankiem S.A. Bank ma oddać powodom kwoty 76 081,55 zł i 29 725,95 CHF z odsetkami ustawowymi za opóźnienie. W niniejszej sprawie został uznany zarzut zatrzymania, podniesiony przez bank. Millennium został obciążony kosztami postępowania. Frankowicze na opisywanym wyroku zyskali 214 tys. zł. Millennium Bank odstąpił od składania apelacji, a więc wyrok uprawomocnił się po trwającym 30 miesięcy postępowaniu pierwszoinstancyjnym. Kredytobiorców reprezentował adwokat Paweł Borowski.

PODSUMOWANIE:

  • Frankowicze zyskali jeszcze jeden powód, by jak najszybciej pozwać swój bank i uwolnić się od abuzywnej umowy – banki tracą bowiem rozmach w walce z kredytobiorcami
  • Ponieważ z pozwów bankowych wypadają roszczenia o wynagrodzenie i waloryzację, należy spodziewać się przyśpieszenia postępowań i odciążenia sądów, które przestaną brać pod lupę powództwa bez podstawy prawnej
  • Po uchwale frankowej, która wydana została miesiąc temu, frankowicze powinni spodziewać się kolejnych ustępstw ze strony banków, które nie mają już absolutnie żadnej ucieczki przed uczciwymi rozliczeniami nieważnych umów.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze