PLN - Polski złoty
CHF
4,63
czwartek, 24 kwietnia, 2025

Wojna o darmowe kredyty dla Polaków. Banki chcą karać prawników, zanim TSUE znów zabierze głos

Bank, który wprowadził do obrotu prawnego umowę pożyczki gotówkowej niezgodną z ustawą o kredycie konsumenckim lub nie dochował obowiązków informacyjnych względem konsumenta przed zawarciem umowy, musi liczyć się z ryzykiem nałożenia na niego dotkliwej sankcji. Mowa oczywiście o sankcji kredytu darmowego, o którą toczy się obecnie kilkanaście tysięcy postępowań sądowych. Jeszcze niedawno większość takich spraw kończyła się dla banków zwycięstwem – sądy nie znajdowały podstaw do uznania racji konsumentów, mimo że ustawa, na której zapisy powodowie się powołują, jest obecna w polskim porządku prawnym od 2011 roku. W ostatnich miesiącach nastawienie sądów zaczyna się jednak zmieniać, co skutkuje kolejnymi zestawami pytań prejudycjalnych kierowanymi do TSUE. Jak na razie w sprawie sankcji zapadł jeden unijny wyrok, a wydanie kolejnych jest kwestią czasu. W mediach toczy się zacięta walka pomiędzy kancelariami prawnymi a bankami: cel stron tego konfliktu jest jasny – chodzi o przeforsowanie własnej narracji i ukształtowanie pożądanego poglądu na temat SKD w polskim społeczeństwie. Determinacja jednych i drugich jest zrozumiała: gra toczy się o ogromne pieniądze. Ale nie tylko.

  • Polscy kredytobiorcy coraz mniej wierzą w prawidłową konstrukcję umów, które proponują im banki. Kryzys zaufania przejawia się rosnącym zainteresowaniem konsumentów kwestionowaniem umów na drodze sądowej
  • Umowy pożyczek i kredytów konsumenckich co roku przynoszą polskiemu sektorowi bankowemu wielomiliardowe korzyści. Ale to wkrótce może się zmienić – posiadacze tych umów zaczynają domagać się dla siebie sankcji kredytu darmowego, z uwagi na prawdopodobne wady w zapisach umownych
  • Bankowcy nie spodziewali się, że linia orzecznicza krajowych sądów w sprawach SKD może ulec tak szybko niekorzystnej dla nich zmianie. Robią co w ich mocy, by storpedować akcję edukacyjną kancelarii prawnych i… nie dopuścić do kolejnych wyroków TSUE
  • Choć banki upierają się, że stworzone przez nie umowy kredytów gotówkowych są pozbawione wad, nanoszą zmiany do nowo oferowanych produktów w zakresie prowizji. Wygląda na to, że nie jest to wynik wspaniałomyślności sektora, a wyłącznie zimna kalkulacja.

Sankcja kredytu darmowego okaże się dla banków równie groźna co franki? Zachowanie sektora wyraźnie na to wskazuje…

Pożyczki i kredyty gotówkowe to, obok kredytów mieszkaniowych, jedne z najbardziej dochodowych produktów w sektorze bankowym. W wielu dużych bankach udział tych produktów w strukturze całego portfela wynosi kilkadziesiąt procent. Polacy chętnie korzystają z pożyczek konsumenckich, o czym świadczą liczby. Tylko w 2024 roku portfel tych produktów urósł o 40 mld zł.

W styczniu 2025 roku w bankach i SKOK-ach udzielono aż o 27,2 proc. więcej kredytów gotówkowych niż rok wcześniej. W lutym skok w ujęciu rdr wynosił 22,5 proc. Duży popyt na takie produkty w połączeniu z niską świadomością klientów sektora, dotyczącą następstw prawnych i finansowych podpisywanych kontraktów, generuje po stronie banków i instytucji pozabankowych pewną trudną do odparcia pokusę. Chodzi oczywiście o chęć wprowadzania do umów tych kredytów takich zapisów, które zmaksymalizowałyby zyski kredytodawców. Rzecz jasna kosztem klienta.

Już od około 2 lat kancelarie prawne wyspecjalizowane w sprawach przeciwko bankom rozwijają akcję edukacyjną, która jest skierowana do konsumentów, posiadaczy kredytów i pożyczek gotówkowych. Doświadczeni prawnicy informują społeczeństwo, że bank czy inna instytucja udzielająca finansowania, nie ma pełnej dowolności w kształtowaniu warunków umów zawieranych z konsumentem.

Sektor jest ściśle związany regulacjami zawartymi w pochodzącej z 2011 roku ustawie o kredycie konsumenckim. Ustawa ta zawiera zapis o sankcji przewidzianej wobec banku, który wprowadził do obrotu umowę niezgodną z legislacyjnymi wytycznymi. Sankcją tą jest właśnie „darmowy kredyt”.

Rzecznik Finansowy odnotował zwiększone zainteresowanie Polaków wydaniem istotnego poglądu ws. SKD

O zwiększonym zainteresowaniu konsumentów wspomnianą sankcją świadczy ilość wniosków wpływających do Rzecznika Finansowego z prośbą o wydanie istotnego poglądu w sprawie pożyczek gotówkowych. W 2023 roku Rzecznik otrzymał 240 próśb odnoszących się do zajęcia stanowiska w sprawie SKD. W 2024 roku takich wniosków wpłynęło już 2134. Wnioski konsumentów zaowocowały wydaniem przez RF 28 istotnych poglądów w roku 2023 i aż 244 rok później. Konsumenci występują zwykle do Rzecznika z prośbą o istotny pogląd w ich sprawie po to, by zyskać dodatkowy atut w walce sądowej z bankiem. Oczywiście sąd nie jest związany tą opinią, ale bez wątpienia stanowi ona mocną kartę w katalogu argumentów kredytobiorcy.

Banki są zaniepokojone lawinowym wzrostem zainteresowania kredytobiorców sankcją – na koniec 2024 roku w sądach było 10 tys. spraw z tej kategorii. Obecnie nieoficjalnie mówi się już o ok. 15 tys. toczących się postępowań. Sektorowi z całą pewnością nie pomaga wyrok TSUE w sprawie C-472/23, wydany 13 lutego 2025 roku i odnoszący się właśnie do zagadnień związanych z sankcją kredytu darmowego. Wśród czterech pytań prejudycjalnych najważniejsze z punktu widzenia kredytobiorcy było to o proporcjonalność sankcji przewidzianej w polskim prawie.

Przed wyrokiem banki upierały się, że sankcja ta jest nieproporcjonalna, gdyż pozwala karać przedsiębiorcę pozbawieniem go zysku na umowie, nawet w przypadku błahego naruszenia, niewpływającego na sytuację kredytobiorcy. Bankowcy postulowali złagodzenie przepisów na wzór tych funkcjonujących w niektórych krajach UE. 13 lutego 2025 roku Trybunał Sprawiedliwości UE zadał sektorowi cios, wskazując, że sankcja funkcjonująca w Polsce jak najbardziej ma charakter proporcjonalny.

Banki boją się pytań prejudycjalnych o kredytowanie kosztów kredytu. Sprawy dotyczące tej praktyki znikają z wokandy TSUE

Niestety, wyrok TSUE nie dotyczył kwestii najistotniejszej z punktu widzenia kredytobiorcy: sąd odsyłający nie zapytał o to, czy zgodna z unijnym prawem i dyrektywą 93/13 jest praktyka banków i instytucji pozabankowych, polegająca na tzw. kredytowaniu kosztów kredytu, np. prowizji, i obciążaniu tych kosztów oprocentowaniem. To niezwykle powszechna praktyka na polskim rynku, która dotyczy najprawdopodobniej setek tysięcy, jeśli nie milionów umów.

Schemat jest dziecinnie prosty: klient zgłasza się po kredyt gotówkowy, w kwocie, dajmy na to, 200 tys. zł. Bank informuje go, że oczywiście kredytu chętnie udzieli, ale warunkiem będzie prowizja w wysokości 40 tys. zł. Prowizję tę bank dolicza do kwoty kredytu, mimo że klient nigdy nie otrzyma tych środków do ręki. Następnie od tak powiększonej kwoty kredytu bank liczy odsetki.

Zdaniem sektora praktyka tego typu jest absolutnie normalna i w żaden sposób nie narusza ani ustawy o kredycie konsumenckim, ani żadnych innych zapisów obecnych w polskim czy europejskim prawie. Prawnicy strony konsumenckiej są innego zdania i dają opinii publicznej jasno do zrozumienia, że gdy tylko pytanie o tę praktykę trafi przed oblicze TSUE, stanowisko unijnego sądu będzie najprawdopodobniej negatywne dla banków.

Wygląda na to, że banki są tego świadome, bo w bardzo interesujący sposób reagują na decyzje sądów o zadaniu Trybunałowi takiego właśnie pytania w odniesieniu do spraw toczących się na krajowym „podwórku”. Jak się bowiem okazuje, polscy sędziowie zadali już Trybunałowi kilka pytań odnoszących się do kwestii kredytowania kosztów kredytu i pobierania od nich odsetek.

Sprawy te jedna po drugiej znikają z unijnej wokandy, ponieważ banki… akceptują roszczenia kredytobiorców, z którymi sądzą się w Polsce, co skutkuje zwykle również wygaszeniem sporu przed TSUE. Wiadomo jak na razie o przynajmniej kilku takich przypadkach, co jasno wskazuje na desperację banków – wolą one przyznać powodowi rację i grzecznie rozliczyć się z nim z żądanych kwot, niż dopuścić do wydania przez TSUE kolejnego, zapewne prokonsumenckiego, wyroku.

Sektor reaguje na „manipulacje” ws. wyroku TSUE. ZBP zapowiada zawiadomienia do UOKiK

Banki bardzo alergicznie reagują również na opinie pojawiające się w krajowych mediach, a nawiązujące do możliwych następstw wyroku C-472/23. Nie da się ukryć, że po jego publikacji zaroiło się wręcz od entuzjastycznych interpretacji, wskazujących, że wyrok ten jest jednoznacznie sukcesem kredytobiorców, którym szeroko otwiera drzwi do żądania darmowych kredytów. Banki wiedzą, jak destrukcyjny wpływ na ich sytuację miała podobna narracja w przypadku spraw frankowych. Nie chcą dopuścić do powtórki z tego scenariusza, dlatego tym razem reagują szybko i zdecydowanie.

Związek Banków Polskich w wydanym komunikacie podjął próbę sprostowania rzekomych manipulacji oraz postanowił narzucić własną narrację, według której komentowany wyrok nie ma przełomowego charakteru i nie przełoży się na miliardowe zwroty na rzecz konsumentów. Co więcej, ZBP poinformował, że będzie zgłaszał do UOKiK przypadki, w których kancelarie dopuściły się manipulacji w odniesieniu do unijnego wyroku. Bankowcy są skłonni zawiadamiać samorządy zawodowe o podobnych zachowaniach konkretnych adwokatów i radców prawnych. Jest to dość ryzykowna taktyka, która może w przyszłości uderzyć rykoszetem w sam sektor. Wszak prawnicy reprezentujący banki słyną z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi (o czym więcej za chwilę), a więc sami mogą stać się obiektem zainteresowania samorządów zawodowych – wystarczy, że ich dotychczasowy „dorobek” medialny zostanie prześledzony przez któreś ze stowarzyszeń konsumenckich.

Ze swojej strony oczywiście kibicujemy Związkowi Banków Polskich i całemu sektorowi – jeżeli bankowcy rzeczywiście dopatrzyli się przypadków, w których kancelarie adwokackie/radcowskie przekazały opinii publicznej nieprawdziwe informacje odnoszące się do wyroku TSUE, z pewnością warto to nagłaśniać. Sami przeczytaliśmy naprawdę sporo podobnych analiz pochodzących od prawników i zwróciliśmy uwagę na to, że stanowiska zdecydowanej większości są wyważone.

Nadmierny hurraoptymizm towarzyszy raczej marketingowi kancelarii odszkodowawczych czy skupów wierzytelności, a są to spółki kapitałowe, niezwiązane kodeksem etyki, niepodlegające pod nadzór samorządów zawodowych i mające niewiele wspólnego z działalnością renomowanych adwokatów. Bankom nie przeszkadza jednak rozciąganie odpowiedzialności za przekłamany przekaz na całe środowisko.

Warto dodać, że oskarżenia o manipulowanie wyrokami TSUE padające z ust bankowców trudno rozpatrywać w kategorii innej niż satyryczna. Medialna historia zbudowana wokół wyroków TSUE dobitnie świadczy o tym, że najbardziej skorzy do przeinaczania sensu unijnych stanowisk są właśnie przedstawiciele sektora bankowego i reprezentujący ich prawnicy. Nie przypominamy sobie ani jednego przypadku, w którym po prokonsumenckim wyroku Trybunału stanowisko banków odzwierciedlałoby rzeczywisty wydźwięk tego, co zostało w nim zawarte.

Przeciwnie, bankowcy wielokrotnie bagatelizowali znaczenie wyroków, które były jednoznacznie dla nich niekorzystne, wręcz druzgocące – a najbardziej wyrazistym tego przykładem było oczywiście zachowanie sektora zaraz po ogłoszeniu wyroku C-520/21, w sprawie o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału.

Bardzo kontrowersyjne tezy stawiane wówczas przez prezesa ZBP zmotywowały radcę prawnego Radosława Górskiego, reprezentującego kredytobiorcę w tej sprawie, do zawiadomienia TSUE o niezgodnej z prawdą interpretacji wyroku, kolportowanej przez tę instytucję. Dziś ten sam prezes Związku zrzeszającego bankowców chce rozliczać z manipulacji przedstawicieli środowiska prawnego. Trudno chyba o większą hipokryzję.

Banki nie mają żadnego autorytetu społecznego, dlatego w swojej narracji posługują się głosem prawników

Bankowcy oczywiście wiedzą, że ich twierdzenia są dla przeciętnego Kowalskiego zupełnie niewiarygodne, dlatego swój przekaz starają się wzmocnić głosem ekspertów. Nie mogą jednak liczyć na wsparcie instytucji, których głos cokolwiek znaczyłby dla polskiego społeczeństwa. Ani Rzecznik Praw Obywatelskich, ani Rzecznik Finansowy, ani UOKiK nie garną się najwyraźniej do klepania bankowców po plecach w geście uznania za powszechne kredytowanie kosztów kredytu, dlatego zdesperowane podmioty finansowe muszą wysługiwać się… swoimi prawnikami.

Prawnicy więc piszą kolejne artykuły „demaskujące” manipulacje kancelarii, notabene, prowadzonych przez ich kolegów po fachu, a także forsujące korzystne dla sektora tezy. Historia pokazała, że teksty tego typu bardzo szybko i w dodatku niezbyt ładnie się starzeją – warto wracać do archiwalnych wykwitów intelektualnych najbardziej popularnych ekspertów od obrony sektora bankowego, chociażby po to, by skonfrontować je z rzeczywistością, która nastała po kolejnych, bagatelizowanych przez nich, wyrokach Trybunału.

Obecny przekaz sektora bankowego w odniesieniu do sankcji kredytu darmowego można streścić właściwie w kilku prostych zdaniach. Wyrok TSUE z 13 lutego 2025 roku nic nie zmienia. O możliwości zastosowania sankcji darmowego kredytu będą decydować krajowe sądy, które oczywiście nie mają podstaw do karania banków w ten sposób, ponieważ umowy zostały skonstruowane w sposób prawidłowy. Cała akcja zachęcająca do kwestionowania umów kredytów gotówkowych została zapoczątkowana przez kancelarie prawne i spółki, które nabyły prawa do wierzytelności na drodze cesji, i służy wyłącznie ich zyskom. Konsument, który jest stroną umowy kredytu bądź pożyczki gotówkowej, nie ma w sądzie czego szukać.

Czy aby na pewno?

Alior Bank wprowadza ratalny system prowizji, a inne banki majstrują przy tabelach opłat. Wszystko, by uniknąć pozwów o SKD

Opisana powyżej narracja kłóci się ze wspomnianą wcześniej praktyką banków, polegającą na akceptowaniu roszczeń w sprawach, w których sąd zapytał TSUE o legalność kredytowania kosztów kredytu. Ale nie tylko. Choć banki twierdzą, że ich umowy są wolne od wad i nie wymagają żadnych zmian, to jednak… te zmiany nanoszą. Wprawdzie akcja ta dotyczy nowo oferowanych kontraktów, ale zakres wprowadzanych zmian jasno wskazuje, na co banki kładą teraz największy nacisk.

Przykładem może być Alior Bank, który wprowadził do oferty kredyt gotówkowy z… prowizją rozłożoną na raty, w dodatku nieoprocentowaną, co niewątpliwie jest już krokiem w dobrą stronę. Warto zauważyć, że Alior był pierwszym podmiotem, który uwzględnił w swoim sprawozdaniu finansowym informację o rezerwach zawiązanych na poczet ryzyka prawnego kredytów gotówkowych. Rezerwa ta na koniec zeszłego roku wyniosła łącznie ok. 50 mln zł (wzrost o ok. 15 mln zł względem III kwartału 2024 roku).

Ale to nie wszystko: inne duże banki w popłochu zmieniają swoje tabele opłat i prowizji – chodzi o to, by w przypadku kredytów gotówkowych taka prowizja od klienta nie była pobierana. Nietrudno się domyślić, że banki chcą w ten sposób wyeliminować przyszłe ryzyko związane z sankcją kredytu darmowego. I muszą być świadome kosztów, jakie ta sankcja mogłaby na nie sprowadzić, skoro już teraz, dobrowolnie, rezygnują z części potencjalnego zarobku.

Sektor próbuje również zminimalizować ryzyko prawne w dotychczas zawartych umowach: kredytobiorcom, którzy spłacają pożyczki gotówkowe, proponuje konsolidację lub nowy kredyt gotówkowy, już na zmienionych zasadach. Klienci są kuszeni promocyjnymi ofertami, nie mając świadomości, że godząc się na konwersję starego zobowiązania na nowe, rezygnują z roszczeń wynikających z SKD. Wyborcza.biz wyliczyła, że sektor skonwertował już ponad 40 proc. kredytów gotówkowych, opartych o umowy, w których zawarto zapisy odnoszące się do kredytowania prowizji, a więc obciążone zwiększonym ryzykiem prawnym.

Warto zadać sobie pytanie, czy działania podejmowane przez banki w odniesieniu do już aktywnych umów (polegające na konwersji czy też konsolidacji) rzeczywiście w skuteczny sposób wyeliminują ryzyko prawne związane z SKD. Wątpliwe, aby banki informowały kredytobiorców o prawie do zakwestionowania kontrowersyjnych zapisów, eliminowanych poprzez „upgrade” do nowej wersji – a skoro tak, to czy można uznać, że konsument, wraz z chwilą skonwertowania kredytu, utracił prawo do powołania się na sankcję?

Przypuszczamy, że wkrótce stanie się to przedmiotem rozważań prawników po obu stronach barykady.

Spór o sankcję kredytu darmowego nabiera temperatury i zaczyna rozgrzewać banki podobnie, jak niegdyś sprawy frankowe. Tym razem determinacja bankowców jest znacznie większa niż 8-10 lat temu, gdy rozwijał się konflikt o franki. Sektor nie bagatelizuje problemu i stara się działać na wszystkich dostępnych frontach – wszystko po to, by sprawić, że jego narracja w mediach będzie lepiej słyszalna niż przekaz płynący z akcji edukacyjnej rozwijanej przez prokonsumenckich prawników.

Niezależnie od tego, jak dalej potoczą się sprawy o SKD, opór kredytobiorców, wspieranych merytorycznie przez adwokatów i radców prawnych, może przyczynić się do poprawy jakości usług finansowych oferowanych polskim klientom. Jak widać, banki niedostatecznie poważnie potraktowały lekcję dotyczącą kredytów frankowych, przez co muszą zmierzyć się z kolejną falą roszczeń, skłaniającą ich władze do pogłębionej refleksji nad obranym modelem biznesowym. Efekt jest taki, że zdesperowane podmioty dochodzą wreszcie do wniosku, iż czasem lepiej pohamować chciwość i zaoferować klientowi nieco lepszy produkt, niż po paru latach spotkać się z tym klientem w sądzie.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze