O tym, że pośpiech jest złym doradcą, przekonała się spora grupa frankowiczów, którzy bez konsultacji prawnych podpisali niekorzystne ugody z bankami i teraz muszą spłacać drogie kredyty z oprocentowaniem na bazie nieprzewidywalnego WIBOR-u. Wiele z tych osób zadaje sobie pytanie, czy można wycofać się z ugody lub zakwestionować ją w sądzie. Teoretycznie ugoda to też forma umowy cywilnej zawartej pomiędzy przedsiębiorcą (bankiem) a konsumentem (kredytobiorcą), a więc powinna podlegać ocenie na gruncie przepisów chroniących konsumenta przed nieuczciwymi warunkami w umowach. Eksperci prawni mają jednak pewne wątpliwości, czy ugody da się podważyć, bo tym razem banki zadbały o każdy szczegół, aby odpowiednio zabezpieczyć swoje interesy. Niemniej jednak każda sprawa jest inna i warto skonsultować się z prawnikiem z kancelarii wyspecjalizowanej w kredytach frankowych.
- Niektórzy frankowicze pospieszyli się z podpisaniem ugody i teraz żałują pochopnej decyzji. Dotyczy to szczególnie osób, które w pierwszej fazie programu ugód przeszły na kredyt złotowy oprocentowany według nieprzewidywalnego wskaźnika WIBOR. Teraz płacą oni raty znacznie przewyższające obciążenia sprzed zawarcia ugody.
- Eksperci prawni ostrzegali przed niekorzystnymi propozycjami porozumień pozasądowych, ale tysiące osób przystały na propozycje banków, a obecnie chcieliby się wycofać z ugód.
- Prawnicy zaznaczają, że podważenie ugody może być trudne, bo banki dobrze się zabezpieczyły na taką ewentualność. Jednak każdy przypadek jest inny i do oceny szans na skuteczne zakwestionowanie ugody potrzebna jest analiza przeprowadzona przez dobrego prawnika z kancelarii specjalizującej się w sporach z bankami.
Część frankowiczów żałuje podpisania ugody za kredyt we frankach
Pierwsze ugody banki zaczęły oferować frankowiczom tuż przed rozpoczęciem przez RPP serii podwyżek stóp procentowych, czyli w październiku 2021 roku. Wielu kredytobiorców czekało na propozycję polubownego załatwienia sporu całymi latami i w momencie, kiedy taka furtka się pojawiła, od razu z niej skorzystali. Teraz okazuje się, że był to krok nieroztropny.
Na początkowym etapie ugody przewidywały przeliczenie kredytu na złotówki i przejście na oprocentowanie zmienne na bazie wskaźnika WIBOR. Dopiero później banki zaczęły proponować opcję z oprocentowaniem stałym okresowo przez 5 lat.
Wkrótce WIBOR zaczął swój szaleńczy rajd – do września 2021 roku jego stawka wynosiła 0,24 proc., a po roku sięgał już nawet 7,6 proc.
Obecnie wartość tego indeksu kształtuje się lekko poniżej 7 proc., ale dla kredytobiorców złotowych, w tym dla osób które przekształciły swój kredyt z frankowego na złotowy, oznacza to i tak bardzo wysokie raty kredytu.
Wielu frankowiczów poczuło się oszukanych przez banki i teraz żałują, że nie poczekali z decyzją o podpisaniu ugody i nie skonsultowali się z prawnikiem. Eksperci ostrzegali, że ugody mogą być niebezpieczne, a ponadto oznaczają rezygnację z roszczeń z tytułu wadliwej i nieuczciwej umowy frankowej. Pomimo to od 32 tys. do nawet 48 tys. frankowiczów (w mediach pojawiają się różne szacunki) podpisało ugody z bankami. Część z nich jest niezadowolona ze swojej decyzji i zastanawia się, czy może się z niej wycofać.
Różne były okoliczności towarzyszące podpisywaniu ugód, jak i motywacje frankowiczów. Oto najczęściej wymieniane powody podjęcia decyzji o zawarciu ugody:
- Niektórzy frankowicze zostali zmanipulowani przez konsultantów bankowych, którzy zapewniali że ugody są korzystne, a cały proces jest prosty, krótki i bezkosztowy. Błąd polegał zarówno na zbytniej ufności w dobre intencje banku, jak i na nieprzeprowadzeniu rachunku zysków i strat oraz zlekceważeniu zagrożeń wiążących się z zawarciem pozasądowego porozumienia z bankiem.
- Część frankowiczów nie czytała w internecie artykułów na temat niebezpieczeństw wynikających z zawarcia ugody lub zignorowała opinie prawników, którzy przestrzegali, że ugoda może być niekorzystna z uwagi na nieograniczone ryzyko związane ze zmiennym oprocentowaniem na bazie nieprzewidywalnego WIBOR-u.
- Jeszcze inni frankowicze ponad wszystko pragnęli mieć spokój i jak najszybciej pozbyć się ryzyka kursowego. Teraz nie zaznają jednak spokoju, bo zakłóca im go niepewność co do poziomów, które może jeszcze osiągnąć WIBOR, a dodatkowo śledzą wpisy w internecie, wskazujące, że dobre kancelarie ekspresowo pozyskują prawomocne wyroki unieważniające umowy frankowe, a kredytobiorcy odzyskują bardzo duże pieniądze.
Ugoda z bankiem to droga bez powrotu? Czy można wycofać się z ugody lub ją podważyć?
Większość prawników ostrzegało, że ugoda to tzw. „bilet w jedną stronę”, a droga prowadzi wprost do celów wytyczonych przez banki. Pomimo to spora grupa frankowiczów nie wierzyła w te ostrzeżenia, bądź naiwnie sądziła, że banki tym razem naprawdę kierują się troską o dobro klientów i – w razie niezadowolenia z nowych warunków – będzie później możliwość wycofania się z ugody.
Banki nauczone poprzednimi doświadczeniami bardzo dobrze zabezpieczyły się na ewentualność, gdyby kredytobiorcy próbowali „wyjść rakiem” z ugody lub podważyć ją w sądzie. Zapewne z tego powodu propozycje ugodowe trafiają nie do pełnomocników prawnych osób pozostających już w sporze sądowym z bankami, ale bezpośrednio do kredytobiorców. Banki liczą na naiwność co poniektórych kredytobiorców lub skłonność do podejmowania pochopnych decyzji.
Niezależnie od tego, czy ugoda zawierana jest na warunkach zbliżonych do propozycji Szefa KNF z grudnia 2020 roku, czyli następuje przewalutowanie tak jakby kredyt od początku był zaciągnięty w PLN (tego typu ugody proponuje m.in. PKO BP), czy jest to autorska wersja ugód (np. mBanku, Banku Millennium) każdorazowo pojawia się zastrzeżenie, że zawierając ugodę kredytobiorca zrzeka się roszczeń z tytułu wadliwej umowy frankowej.
W ten sposób instytucja eliminuje ryzyko prawne związane z ewentualnym kwestionowaniem w sądzie abuzywnej umowy kredytowej i oszczędza olbrzymie sumy, które musiałaby przeznaczyć na realizację wyroków po przegranych procesach sądowych.
Bankom trudno jest tym razem zarzucić, że nie dopełniły obowiązków informacyjnych wobec konsumenta. Kilkudziesięciostronicowe propozycje ugód, które rozsyła frankowiczom np. mBank, na ogół zawierają szereg informacji wymaganych w stosunku do umów zawieranych z konsumentami na podstawie przepisów unijnych, orzecznictwa TSUE oraz SN.
Oczywiście przebrnięcie przez tę lekturę to trudne zadanie, zwłaszcza dla osób bez doświadczenia w kwestiach prawnych, ale nie zwalnia to z obowiązku dokładnego przeczytania przed podpisaniem wszystkich dokumentów – zarówno treści ugody, jak i załączników. Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, aby ocenić czy propozycja jest dla niego korzystna albo przeciwnie – czy jest to pułapka, a także czy treść ugody nie zawiera kruczków prawnych, to powinien poszukać profesjonalnej pomocy u prawnika z kancelarii doświadczonej w sprawach frankowych.
Podobnie przedstawia się kwestia ewentualnego podważenia ugody. Na razie nie słychać o takich przypadkach i prawnicy podkreślają, że – ze względu na konstrukcję ugód – może to być trudne. Jednak ugoda jest formą umowy cywilnej zawartej pomiędzy przedsiębiorcą (bankiem) a konsumentem (kredytobiorcą) i teoretycznie podlega ocenie na podstawie przepisów krajowych i unijnych chroniących konsumentów przed nieuczciwymi warunkami w umowach.
Jeszcze kilka lat temu banki nie uwierzyłyby w jakim kierunku pójdzie orzecznictwo sądów i że będą przegrywać ponad 95 proc. spraw z kredytobiorcami. Nie można zatem wykluczyć możliwości skutecznego kwestionowania w przyszłości ugód zawartych z bankami przez byłych frankowiczów.
Trzeba przy tym podkreślić, że każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnej analizy ze strony dobrego prawnika z wyspecjalizowanej w sprawach frankowych kancelarii. Dopiero po dokładnym przeanalizowaniu treści umowy kredytowej oraz ugody zawartej z bankiem, prawnik jest w stanie ocenić, czy istnieją szanse na podważenie ugody.