PLN - Polski złoty
CHF
4,59
czwartek, 19 września, 2024

Zaskakująca prognoza kursu franka szwajcarskiego – czy unieważnienie kredytu we frankach przestanie się opłacać?

Od kilku dni media podają dobrą dla frankowiczów wiadomość: kurs franka szwajcarskiego spada względem kursu złotówki i jest publikują prognozy kursu franka szwajcarskiego z których wynika, że tendencja się pogłębi w następnych kwartałach. Powodem jest przede wszystkim zmiana w polityce Szwajcarskiego Banku Narodowego, który w tym roku dokonał dwukrotnych obniżek stóp procentowych. Ponadto wszystko wskazuje na to, że kolejna taka decyzja zostanie zakomunikowana światu jeszcze we wrześniu. Efekt łatwo sobie wyobrazić – frank prawdopodobnie powróci do wartości sprzed kilku lat, co przełoży się na niższe raty oraz oprocentowanie kredytów powiązanych z tą walutą. Czy ta informacja powinna zaważyć na planach kredytobiorców frankowych dotyczących pozwu? A może zwlekanie z pozwem w dobie coraz niższego kursu nie ma żadnego sensu? Wyjaśniamy.

  • Wygląda na to, że czas wysokiego kursu franka, momentami osiągającego pułap 5 zł, powoli dobiega końca. Przynajmniej na razie. Szwajcaria ma obecnie niską inflację i zależy jej na stymulacji eksportu, a to pociąga za sobą decyzję o… obniżce stóp procentowych
  • Wg ekspertów, po dwóch tegorocznych obniżkach stóp procentowych przyjdzie jeszcze trzecia, wrześniowa. Zjazd ten nie będzie jednak trwał kwartałami – stopy procentowe w Szwajcarii i tak są najniższe w Europie, zatem wkrótce nastąpi koniec tych przecen
  • Niższe stopy procentowe w Szwajcarii są korzystne dla frankowiczów, bo bezpośrednio przekładają się na miesięczne koszty spłacanych przez nich kredytów. Dysproporcje pomiędzy ratami zobowiązań w CHF i PLN pogłębiają się
  • Warto sobie zadać pytanie, czy – skoro kurs franka powraca do racjonalnego poziomu – to nadal warto pozwać bank i unieważnić kredyt?

Szwajcaria ma najniższe stopy procentowe w Europie. Czy dzięki temu frankowicze przestaną składać pozwy przeciwko bankom?

Tylko 1,25 proc. wynosi główna stopa referencyjna w Szwajcarii po tegorocznych obniżkach ogłoszonych przez tamtejszy bank centralny. Łącznie, od początku roku, stopy procentowe spadły o 50pb. Te decyzje w połączeniu z aktualną polityką NBP, który nie śpieszy się z przecenami kosztu pieniądza, dają dość oczywisty skutek. Złotówka umacnia się wobec franka, za którego nie trzeba płacić już blisko 5 zł, tak jak miało to miejsce we wrześniu 2022 roku, czy 4,70 zł, tak jak początkiem roku bieżącego.

Nie da się ukryć, że ostatnie miesiące były dla kursu franka dość burzliwe – frankowicze obserwowali duże wahania tej waluty, a największe spadki frank zaliczył na początku kwietnia i pod koniec maja.

Stabilizująca się sytuacja w Szwajcarii, jej chęć stymulacji eksportu i zadowolenie z aktualnej dynamiki cen konsumpcyjnych to czynniki powodujące zgodność wśród ekspertów co do kierunku, jaki obierze helwecka waluta w najbliższych kilku kwartałach. Wg większości z nich główna stopa procentowa ustalana przez SNB powinna wynieść pod koniec roku ok. 1 proc. Tym samym oprocentowanie szwajcarskich kredytów nadal będzie najatrakcyjniejsze na europejskim rynku.

Powstaje więc pytanie, czy wobec takiego obrotu spraw frankowicze przestaną pozywać swoje banki i porzucą dążenia do unieważnień kontraktów, opartych o abuzywne klauzule przeliczeniowe? Naszym zdaniem nic na to nie wskazuje. Wyjaśniamy, dlaczego.

Kurs franka utrzyma się powyżej 4 zł, a to wciąż za drogo, by rezygnować z pozwu

Czołowe media ekonomiczne informują, że stopniowe przeceny kursu franka najprawdopodobniej zakończą się mniej więcej wtedy gdy waluta ta uzyska poziom ok. 4,25 zł. W porównaniu do kursu z września 2022 roku różnica jest więc kolosalna i wynosi blisko 20 procent. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że frankowicze zaciągali swoje kredyty w czasach, gdy frank kosztował 2 zł, 2,5 zł czy 3 zł, szybko zrozumiemy, że docelowy poziom, o którym mówią eksperci, wciąż jest dla tej grupy kredytobiorców niesatysfakcjonujący. A przynajmniej nie na tyle, by rezygnować z pozwu.

W grę wchodzą też dodatkowe czynniki. Przede wszystkim to, że frank nie jest stabilną walutą, zwłaszcza w czasach, w których z taką częstotliwością wybuchają międzynarodowe konflikty i kryzysy, mające wpływ na światowe gospodarki. Dobrym przykładem jest tu zwłaszcza wojna w Ukrainie, czy wojna Izraela z Hamasem. A wcześniej mieliśmy przecież epidemię koronawirusa, która również dokonała gigantycznych przetasowań na rynku walut.

Frankowicze nie wiedzą, co przyniosą im następne miesiące. Prognozy ekspertów prawdopodobnie się sprawdzą, ale tylko w przypadku, gdy po drodze nie wydarzy się nic, co mogłoby wstrząsnąć światem… i globalnymi rynkami. A trzeba mieć na uwadze, że to właśnie frank szwajcarski jest walutą najbardziej podatną na takie zdarzenia, bo to w jej kierunku spoglądają inwestorzy, ilekroć na świecie nie najlepiej się dzieje.

Nie można zapominać również o tym, że pozew skierowany pod adresem banku o unieważnienie umowy pozwala zawalczyć o znacznie więcej niż tylko o „darmowy kredyt”. Frankowicze, wygrywając w sądach, uzyskują wysokie odsetki ustawowe za zwłokę, wynoszące 11,25 proc. rocznie.

Część z nich najprawdopodobniej spróbuje też zawalczyć o uznanie przez sąd, że roszczenia banku są przedawnione. Chodzi zwłaszcza o przypadki, w których pierwsza reklamacja klienta dotycząca abuzywności kredytu została złożona więcej niż 3 lata temu. Tyle bowiem wynosi termin przedawnienia roszczeń kredytodawcy.

Banki w Polsce mają problem: niskie stopy procentowe w Szwajcarii nie są dla nich korzystnym czynnikiem

O ile niższy kurs franka jest dobrą informacją dla kredytobiorców, którzy spłacają zobowiązania w tej walucie, o tyle dla banków w Polsce obecna tendencja helweckiej waluty jest już sporym kłopotem. I nie chodzi wcale o to, że przez niższe oprocentowanie kredytów w CHF mniej będą na nich zarabiać, a o to, że wobec tego czynnika frankowicze mogą być mniej chętni na ugody. Bo przecież po co konwertować nisko oprocentowany kredyt frankowy na złotowy, gdy wiąże się z tym przejście na zmienną stopę WIBOR, alternatywnie na czasowo stałe, ale dużo wyższe niż w Szwajcarii oprocentowanie?

By uatrakcyjnić swoje oferty, banki powinny zmienić ich warunki. Jak dotąd na ciekawą aktualizację zdecydował się tylko Pekao S.A., wprowadzając ofertę „bezpiecznej ugody 2 proc.”, co miało miejsce w październiku ubiegłego roku. Problem w tym, że portfel frankowy Pekao S.A. jest – w porównaniu do PKO BP, mBanku czy Millennium Banku – bardzo niewielki, a więc ta oferta nie będzie miała znaczącego wpływu na minimalizację ryzyka prawnego w sektorze.

Mówi się o tym, że bankowcy – mimo że ich przedstawiciele uczestniczą w rozmowach grupy roboczej, pracującej nad nowym wzorcem ugodowym – wcale nie są chętni na rewolucyjne zmiany w swoich propozycjach kierowanych do kredytobiorców.

Wielu z nich uważa, że nadmiernie ugodowa postawa sektora spowoduje odwrotny skutek do zamierzonego, tj. napływ nowych pozwów od osób, które w trakcie postępowania będą chciały porozumieć się poprzez sąd polubowny przy UKNF. Następstwem miałoby być dodatkowe dociążenie wydziałów cywilnych.

Frankowa wojna toczy się nie tylko o pieniądze, ale i o… sprawiedliwość

Konflikt o kredyty frankowe na dobre rozpoczął się ok. 10 lat temu. Zaczynał się od głośnych protestów i publicznych apeli kredytobiorców, by skonwertować ich umowy na złotówki. Przez lata pod postulaty frankowiczów podczepiali się kolejni politycy, chcący wypłynąć na fali modnego wówczas tematu walki z krajową „banksterką”.

Ostatecznie to nie politycy, a sądy pomogły kredytobiorcom w drodze ku uczciwym rozliczeniom z bankami. Dziś konsument, posiadacz kredytu frankowego, w procesie skierowanym przeciwko bankowi ma ok. 99 procent szans na prawomocne zwycięstwo. Dominujący pogląd sądów jest taki, że abuzywne umowy frankowe należy usunąć z obrotu prawnego, a ich stronom zaleca się rozliczenie zgodne z teorią dwóch kondykcji.

Frankowicz za zgodą sądu może legalnie przestać spłacać raty. A zerowa rata jest lepsza od raty nisko oprocentowanej

W świetle najnowszych orzeczeń TSUE (pochodzących z minionego i bieżącego roku) bank nie może żądać od konsumenta ani wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, ani waloryzacji kapitału, sąd nie powinien też uznawać podnoszonego przez taki podmiot zarzutu zatrzymania, jeśli miałoby to negatywny wpływ na finansowy aspekt rozliczeń po stronie konsumenta. Konsument z kolei ma prawo do zabezpieczenia roszczeń w procesie wytoczonym bankowi, czyli do wstrzymania wykonywania objętej procesem umowy, aż do wydania prawomocnego wyroku.

Skutek jest więc taki, że kredytobiorca już w kilka tygodni od złożenia pozwu może liczyć na pozytywną decyzję sądu, zezwalającą mu na niepłacenie miesięcznych rat kapitałowo-odsetkowych, aż do dnia, w którym usłyszy orzeczenie II instancji.

Pytanie, które się zatem nasuwa, brzmi: po co kredytobiorca ma zdawać się na przewidywania i prognozy ekspertów w obszarze kursu franka i stresować tym, co w gospodarce Helwetów może pójść nie tak, skoro już dziś może złożyć pozew przeciwko bankowi i zapomnieć w ogóle, że ma na głowie jakąś hipotekę?

A chodzi nie tylko o kwestie czysto finansowe, ale również godnościowe. Wielu kredytobiorców „szarpie się” ze swoimi bankami od lat. Te osoby doskonale wiedzą, jak wyglądało podejście instytucji finansowych do jakichkolwiek rozmów o ugodzie, nim TSUE wydał pierwsze wyroki dotyczące kredytów z klauzulami abuzywnymi w tle. I z pewnością nie mogą zapomnieć, ile wyrzeczeń kosztowała regularna, comiesięczna spłata skrajnie niestabilnych rat – tak aby bank nie podał klienta do BIK ani nie wypowiedział mu umowy.

Czy niższy kurs franka zrekompensuje frankowiczom szkody emocjonalne?

Banki latami nie litowały się nad sytuacją kredytobiorców. Bez skrupułów korzystały, gdy linia orzecznicza była jeszcze po ich stronie. Nawet po zmianie poglądu krajowych sądów, inspirowanej wyrokami TSUE, banki nadal szydziły z konsumentów chcących nieważności umów. Przedstawiciele sektora nazywali próby podważenia tych umów cwaniactwem, oskarżali frankowiczów o to, że chcą się bogacić kosztem innych klientów.

Czy wyrządzone przez sektor szkody moralne i stres, na który narażono konsumentów poprzez skoordynowaną nagonkę medialną, można po prostu zapomnieć i pójść dalej, tylko dlatego, że stopy procentowe w Szwajcarii spadły? Z pewnością nie. Najsprawiedliwszym, a zatem najlepszym zamknięciem frankowego sporu jest właśnie prawomocny wyrok unieważniający umowę. Pokazujący czarno na białym, że to klient, nie zaś bank, miał rację w tym konflikcie. I raz na zawsze ustalający metodę rozliczeń pomiędzy stronami takiej umowy.

Wiele osób poszło już tą drogą i uzyskało w ten sposób gigantyczne korzyści. Przykłady prezentujemy poniżej.

  • Wyrok w sprawie I C 3363/23, wydany przez Sąd Okręgowy w Krakowie dnia 24 kwietnia 2024 roku, w 9 miesięcy od zainicjowania sporu – w tej sprawie frankowicze walczyli o ustalenie nieważności umowy oraz o zapłatę. Ich przeciwnikiem procesowym był mBank S.A., pozwany w związku z umową „mPlan”, zawartą w 2008 roku. Sąd uznał roszczenia kredytobiorców, a bank, zamiast odwołać się od wyroku… zaproponował zawarcie porozumienia kompensacyjnego, dzięki któremu strony mogłyby się szybko i uczciwie rozliczyć. Korzyść frankowiczów z wyroku to… 350 tys. zł! Sprawę kredytobiorców prowadziła Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
  • Wyrok w sprawie I C 652/24, wydany 23 maja 2024 roku przez Sąd Okręgowy w Kaliszu to prawdziwy hit, gdyż kancelarii reprezentującej frankowiczów udało się go uzyskać w niecałe 2 miesiące od złożenia pozwu. Pozwanym w sprawie był Raiffeisen Bank, a spór dotyczył umowy kredytu hipotecznego zawartej w 2007 roku z podmiotem EFG Eurobank Ergasias. Sąd przychylił się do roszczeń powodów i uznał umowę za nieważną oraz zasądził od Raiffeisen Banku na ich rzecz kwotę 106 458,73 zł. Na jedynej rozprawie, która odbyła się w toku postępowania, sąd przesłuchał kredytobiorców i pominął dowód z zeznań biegłego oraz z zeznań świadków wskazanych przez bank. Łączny zysk dla kredytobiorców z unieważnienia umowy to w tym przypadku 123 tys. zł. Sprawę prowadzi adwokat Paweł Borowski.

PODSUMOWANIE:

  • Frank szwajcarski tanieje, ale to rzecz bez znaczenia dla kredytobiorców, którzy pozwali bank o ustalenie i zapłatę – większość z nich ma już zabezpieczenie roszczeń i nie płaci bankom ani grosza tytułem rat kapitałowo-odsetkowych
  • Obniżka kursu franka oraz stóp procentowych w Szwajcarii może być korzystna dla tych frankowiczów, którzy z różnych względów JESZCZE nie otrzymali zabezpieczenia roszczeń. Ich raty będą dzięki temu niższe
  • Niższe oprocentowanie kredytów frankowych jest czynnikiem wywierającym presję na banki, które powinny teraz zaproponować kredytobiorcom lepsze ugody. Absurdem byłoby bowiem namawianie frankowiczów na konwersję kredytu zgodnie z zasadą PLN+WIBOR, gdy Szwajcaria ma najniższe stopy procentowe w Europie, a kurs franka systematycznie spada.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze